PiS chce powalczyć o elektorat rolników. Ma nawet plan, jak tego dokonać. Chodzi ponoć o wyrównanie emerytury rolniczej do poziomu najniższej emerytury pracowniczej.
Emerytury dla rolników
Dziś emerytury rolnicze są niższe od minimalnych pracowniczych. Mówimy tu o sporej skali. Podstawowa emerytura rolnicza wynosi 1084 zł, zaś minimalna pracownicza 1338,44 zł. Ta ostatnia wzrośnie do tego w przyszłym roku o 250 zł.
PiS zamierza wyrównać oba świadczenia. Skąd weźmie na to środki? Pamiętajmy, że składka emerytalna w KRUS to 60 zł. Z kolei osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą płacą blisko 700 zł.
“Wprost” twierdzi, że rząd PiS wszystko policzył i budżet wytrzyma. Przynajmniej tak twierdzą politycy partii. Jak będzie, zobaczymy w praktyce…
To nie wszystko
Tyle że to nie wszystko. Partia rządząca dziś krajem chce też zaoferować rolnikom dopłaty do paliw, zmiany w rolniczych ubezpieczeniach i funduszy gwarancji rolnych.
Ugrupowanie w czasie kongresu w Przyszusze, który zaplanowano na 11 grudnia, ma też odciąć się od piątki dla zwierząt, która to sprawiła, że poparcie dla PiS na wsiach spadło.
Strach przed PSL i AgroUnią?
Dlaczego PiS chce iść w tym kierunku? To zapewne efekt lęku przez PSL i AgroUnią, które to mogą w czasie wyborów w 2023 r. powalczyć o elektorat wiejski.
Poza tym partia nie może liczyć raczej na wyborców z dużych miast. Prędzej spróbuje powalczyć o elektorat w mniejszych miejscowościach czy średnich miastach, które Jarosław Kaczyński odwiedza w czasie swojego ostatniego tour po Polsce (pomijając to, czy jego występy są dla ugrupowania korzystne).
W każdym razie PiS musi szukać wyborców właśnie w tych drugich – na wsiach i w małych miasteczkach. Może się to okazać kluczem do sukcesu w kolejnych wyborach. To pilne, bowiem sondaże są dla partii złe – wygrywa ona wybory, ale nie ma większości w Sejmie, by rządzić bez koalicjanta. Ostatnie 7 lat sprawiły zaś, że wątpliwe, by jakieś ugrupowanie opozycyjne chciało współpracy z Nowogrodzką.