Tureckie testy kupowane przez Ministerstwo Zdrowia za pośrednictwem polskiej spółki Argenta kosztowały średnio 128 zł, podczas gdy ich cena detaliczna w specjalistycznych sklepach internetowych wynosiła ok. 50 zł – ustalił Onet. 27 mln zł – co najmniej tyle zostałoby w kieszeni polskiego podatnika, gdyby Ministerstwo kupowało testy tureckie po cenach rynkowych. Ponadto w kwietniu dostępne już były polskie lepsze testy za 62 zł sztuka.
Onet podaje, że poznańska firma Argenta sprzedawała rządowi tureckie testy nawet sześć razy drożej niż kupowała je u producenta. Wedle danych firmy, do których dotarli dziennikarze portalu, Turcy sprzedawali Argencie testy za niecałe 34 zł za sztukę.
Z kolei Argenta dostarczała rządowi testy w cenie od 124 zł do 209 zł. Te same tureckie testy kosztują w specjalistycznych medycznych sklepach internetowych około 50 zł – prawie trzykrotnie taniej niż kwota za jaką kupował testy rząd za pośrednictwem Argenty. To oznacza, że kupując po cenach rynkowych, rząd zaoszczędziłby więc polskiemu podatnikowi 79 zł na teście, czyli w sumie 27 mln zł.
Dlaczego Ministerstwo kupowało właśnie od Argenty? Resort tłumaczy, że zdecydowały „dostępność testów”, „pewność dostaw” i „obecność na polskim rynku” tej firmy. Dlaczego jednak firma sprzedawała testy rządowi tak drogo? Jej prezes Sławomir Gnalicki tłumaczył to m.in. dużymi kosztami logistyki i transportu w czasie pandemii. Zaznaczył też, że „poza dwoma wyjątkami wszystkie koszty transportu, „handlingu” i obsługi celnej całości dostaw poniosła Spółka – co do zasady nie korzystano ze wsparcia ze strony Ministerstwa Zdrowia ani innych agend rządowych”.
Resort przedstawia inną wersję: „Transport pierwszej dostawy testów z Turcji do Polski sfinansowany został przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, był to lot rządowy. Pozostałe dostawy są w gestii dostawcy”.
Powiązania z PiS
Na tym nie kończą się jednak sensacyjne ustalenia dziennikarzy. Portal podaje, że właściciele firmy mają mieć powiązania ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. Jej założyciel Tomasz Zdziebkowski (kilka lat temu pozbył się jednak udziałów na rzecz swojej żony Doroty Zdziebkowskiej oraz szwagierki Katarzy Zdziebkowskiej), działa w Akademickim Klubie Obywatelskim (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tak jak minister zdrowia Łukasz Szumowski, należy do Zakonu Maltańskiego, w którym do niedawna pełnił funkcję skarbnika.
Sam Zdziebkowski zapewnia jednak, że jego działalność w tych organizacjach nie miała wpływu na zlecenia, jakie dostawała od rządu Argenta. – Nie mam żadnego związku, ani wpływu na to, jakie Argenta dostaje zamówienia. Wiem tylko, że pozyskuje je w sposób absolutnie transparentny i uczciwy – podkreśla
Również prezes Argenty Sławomir Gnalicki zapewnia, że firma nie posiada kontaktów rządowych: – To do nas zgłosili się przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia z prośbą o wsparcie. Onet podaje jednak, że w firmie wizytę złożyła wicepremier i minister rozwoju Jadwigi Emilewicz.