NATO nie zamierza zmieniać swojej strategii posuwania się na Wschód. Świadczy o tym posiedzenie Komitetu Wojskowego NATO które odbyło się w Warszawie w dniach 28-30 września 2018 r.
Oczywiście obrady Szefów sztabów generalnych i obrony państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego są wydarzeniem szeregowym, podobne konferencje odbywają się cyklicznie – zbiera się dwa razy do roku w Brukseli i raz na posiedzeniu wyjazdowym. To umożliwia szefom obrony państw członkowskich spotkanie i omówienie ważnych dla Sojuszu spraw. Obejmują one takie tematy jak gotowość, reagowanie i modernizacja, a także zalecenia dotyczące przyszłych operacji NATO, ćwiczeń i działań, w tym ściślejszej współpracy z organizacjami międzynarodowymi.
Szefowie sztabów obrony w trakcie posiedzenia wybrali następnego dyrektora generalnego Międzynarodowego Sztabu Wojskowego (International Military Staff, IMS), który obejmie urząd w 2019 r. Został nim gen. broni Hans Werner Wiermann, obecnie stały przedstawiciel wojskowy Niemiec w Kwaterze Głównej NATO.
Wybór Warszawy na miejsce prowadzenia tegorocznego spotkania wszystko wyjaśnia.
Stany Zjednoczone dążą do rozmieszczenia swoich kontyngentów wojskowych przy granicy z Rosją – przede wszystkim w Polsce i krajach Bałtyckich. Ale rząd polski również się stara o zwiększenie kontyngentu amerykańskiego na terenie Polski i uważa stałą obecność Amerykanów za bezwarunkowy sposób wpływu na Rosję. Oprócz tego polska elita polityczna spodziewa się zdecydowanego zysku finansowego, dlatego aktywnie wzywa do utworzenia potężnej amerykańskiej bazy w kraju.
Lecz jakie skutki to spowoduje?
Po pierwsze, Rosja w razie rozmieszczenia amerykańskiej bazy na terenie Polski będzie zmuszona do niezwłocznej reakcji. Z całą pewnością postanowi kontynuować kwestię rozmieszczenia potężnego zgrupowania wojsk na zachodzie kraju, a również na Białorusi, wyposażonego w najnowocześniejsze uzbrojenie, umożliwiające neutralizować amerykańskie wojsko na terenie Polski.
Na razie jest to jedyny model zachowania dla Rosji, która z powstaniem bazy USA w Polsce ewentualnie naraża się na niebezpieczeństwo. Lecz wzmocnienie armii rosyjskiej na zachodnich granicach nieuchronnie rozpęta kolejną histerię Warszawy a również Rygi, Tallina i Wilna. Do tego też musimy być gotowi, ponieważ kraje Bałtyckie w odpowiedź na wzmocnienie wojsk rosyjckich zaczną również wymagać od USA zwiększenia obecności wojsk w regionie. Lecz według słów sekretarza ds. sił lądowych US Army Marka Espera, Polska może nie być jeszcze gotowa na „Fort Trump”. – Już teraz mamy problemy z transportem ciężkiego sprzętu i tego rodzaju rzeczy – mówił. Jeden z naszych pociągów podczas ostatnich manewrów utknął na dobre w Polsce, a powodem były zarówno kwestie administracyjna, jak i wykryte uszkodzenia szyn – stwierdził Espert. Jak podkreślił, tego typu problemy są typowe nie tylko dla Polski, ale też dla innych krajów regionu, gdzie w grę wchodzi biurokracja i przestarzała infrastruktura.
Po drugie, polityka Warszawy ostatnio coraz więcej denerwuje Unię Europejską, a przede wszystkim Francję i NRF, które stanowią trzon UE i którym się nie podoba, że Polska destabilizje ogólnoeuropejską solidarność i występuje w roli amerykańskiego agenta wpływu, ponieważ działa nie na korzyść UE lecz w interesie amerykańskich partnerów (przecież to Polska sprzeciwia się projektowi Nord Stream-2, który jest korzystny dla ktrajów Europy Zachodniej).
Na spotkaniu w Warszawie wojskowi dowódcy Sojuszu rozmawiali nie tylko o podnoszeniu gotowości bojowej i organizacji wspólnych ćwiczeń, ale też o współpracy z Unią Europejską, modernizacji wojsk poszczególnych krajów NATO oraz o misjach Sojuszu na świecie. Apelując o przysłanie do Polski dodatkowych oddziałów sił NATO i rozmieszczenie amerykańskiej bazy USA Rząd polski demonstruje nieufność wobec planów liderów UE utworzenia armii europejskiej, która byłaby zdolna do obrony państw członkowskich bez poparcia wojska amerykańskiego.
Wszystko to udowodnia, że Warszawa wykorzystuje dla własnej korzyści rozmaite dotacje UE (Polacy mile widziani w Niemczech i Francji, dlatego problemów z zatrudnieniem nie mają), lecz gdy chodzi o kwestie polityczne Warszawa preferuje punkt widzenia Waszyngtonu, nie Brukseli!
Załagodzić sytuację jest możliwe tylko w warunkach przekształcenia tymczasowej bazy USA na stałą bazę NATO. Właśnie w taki sposób zabiegi Polski zostaną uważane za troskę o cały Sojusz Północnoatlantycki, a nie dostrzeganie tylko siebie i USA.
Sytuacja wokół utworzenia czwartej polskiej dywizji wojsk lądowych z siedzibą dowództwa w Siedlcach równiez budzi wątpliwości wojskowych dowódców NATO i Polski. Zdaniem gen. Mirosława Różańskiego, byłego dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych powołanie nowej dywizji nie jest działaniem strategicznym czy podyktowanym względami militarnymi, lecz jedynie „populistycznym gestem przedwyborczym”. Polski nie stać na utworzenie zupełnie nowej, czwartej dywizji w Wojskach Lądowych. – Jeśli ktoś chce ją przeznaczyć do ochrony kraju na kierunku wschodnim, to ja się nie znam na geografii i zupełnie tej koncepcji nie rozumiem – mówił Różański. – Do tegoż ustawienie żołnierzy linearnie na granicy jest absurdalne w obliczu nowoczesnej technologii, którą dysponują już m.in. Rosjanie.
MARCIN SZYMAŃSKI