Szkolenia wojskowych rezerw od 1 stycznia 2020 roku mają być traktowane „priorytetowo” – zapowiedział Szef Sztabu Generalnego gen. Rajmund Andrzejczak. Co to oznacza? Należy się spodziewać, że wezwania na ćwiczenia wojskowe, jakie poważnie wystraszyły ostatnio mieszkańców Wrocławia, będą się odbywać częściej i będą bardziej intensywne – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Obecnie armia organizuje głównie szkolenia jednodniowe. Ograniczają się one do przymiarki munduru, przypomnienie regulaminów i instrukcji czy złożenia nowej przysięgi (w przypadku starszych rezerwistów).
Teraz ma być więcej szkoleń, które potrwają od 5 do 12 dni. Wezwanie rezerwiści otrzymają „w trybie natychmiastowego stawienia się w jednostce wojskowej”. Tak będzie w przypadku osób, które mają przydział mobilizacyjny przypisany do jednostki.
Armia planuje też zrównać przepisy dotyczące rezerwy. Obecnie żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych czy tzw. terytorialsi mają odmienny status. To zdaniem armii powoduje, że pracodawcy naciskają, aby nie brali udziału w szkoleniach. Po zmianie pracodawca ma otrzymać rekompensatę lub zastępstwo na miejsce powołanego na ćwiczenia pracownika.
Kto może się spodziewać powołań? Matematycy, informatycy, kryptolodzy. Jeśli chodzi o limity wiekowe, wynoszą one 60 lat w przypadku szeregowych i 63 lata w przypadku oficerów i podoficerów.
W połowie listopada 10. Wrocławski Pułk Dowodzenia w nocy mobilizował w ramach ćwiczeń około 1500 osób. Jak opisywała „Gazeta Wrocławska”, armia kierowała się adresem zameldowania, co doprowadziło do sytuacji, w której umundurowani wojskowi dobijali się do drzwi starszych osób po godz. 22.00 i pytali się o zameldowanego w ich mieszkaniu syna.
Do 2009 roku liczba osób wezwanych na ćwiczenia spadała, a w latach 2009-12 nie wezwano na ćwiczenia w ogóle nikogo. W latach 2013-15 wezwano łącznie 24 tysiące osób. Liczby zaczęły rosnąć od 2016 roku, gdy wezwano około 36 tysięcy osób. W tym roku ma być to blisko 40 tysięcy powołań.
