– Ten człowiek powinien trafić za kraty, do końca życia! Powinien dostać dożywocie! Tacy ludzie się nie zmieniają – mówi z przekonaniem pani Monika z Siemianowic Śląskich, do której dotarli reporterzy Faktu. Jej synek przed laty był pierwszą ofiarą Tomasza M. (41 l.). Mężczyzna usłyszał zarzuty porwania i zamordowania 11-letniego Sebastiana.
Tomasz M. przez dwa dni składał obszerne wyjaśnienia w prokuraturze. Śledczy ze względu na dobro postępowania nie ujawniają ich treści. Wiadomo, że optyk z Sosnowca już usłyszał dwa zarzuty, jeden z nich dotyczy morderstwa Sebastiana. O drugim zarzucie prokuratura milczy ze względu na dobro rodziny 11-latka, jak i prowadzone postępowanie.
Optyk z Sosnowca oskarżony o zabójstwo 11-letniego Sebastiana z Katowic spędzi trzy miesiące w areszcie. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury.
Okazuje się, że to nie pierwszy przypadek, kiedy Tomasz M. porwał dziecko. Wtedy na szczęście nie doszło do tragedii.
– Tego się nie zapomina. Pamiętam, że był poniedziałek, 24 marca 2008 r. To był śmigus-dyngus. Myśleliśmy, że market będzie otwarty. Syn – wtedy miał 10 lat – poleciał o godz. 13. kupić pistolet na wodę. Minęła godzina, druga, a synek nie wracał. Szukałam go wszędzie, w końcu poszłam na policję zgłosić, że zaginął – wspomina ze łzami w oczach pani Monika. – Co ja przeżywałam! Boże święty! Po 5 godzinach ten pedofil odwiózł go do Siemianowic i zostawił. Dał mu 30 zł.
Synek pani Moniki długo nic nie mówił, był cały roztrzęsiony. Najpierw tłumaczył, że znalazł te pieniądze pod drzwiami. Dopiero potem się przyznał, że dał mu je człowiek za to, że go fotografował. I ze szczegółami opowiedział, co się stało.
– On go zawołał do samochodu. Uprowadził go wciągając do fiata seicento. Wywiózł do swojego salonu optycznego. Tam mu kazał się rozebrać, robił mu zdjęcia. Na odchodne Tomasz M. kazał mu znowu za kilka dni przyjść pod market. Nic złego mu nie na szczęście nie zrobił – wspomina matka.
Dziecko opowiedziało dokładnie drogę, którą pedofil wiózł go do Sosnowca. Dlatego policja szybko namierzyła zboczeńca. Tomasz M. miał wtedy 28 lat, był żonaty, miał już dwójkę małych dzieci (3-letnią córkę i 2-miesięcznego syna!).
Śledczy przesłuchiwali wówczas małoletniego chłopca w obecności psychologa. Ten stwierdził, że dziecko mówi prawdę. Tomasz M. przyznał się do wszystkiego. Znaleziono w jego mieszkaniu sporo treści pornograficznych z udziałem dzieci. Wówczas prokuratura w Siemianowicach Śląskich złożyła wniosek do sądu o skazanie Tomasza M. bez przeprowadzenia rozprawy. Sprawa skończyła się skazaniem go na karę łączną 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Wyrok zapadł 14 kwietnia 2009 r.
Syn pani Moniki dziś jest dorosły, ma swoją rodzinę. Tego, co się stało przed laty, nie wspominają.
– Teraz gdy cała Polska mówi o tym pedofilu, sprawa znowu powróciła. Co ten zamordowany Sebastian musiał przeżywać? Co teraz czuje jego mama, ojciec. To ogromna tragedia. Bardzo im współczuję. Kiedy mojego dziecka nie było przez 5 godzin myślałam, że zwariuję, miałam straszne myśli – płacze. – Taki człowiek, który krzywdzi dzieci, nie powinien być na wolności! Powinien dostać dożywocie!
Optyk Tomasz M. z Sosnowca chciał zabetonować ciało zamordowanego 11-letniego Sebastiana
Sprawą porwania i bestialskiego mordu 11-letniego Sebastiana żył cały Śląsk. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, chłopiec został wciągnięty do białego forda w sobotę po godz. 19. Wtedy Sebastian był już w drodze do domu.
Tomasz M., zablokował drzwi i uprowadził chłopca do Sosnowca. Przetrzymywał go w różnych miejscach. Nie wkluczone, że również w mieszkaniu swojej siostry. Kobieta nie miała o tym pojęcia.
Oskarżony przewiózł go później do swojego salonu optycznego mieszczącego się przy ul. 1 Maja w Sosnowcu. Tam najprawdopodobniej udusił Sebastiana. Niewykluczone, że zrobił to już w niedzielę. Jego ciało wsadził do kartonu i białym fordem wywiózł w nocy na swoją działkę w sosnowieckiej dzielnicy Niwka. Tam planował zabetonować zwłoki.