Wydawało się, że w Unii Europejskiej wszyscy już zrozumieli, że trzeba znaleźć nowy pomysł na poradzenie sobie z tysiącami migrantów przybijających wciąż do Europy. A jednak nie! Wiele wskazuje na to, że niemiecka kanclerz Angela Merkel nie wymyśliła nic lepszego niż przymusowe kwoty (kary) za nie przyjmowanie uchodźców. To pomysł z 2015 roku.
Na niedzielnym miniszczycie unijnym pojawili się przywódcy kilkunastu państw. Nie było nikogo z Grupy Wyszehradzkiej, w tym polskiego premiera Mateusza Morawieckiego. O czym dyskutowano? O rozwiązaniach problemu migracyjnego Europy, które jako żywo przypominają decyzje sprzed trzech lat!
Propozycje w niedzielę przedstawił nowy włoski premier Giuseppe Conte. Jego zdaniem, należy najpierw uporać się z uregulowaniem kwestii napływu migrantów do Europy, a dopiero potem „ruchem wtórnym” między krajami członkowskimi UE.
Conte chce zmiany obowiązujących przepisów dotyczących przyznawania azylu tak, by obowiązywała zasada „Kto przypływa do Włoch, przypływa do Europy”. Dziś „kto przypływa do Włoch, przypływa do Włoch”. Stawką ma być dalsze trwanie układu z Schengen, czyli otwartość granic w Europie!
Listę życzeń Włochów kończy postulat, by każdy kraj ustalił liczbę migrantów ekonomicznych, jaką może przyjąć, a Unia podjęła „odpowiednie kroki finansowe wobec państw, które nie chcą przyjąć uchodźców”. Już za dwa dni w Brukseli szefowie państw i rządów UE będą dyskutować na ten temat w Brukseli.
Polska nie chce przyjmować imigrantów z Afryki. Sondaże pokazują, że Polacy nie chcą uchodźców zwłaszcza z krajów muzułmańskich. To pokłosie polityki informacyjnej rządu. Państwowe stacje często informują o działalności islamskich terrorystów w krajach, które przyjęły uchodźców. Tymczasem w Polsce brakuje rąk do pracy. To hamuje rozwój gospodarczy kraju. Lukę na rynku pracy na razie zapełniają jednak pracownicy z Ukrainy. Rząd nie musi więc zmieniać swojego podejścia do unijnych żądań wobec Polski.
