W dwa dni po byłym wiceprezesie Gazprombanku, który miał zabić żonę, córkę i siebie, w podobny sposób zginęła rodzina byłego wiceprezesa największego prywatnego koncernu Rosji – gazowego Novateku. – To nie przypadek – mówi w rozmowie z Faktem Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu. – To akcje rosyjski służb.
Hiszpański portal informacyjny El Punt Avui poinformował, że ciała 55-letniego Siergieja Protosenii, jego żony i córki znaleziono we wtorek 19 kwietnia w ich domu w nadmorskim kurorcie Lloret de Mar w hiszpańskim regionie Katalonii. Alarm podniósł najstarszy syn pary, który mieszka we Francji , bo nie mógł się z rodzicami skontaktować.
Strona internetowa poinformowała, że matka (53 lata) i córka (18 lat) zostały zadźgane nożem, podczas gdy sam Sergej Protosenia prawdopodobnie się powiesił. Nie wykluczono jednak udziału osób trzecich.
18 kwietnia do publicznej wiadomości trafiła informacja o znalezieniu ciała byłego wiceprezesa Gazprombanku – 51-letniego Władysława Awajewa oraz jego żony i córki. Według wstępnej wersji śledczych, bankier miał zastrzelić swoją żonę i dwie córki, a następnie popełnił samobójstwo.
Były oficer i analityk agencji wywiadu jest pewien, że te śmierci nie są przypadkowe. W rozmowie z Faktem zdradza kulisy postępowania Kremla.
– Są różne skrzydła na Kremlu. Są one nazywane basztami, czy też wieżami Kremla. Teraz Putin słucha siłowników, czy nawet armii, co jest precedensem, żeby armia zaczęła decydować, bo nigdy tego w historii Rosji nie było – wyjaśnia Robert Cheda. – Ale też są grupy interesów, np. liberałowie, czyli tzw. technokraci. Wszystko zależy na czym i kto zarabia, a technokraci zarabiają na współpracy z Zachodem, czyli energetyka i import towarowy. To w tej chwili padło.
Według eksperta Putin, likwidując swoich rosyjskich bogaczy, daje ostrzeżenia pozostałym elitom.
– Takie wypadki, samobójstwa rozszerzone, to są znaki ostrzegawcze dla tej grupy: jakiekolwiek wahanie, jakiekolwiek próby podkopywania pozycji Putina czy skrzydła siłowników nie będą tolerowane. To, że teraz jest wojna, sytuacja nadzwyczajna, determinuje to, że od razu sięgają po drastyczne metody. Kiedy była sytuacja normalna – to wsadzali oponentów do więzienia, teraz ich zabijają, sięgają po morderstwa – nie ma wątpliwości Robert Cheda.
Podkreśla, że śmierci oligarchów, to nie jest przypadek.
– To akcje służb rosyjskich, które też wcześniej miały miejsce, akcje mordowania ludzi, którzy dysponują sporą wiedzą – mówi w rozmowie z Faktem. – Oni dysponowali wiedzą o kanałach korupcyjnych wyprowadzania pieniędzy. Cały Zachód szuka teraz tych kanałów. A taki ktoś, jak księgowy Novateku, czy wiceprezes Gazprombanku, tymi operacjami sterowali i wiedzą, jak tych pieniędzy szukać, jakie to kwoty, do kogą należą i to jest niezwykle ważne.
Ekspert dodaje, że oligarchowie mogli zacząć współpracować z Zachodem.
– Być może ci ludzie, ratując własną skórę, zaczęli wchodzić w jakieś kontakty z zachodnimi służbami, albo dawali sygnały Zachodowi, że przejdą na jego stronę – wyjaśnia były oficer wywiadu. – Trzeba pamiętać, że tam nikt nie ma czystych rąk. Wszyscy byli zaangażowani w transfer pieniędzy. To są olbrzymie schematy przykrywkowe najwyższych sfer. Być może nawet chodzi o pieniądze Putina.
Dlatego były oficer wywiadu zakłada dwa scenariusze.
– Dwie hipotezy są zbieżne: albo jest to ostrzeżenie dla bardziej ugodowo nastawionych elit, aby nie podnieśli buntu przeciwko Kremlowi, albo też dla ludzi, którzy mają ogromną wiedzę o zasobach ulokowanych na Zachodzie – podsumowuje Robert Cheda.
Robert Cheda uważa, że śmierć ważnych ludzi Kremla to sprawa rosyjskich służb specjalnych.
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Facebook Twitter