Sondaż Ipsos został przeprowadzony w tym tygodniu, czyli dwa tygodnie po inwazji Rosji na Ukrainę i w czasie największego napływu uchodźców wojennych do Polski. Jak tłumaczy portal, to czas, kiedy „pierwsze emocje opadły” i możliwa jest ocena tego, jak „nadzwyczajna sytuacja wpływa na scenę polityczną”. Okazuje się jednak, że wpłynęła bardzo nieznacznie.
„PiS może liczyć na 34 proc. poparcia ( 1), KO na 24 proc. (-2), Polska 2050 na 12 proc. (-1), Konfederacja na 11 proc. ( 1), Lewica na 5 proc. (-1), PSL na 4 proc. (-1), Porozumienie uzyskało 0 proc. wskazań (-1). O 3 pkt. proc. wzrosła liczba osób niezdecydowanych, teraz to 10 proc. Udział w wyborach deklaruje 66 proc. badanych” – czytamy.
Gdyby wyniki sondażu przełożyć na konkretne mandaty, to PiS nie miałoby szans na samodzielną większość.
Pozostała część tekstu pod materiałem wideo.
OKO.press zaznacza, że porównując wszystkie wyniki od 2019 r. widać pewne procesy. Prawo i Sprawiedliwość zaliczyło największy spadek, ale odzyskało część elektoratu. Stały, choć powolny, spadek wyborców zalicza z kolei Lewica. Największym zaskoczeniem – jak pisze portal – są jednak wyniki sondażu dotyczące Konfederacji. Partia, mimo kryzysu i swoich antyunijnych i antyuchodźczych poglądów, umacnia swój elektorat. Co ciekawe, Konfederacja na silne poparcie może liczyć zwłaszcza wśród młodych ludzi.
Portal zwraca też uwagę na współpracę ponad podziałami wśród polityków w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę i narastającego konfliktu. Ocenia jednocześnie, że ta sytuacja nie będzie trwać zbyt długo.
„Po chwili stabilizacji musimy się przygotować na miesiące politycznej jatki. Znane chińskie przekleństwo wciąż jest w mocy, a czasy niestety będą jeszcze ciekawsze”.
