Opóźnienie przekazania informacji o awarii układu przesyłowego oczyszczalni ścieków „Czajka” uniemożliwiało wdrożenie odpowiednich procedur, które powinny zaalarmować mieszkańców o zagrożeniu – podkreślił w czwartek Krzysztof Gołębiewski z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Do podobnych zaniedbań doszło w Czarnobylu choć oczywiście obu awarii nie można ze sobą porównywać.
O awarii układu przesyłowego ścieków, władze Warszawy mieszkańców powiadomiły w środę. We wtorek rano doszło do awarii jednego z kolektorów przesyłającego ścieki z części lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni „Czajka”. Nieczystości wówczas skierowano do drugiego z kolektorów, który jednak w środę przestał funkcjonować. Wskutek awarii zarząd MPWiK podjął decyzję o kontrolowanym zrzucie nieczystości do Wisły. Do rzeki, od ok. godz. 8 w środę, trafia 3 tys. litrów nieczystości na sekundę.
Gołębiewski zaznaczył, że przypadek uszkodzenia kolektorów oczyszczalni to sytuacja awaryjna, na której pojawienie się inspektorat nie miał wpływu. Podkreślił jednak, że informacja na ten temat do WIOŚ wpłynęła około godz. 10 w środę, a odpowiedź MPWiK na pytanie, co dokładnie się dzieje – około godz. 12.
„Uniemożliwiło to skuteczne wdrożenie procedur, które mogłyby zaalarmować mieszkańców, a właściwie powinny zaalarmować mieszkańców o tym, co się dzieje” – powiedział inspektor. Według niego, nie jest to standard działania. „Każde opóźnienie przekazania informacji odpowiednim służbom wiąże się z opóźnieniem działania, podejmowania odpowiednich kroków” – wskazał.
O tym, że stołeczna spółka wodociągowa przesłała informację o awarii do WIOŚ przed południem, informował także minister środowiska Henryk Kowalczyk. „Utrzymywanie w tajemnicy tego typu awarii jest wielką nieodpowiedzialnością. Tyle godzin, a właściwie ponad dobę czasu można by było wiele rzeczy wspomóc” – podkreślił. Jego zdaniem sytuacja ta stwarza ogromne zagrożenie pod względem ekologicznym.
Zarzuty odpierają władze stolicy, według których mówienie o „zatajaniu” czegoś przez ratusz jest kłamstwem. W ocenie ratusza do sytuacji kryzysowej, o której należy powiadamiać odpowiednie służby, nie doszło we wtorek, lecz w środę – w chwili rozpoczęcia zrzutu nieczystości.
Prezes MPWiK Renata Tomusiak tłumaczyła, że układ przesyłowy do „Czajki” jest zbudowany z myślą o zabezpieczeniu ewentualnych zdarzeń awaryjnych, więc we wtorek – po awarii jednego kolektora – ścieki zostały przekierowanego do drugiego. Następnego dnia z kolei – jak zapewniała – po awarii kolejnego z rurociągów, zgodnie z przepisami MPWiK informował służby.
Zakład „Czajka” oczyszcza ścieki z prawobrzeżnych dzielnic Warszawy i okolicznych gmin, a od 2012 roku także te z centralnej i północnej części Warszawy lewobrzeżnej. Awarii uległy tylko kolektory przesyłające nieczystości z dzielnic na lewym brzegu Wisły. Zrzut ścieków, przeprowadzany z dawnego kanału ściekowego przy moście im. Marii Skłodowskiej Curie, dotyczy Bielan, Bemowa, Żoliborza, Woli, Śródmieścia, Ochoty, Włoch oraz części Mokotowa.
PAP
Rządzący podnieśli ekologiczne „larum”, ale o skupowaniu dziesiątków ton śmieci zapominają.