Unia Europejska zapragnęła kontrolować prywatną korespondencję cyfrową. A jeśli Unia Europejska czegoś chce, to państwa członkowskie zapewne się zgodzą.
Wniosek UE trafił już pod konsultacje społeczne, a głosowanie w tej sprawie może odbyć się jeszcze w tym roku.
Totalitarystom chodzi o oto, aby wszystkie prywatne wiadomości w komunikatorach podlegały kontroli. Weryfikowane mają być także treści w teorii chronione szyfrowaniem end-to-end.
Unia robi to oczywiście dla naszego „dobra”. Jak argumentuje, w ten sposób automatycznie wykrywane będą nielegalne treści.
Kilka firm wystosowało listo otwarty do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz komisarzy Ylva Johanssona i Thierry’ego Bretona. Tłumaczą, że obowiązek sprawdzania wszystkich prywatnych wiadomości jest sprzeczny z europejskimi zasadami ochrony danych. Uderza w fundament pierwotnych wartości europejskich, jak wolność słowa czy ochrona prywatności.
Jeśli Unia w ogóle się tymi zastrzeżeniami przejmie, to najwyżej zmieni zasady ochrony danych. I nie zatrzyma się w dążeniu do wizji świata w pełni kontrolowanego.
Kontrola prywatnych wiadomości cyfrowych jest zawarta w rezolucji 13084/1/20 REV 1.