Podatnicy, jak żołnierze, nie wolno o nich zapominać

Jest niewyobrażalne, aby państwo płaciło renty jedynie wdowom po żołnierzach, którzy zginęli w ostatniej, zwycięskiej bitwie.

I jednocześnie uchylało się od płacenia rent żonom żołnierzy poległych przed ostatecznym zwycięstwem argumentując, że nic dla ojczyzny nie zrobili bowiem zginęli oni za szybko. O żadnej wdowie państwo nie zapomina wypłacając dożywotnie renty wszystkim, aby wynagrodzić stratę męża.

Dlaczego więc państwo ciągle zapomina o tych obywatelach, którzy nieskutecznie walczyli o sprawiedliwość i przestrzeganie prawa. I dopiero kolejnym obywatelom, tym którym udało się wykazać przed sądem, że dochodziło do łamania prawa uzyskują szansę na odzyskanie utraconego majątku. A przecież do zwycięstwa w takim samym stopniu doprowadzili oni jak i ci, którzy na początku przegrywali w walce z bezprawiem. Porównanie do sytuacji żon żołnierzy poległych w walce jest adekwatne. Zgodnie z zasadami moralnymi należy im się również sprawiedliwość. Wydaje się, że nie tylko zasady moralne o tym przekonują, ale również fundamenty na których zbudowana jest RP. Preambuła deklaruje, że:

„…pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot. Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.”

Wynika z tego, że obywatele RP mają prawo do dobrego prawa i do sprawnych i rzetelnych instytucji. Instytucją jest parlament, sąd i administracja podatkowa. Oczywiście w ramach działania tych instytucji mogą przytrafiać się błędy. Jednak nie mogą być uznane za rzetelne (nie są rzetelne) jeśli konsekwencjami swych błędów obciążani będą obywatele, a zwłaszcza ci obywatele którzy na te błędy zwracali słusznie uwagę. Państwo nie może czerpać korzyści z własnych naruszeń prawa.

Skoro więc NSA (II FSK 1118/18) po wielu latach uznał, że uchwalone przepisy stanowią pułapkę na podatników, to takie przepisy sprzeczne są z deklaracjami zawartymi w Preambule i nie wypełniają konstytucyjnych wymogów odnoście określoności. Nie mogą więc na podstawie takich przepisów być nakładane podatki. Jasno należy podkreślić, że NSA nie wycofał tych przepisów z porządku prawnego, bo to jest zarezerwowane dla TK. NSA dokonał jedynie ich prokonstytucyjnej wykładni, z której wynika, że dany przepis nie może być stosowany. Nie można na jego podstawie nakładać podatku.

Jest oczywiste, że w przyszłości na żadnego obywatela taki „podatek” nie powinien być nałożony i nikt nie powinien takiego „podatku” zapłacić. Bo jeśli zostałby nałożony to sąd taką decyzję uchyli. Organ podatkowy powinien wiedzieć, co ma być skutecznym zabezpieczeniem aby w przyszłości podobnych błędów nie popełniał.

Obywatele ci nie wiedzą, że sąd dokonał prokonstytucyjnej wykładni przepisów i na tej podstawie mogą wystąpić do organu podatkowego o umorzenie takiej zaległości w ramach realizacji interesu publicznego. Natomiast organy podatkowe mają tą wiedzę, ale żaden dotychczas nie poinformował obywatela, że może wystąpić z takim wnioskiem. Nie stoi temu na przeszkodzie treść art. 67a o.p., która mówi, że organ może udzielić ulgi w spłacie, ale tylko na wniosek podatnika. Wydaje się, że zgodnie z zasadami ogólnymi organ powinien w trakcie realizowania umowy ratalnej poinformować podatnika o istotnych okolicznościach sprawy. A taką jest niewątpliwie dokonanie przez sąd prokonstytucyjnej wykładni przepisów, która całkowicie zmieniła zakres obowiązków obywateli. Tym bardziej organ powinien o tym fakcie poinformować zainteresowanych obywateli, ponieważ NSA nie publikuje swoich prokonstytucyjnych wykładni w Dzienniku Ustaw. Podczas gdy wyroki TK stwierdzające niekonstytucyjność przepisu, są tam publikowane i daje to podstawę do wzruszania decyzji i uzyskania zwrotu niesłusznie zapłaconych podatków.

MF w ramach nadzoru ogólnego nad pracą aparatu podatkowego dba o jednolitość stosowania prawa. Wydaje się więc zaniechaniem ze strony MF, że wiedząc o tym iż podległy mu aparat błędnie stosował określony przepis nie podjął żadnych działań aby wszystkie dotychczas niezapłacone takie „podatki” z prawomocnych decyzji zostały umorzone w ramach realizacji interesu publicznego.

Jest też i problem dużo bardziej poważny. Dotyczy to tych obywateli, którzy już taki „podatek” zapłacili w całości. W systemie prawa (oczywiście w ramach normalnych ograniczeń czasowych, czyli uwzględniając instytucję przedawnienia zobowiązań podatkowych) musi być skuteczny środek do stwierdzenia, że taki podatek był nienależny, aby umożliwić zwrot całej pobranej kwoty. Możemy wyróżnić 3 różne sytuacje:

  1. obywatel pod namową urzędnika (wprowadzony w błąd) w samodzielnie złożonej deklaracji podatkowej zadeklarował taki „podatek” i go dobrowolnie zapłacił,
  2. wydana została decyzja nakładająca taki „podatek”, który został zapłacony i obywatel nie odwoływał się do sądu,
  3. wydana została decyzja nakładająca taki „podatek”, który został zapłacony i obywatel odwołał się do sądu, który jego skargę oddalił.

Taki skuteczny środek do zwrotu całej pobranej kwoty jest obecnie stosowany jedynie do sytuacji nr 1. Wystarczy, że obywatel złoży korektę deklaracji uzasadniając, że błędnie zadeklarował obowiązek podatkowy i bezzwłocznie otrzyma zwrot zapłaconej kwoty.

W stosunku do sytuacji nr 2 i nr 3 ciągle zgodnie doktryna, administracja i sądy stoją na stanowisku, że brak jest środka prawnego umożliwiającego odzyskanie kwot zapłaconych na podstawie decyzji, która stała się prawomocna a jest błędna. Uzasadnieniem ma być poszanowanie zasady praworządności czyli powaga rzeczy osądzonej, ochrona praw nabytych.

Po pierwsze wskazać należy, że w tej sytuacji, jeśli w ogóle można mówić o ochronie praw nabytych, to jedynie o ochronie praw nabytych przez władzę wykonawczą, która uzyskała prawo do poboru „podatku” wykreowanego przez błędy władzy ustawodawczej – uchwalono złe prawo (co potwierdzają wyroki NSA min w/w II FSK 1118/18), a następnie przez długotrwałe zaniechania sądu – złą linia orzecznicza, nie została zła jakość prawa skontrolowana.

CZYLI PAŃSTWO UZYSKAŁO PRAWO DO KARANIA OBYWATELI ZA SWOJE BŁĘDY!

Po drugie brak skutecznego środka dla osób będących w sytuacji nr 2 i nr 3 powoduje naruszenie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa. Osoba będąca w sytuacji nr 1finalnie nie musi od danej transakcji płacić podatku bo tego podatku nie ma a inne osoby muszą płacić od takiej samej transakcji podatek, bo państwo popełniło błąd i nie umie tego błędu naprawić.

PO TRZECIE, CZY RZECZYWIŚCIE MAMY DO CZYNIENIA Z POWAGĄ RZECZY OSĄDZONEJ?

Powaga rzeczy osądzonej to jedna z naczelnych i najstarszych zasad prawa. Oznacza, że jeśli dana sprawa została prawomocnie osądzona przez sąd, który zgodny z prawem wyrok to nie wolno tego podważać. Należy w pełni się z nią zgodzić. Przez sprawiedliwy i mądry wyrok zawsze rozumiano to, że zdecydowana większość wyroków jest zgodna z prawem. Mogą się jednak przytrafić wyroki błędne, bo wszyscy ludzie jesteśmy ułomni. I – niestety – w imię dobra wspólnego jakim jest sprawnie funkcjonujące państwo te błędne wyroki pozostają. Sąd jako instytucja stale dba o to aby tych błędnych wyroków było coraz mniej. Dotyczy to w szczególności niezwykle wrażliwych spraw podatkowych.

W prawie administracyjnym mówi się o trwałości decyzji, która wynika z zasady praworządności. Chroni ona prawa nabyte obywateli. To ważna, konstytucyjnie chroniona wartość. Ma ona zastosowanie również do niezwykle wrażliwych spraw dotyczących nakładania podatków. Należy zauważyć, że wskutek decyzji nakładającej nienależny podatek – „łżepodatek” – obywatel/podatnik nie nabył żadnych praw, a jedynie państwo nałożyło na niego obowiązek, który on musi wykonać. Trudno więc mówić o zasadzie praworządności (wartości wynikającej z trwałości) w stosunku do niezgodnych z prawem decyzji podatkowych.

Konsekwencją dotychczasowego podejścia jest ciągle powszechny pogląd, że zmiana w danej sprawie linii orzeczniczej sądu nie daje żadnych szans na odzyskanie pieniędzy odebranych od obywateli na podstawie poprzedniej, błędnej linii orzeczniczej. Nawet jeśli sąd najpierw oddali 20 tysięcy skarg obywateli, a dopiero rozpoznając 20001 sprawę zmieni podejście i przyzna rację obywatelowi, bo zorientuje się, że nałożono łżepodatek, czyli podatek jaki nie wynika z ustawy, to żaden z 20 tysięcy ograbionych przez własne państwo obywateli nie może odzyskać zagrabionego majątku.

Przyjmuje się, że nie ma odpowiedniego trybu prawnego. Nie można bowiem skorzystać z trybu stwierdzenia nieważności takich decyzji, ponieważ zmiana linii orzeczniczej sądu nie stanowi o rażącym naruszeniu prawa. Taka właśnie sytuacja rzeczywiście ma miejsce. Dotyczy tzw. „ulgowiczów meldunkowych”. Zwykłych obywateli, którzy dokonali zamiany mieszkania nabytego w latach 2007-2008. Z grupy prawie 20 tysięcy ofiar jedynie garstka około 200 osób skorzystało na zmianie linii orzeczniczej. Niestety wiadomo również o innych podobnych sprawach.

Wprowadzony został nawet kilkanaście lat temu do ordynacji podatkowej dodatkowy przepis zabezpieczający: art. 249 par. 1 p. 2 mówiący, że organ podatkowy odmawia w ogóle wszczęcia postępowania w przedmiocie stwierdzenia nieważności decyzji jeśli wcześniej „sąd administracyjny oddalił skargę na tę decyzję”. Przepis można uznać za porządkujący, chroniący państwo przed pieniaczami sądowymi. Ale nasuwa się pytanie: a co jeśli w danej sprawie doszło do tzw. „korekty” linii orzeczniczej, czyli do zmiany linii orzeczniczej doszło w sposób poniżej przedstawiony. A do zmiany linii orzeczniczej dochodzi najczęściej właśnie tak.

Zdarza się i to niestety zbyt często, że administracja podatkowa wydaje decyzje nakładające podatek dochodowy, gdy obywatel obiektywnie żadnego dochodu nie uzyskał. Dotyczy do przede wszystkim zwykłych obywateli, którzy mają bardzo małą wiedzę o prawie podatkowym. Administracja dokonując karkołomnych wykładni przepisów „wymyśla” łżepodatki. Sąd w początkowym okresie rozpoznawania skarg potwierdza stanowisko organu, a nie odnosi się do argumentów podnoszonych przez podatników. Oddala jedną skargę po drugiej. Zdeterminowani podatnicy, wiedząc, że linia orzecznicza jest dla nich niekorzystna, ale czując bezmiar niesprawiedliwości, wnoszą kolejne skargi. Sąd je nadal oddala i nadal nie odnosi się do argumentów podatników. Jednak „kropla drąży kamień” i po pewnym czasie sąd zauważa wreszcie argumenty podatników i zaczyna się do nich odnosić i dochodzi do zmiany linii orzeczniczej na korzystną dla podatników. Podkreślenia wymaga, że dopiero po wielu przegranych przez podatników sprawach sąd uznał za zasadne argumenty, które były mu przedstawiane już od pierwszej skargi! Wskutek zmiany linii orzeczniczej podatnicy/obywatele i prawo, czyli sprawiedliwość odniosły zwycięstwo nad bezprawiem.

Delikatnie to określając można powiedzieć, że doprowadzenie do poprawnej linii orzeczniczej to był proces. Proces, którego autorami byli wszyscy skarżący podatnicy. Do zmiany linii orzeczniczej doprowadzili w takim samym stopniu ci podatnicy, którzy początkowo przegrywali swoje sprawy jak i ci, których skargi sąd uznał za zasadne, ponieważ nie tylko wszyscy mieli rację, ale wszyscy swoje racje sądowi przedstawiali.

Stanowisko doktryny i sądu w sprawie tzw. „korekty” linii orzeczniczej budzi poważne wątpliwości. Używa się w nim argumentów o ewolucji linii orzeczniczej(!), o wykształceniu się kilku nurtów orzeczniczych i tym podobne konstrukcje słowne, mające odwrócić uwagę od istoty sprawy.

Błędna wydaje się być taka wykładnia przepisów prawa wg której po wyżej opisanej tzw. „korekcie” linii orzeczniczej nie ma środka prawnego/ procedury na doprowadzenie do stanu zgodnego z prawem spraw ofiar poprzedniej linii orzeczniczej. Nie może w państwie prawa być tak, że rażący błąd sądu (nierozpoznanie zarzutów skargi) wywołuje negatywne konsekwencje dla obywatela. Obywatel nie może tracić wskutek tego, że słusznie walczył z bezprawiem. Musi być skuteczna droga prawna dla tych których skrzywdziło złe prawo zaakceptowane przez sąd. Należy zweryfikować podejście i rozważyć ponownie, czy nie powinno się skorzystać z trybu stwierdzenia nieważności decyzji albo z powodu rażącego naruszenia prawa albo z powodu braku podstawy prawnej do jej wydania.

MAREK ISAŃSKI

Więcej postów