„Nie tylko dom i dzieci”. Senator zdradza przepis na długie i szczęśliwe małżeństwo

Marcin Bosacki, szef senackiej komisji ds. afery Pegasusa i jego żona Katarzyna – dziennikarka telewizyjna, obchodzą srebrne gody. Z tej okazji polityk postanowił podzielić się swoim przepisem na długie i udane małżeństwo. – Najważniejsze, to interesować się, co robi druga połowa – zdradza w rozmowie z „Faktem” Marcin Bosacki.

Marcin Bosacki to były dyplomata. Był ambasadorem w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Obecnie jest senatorem z ramienia PO i przewodzi komisji ws. podsłuchów. Katarzyna Bosacka jest dziennikarką i słynie przede wszystkim z rad, dotyczących zdrowego żywienia, które zamieszcza w mediach społecznościowych. Na jej Instagramie można znaleźć wiele wpisów, w których dziennikarka przestrzega przed spożywaniem konkretnych produktów, które składają się z nieodpowiednich składników. 26 kwietnia 1997 roku para wzięła ślub. Mają czworo dzieci.

– O smutnych rocznicach trzeba też przypominać. Ludzie tak długo nie żyją – żartuje Marcin Bosacki, dodając, że jest bardzo szczęśliwy, że może pochwalić się tak długim stażem małżeńskim, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy związki nie trwają zbyt długo.

– W programie 1 PR były koncerty i ktoś mówił, że jest srebrne wesele, to wydawało mi się, że to już umierające towarzystwo, a tutaj sam tego doczekałem. Oczywiście cieszę się i trochę sobie żartuję – dodaje senator.

Marcin Bosacki podzielił się z „Faktem” przepisem na długie i szczęśliwe życie małżeńskie.

– W ogromnym skrócie powiem, że musi być i miłość i szacunek, ale dodałbym też coś, na co pary rzadziej zwracają uwagę, a to jest bardzo ważne, czyli wzajemne zainteresowanie tym, co się robi. Nie tylko sprawami rodzinnymi, domowymi, czy dziećmi, ale także sprawami zawodowymi – zdradza senator. – Ja bardzo interesuję się i dopinguję Kasi w tym, co ona robi, a robi niezwykle dużo, a ona wspiera, recenzuje i pomaga mi w tym, co ja robię. Myślę, że to jest niezwykle ważne w cementowaniu związku.

Senator przypomina o wielu trudnych chwilach w swoim małżeństwie, szczególnie, kiedy było trzeba przeprowadzać się z miejsca na miejsce w związku z jego pracą dyplomaty.

– Nie były to łatwe decyzje, zwłaszcza pierwsza, bo wtedy Kasia zaczynała swoją pracę w telewizji, a wy wtedy przeprowadzaliśmy się za ocean do Waszyngtonu w związku z moją pracą. Kasia musiała zrobić sobie dwuletnią przerwę w pracy w telewizji. Z jej strony było to duże wyrzeczenie – podkreśla Marcin Bosacki. – Później, kiedy przeprowadziliśmy się do Kanady, Kasia latała regularnie do Polski, aby programy kręcić. To co nas uratowało, to sztuka kompromisu.

Bosacki podkreśla, że również zaznał tej „sztuki”.

– Jako jedno z większych wyzwań życiowych zaliczam to, że zostałem na trzy tygodnie z trójką dzieci w Stanach mając pracę, a dzieci miały wtedy 3, 5 i 10 lat, a Kasia poleciała do Polski kręcić program. Kiedy mieszkaliśmy w Ottawie, to nawet z czwórką dzieci zostałem, a Franio miał wtedy zaledwie 1,5 roku. Częściej jednak było tak, że w związku z moimi wyjazdami, to Kasia zostawała z gromadką – przyznaje polityk PO. – Na pewno to wymaga, nie chcę używać słowa poświęceń, ale elastyczności w podejściu obojga do dzielenia się obowiązkami. To też jest niezwykle ważne.

Dzięki wszystkim tym wskazówkom para jest już 25 lat po ślubie. Czego sobie życzą z tej okazji.

– Chcemy wprowadzić nasze rozliczne dzieci do samodzielności. Najstarszy syn już po studiach, ale pozostała trójka się uczy… Chcemy zrealizować swoje plany Kasia w dziennikarstwie, ja w polityce – zdradza Marcin Bosacki. – Ostatnie 25 lat żyjemy dość intensywnie i mam nadzieję, że kilka lat takiej intensywności nas czeka, chociaż czasu na regenerację, im człowiek starszy, też trochę potrzeba. Generalnie życzymy sobie, żeby nie było gorzej niż dotychczas, bo jest bardzo dobrze.

Para ma czwórkę dzieci.

– Małżeństwo to sztuka kompromisu – zdradza senator.

Dodaje, że trzeba się interesować na wzajem nie tylko domem i rodziną, ale także swoją pasją i życiem zawodowym.

– Jako jedno z większych wyzwań życiowych zaliczam to, że zostałem na trzy tygodnie z trójką dzieci w Stanach mając pracę, a dzieci miały wtedy 3, 5 i 10 lat, a Kasia poleciała do Polski kręcić program. Kiedy mieszkaliśmy w Ottawie, to nawet z czwórką dzieci zostałem, a Franio miał wtedy zaledwie 1,5 roku – zdradził senator.

FAKT.PL

Więcej postów