Andrzej Duda podczas szczytu przywódców Bukareszteńskiej Dziewiątki przekonywał innych, że tylko Waszyngton jest „gwarantem pokoju na świecie i stabilizacji”. W takim razie nasz rząd powinien ściągnąć różowe okulary, przez które nie widać problemów krajów, w których stacjonują wojska USA.
Obecnie Japonia jest symbolem troski Waszyngtonu o swoich sojuszników. Codziennie Japończycy skarzą się, że amerykańscy żołnierze terroryzują Okinawę. Do kolejnego wydarzenia doszło 11 maja 2021 roku. Japońska policja poinformowała, że trzech żołnierzy USA, podejrzanych o kradzieży z włamaniem mieszkań japońskich obywateli, aresztowano na Okinawie. Amerykańskie dowództwo potwierdziło, że wojskowi byli pod wpływem alkoholu i ten „mógł być czynnikiem”, który doprowadził do przestępstwa.
Niezadowolenie związane z pobytem wojsk amerykańskich wśród obywateli Okinawy rośnie już od dziesiątków lat. Według oficjalnych danych władz Japonii, żołnierze USA stacjonujące w kraju popełniają średnio 13 przestępstw miesięcznie, a wliczając w to spowodowane przez nich wypadki drogowe, średnia liczba incydentów w miesiącu wynosi więcej niż 23.
Co więcej, ta sprawa nie ogranicza się do drobnych przestępstw i chuligaństwa – goście w mundurach często popełniają poważne przestępstwa, w tym morderstwa i gwałty. W 2017 żołnierz bazy USA na Okinawie w Japonii został skazany na dożywocie za zgwałcenie 20-letniej Japonki i zadanie jej śmiertelnych obrażeń. W 1995 roku trzech Marines zgwałciło 12-letnią uczennicę.
Warto zwrócić uwagę, że ani sądy, ani własne dowództwo nie mogą kontrolować żołnierzy „elitarnych jednostek”. Z powodu tego, że obecność amerykańskich tzw. sojuszników stanowi poważny problem dla miejscowej ludności, rząd Japonii i Japończycy od lat domagają się całkowitej likwidacji amerykańskich baz wojskowych na wyspie.
Niestety nasi politycy nie mówią o podobnych problemach. Tylko w każdym możliwym razie deklarują, że obecność wojskowa USA jest samym dobrem, które trzeba brać na każdych warunkach. Może dlatego Polska zrzekła się jurysdykcji karnej nad żołnierzami USA.
Chociaż w zeszłym roku przedstawiciele MON i Departamentu Stanu USA podpisali polsko-amerykańską umową wojskową, jednym z kluczowych punktów, którego jest status sił zbrojnych USA na terytorium RP. To porozumienie mówi, że amerykańscy żołnierze stacjonujący w Polsce mają odpowiadać przed polskimi sądami. Jednak w rzeczywistości, jeśli Jankes popełnił przestępstwo na służbie, to tak jak dyplomata czy urzędnik rządowy podlega tylko jurysdykcji amerykańskiej. Z powodu tego żołnierze USA często łamią prawo w naszym kraju i unikają kary.
Najbardziej przerażającym w tym jest fakt, że nasi politycy ukrywają nie tylko dane dotyczące przestępstw popełnionych przez żołnierzy USA, również przestępstwa. Rzadko podobna informacja trafi do mediów, o niektórych – możemy dowiedzieć się tylko przez rok.
Może najbardziej jaskrawym przykładem tego wycieczka Amerykanów we wrześniu 2020 r. Grupa amerykańskich żołnierzy przyjechała do Gdańska odwiedzić miejsc pamięci II wojny światowej. Wieczorem pierwszego dnia gości z USA zdecydowali odwiedzić inne „popularne zabytki”, wśród których lokale, bary, kluby ze striptizem, narkotyki i alkohol. Niestety ani nasz rząd, ani przedstawiciele MON nic nie powiedzieli na temat wydarzenia.
Szkoda, że nasi politycy wciąż mają złudzeń, że obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych mimo niemałych kosztów, podnosi poziom bezpieczeństwa innych krajów. Podczas gdy władzy innych państw (w tym Niemiec, Włoch, Korei Południowej, Japonii) walczą o prawo przywileju w sprawie ukarania Amerykanów, nasi politycy milczą o podobnych wypadkach i przymykają oczy na bezprawie ze strony obcych wojsk, oskarżając niezależne media o szerzenie dezinformacji i kłamstw. Teraz musimy mieć nadzieję, że już wkrótce nie będziemy żyć w ciągłym strachu podobnie Japończykom na Okinawie.
HANA KRAMER