Afera korupcyjna w PGZ. W tle Misiewicz i jego kolega z apteki

Polską Grupę Zbrojeniową oplotła sieć niejasnych powiązań między stowarzyszeniami, firmami i osobami związanymi z Bartłomiejem Misiewiczem. Sprawę afer niewygodnych dla PiS opisują Marek Pyza i Marcin Wikło w dzisiejszym wydaniu tygodnika „Sieci”. Sam Misiewicz nazwał artykuł „paszkwilem” i zapowiedział podjęcie kroków prawych przeciwko autorom tekstu.

Dlaczego o podobnych aferach nie jest głośno w mediach? Autorzy „Sieci” stawiają tezę, że Zjednoczona Prawica unika pokazywania swoich ludzi, którzy mają problemy z prawem. Z kolei PO zapowiada likwidację CBA i twierdzi, że służba jest „policją polityczną”. Aresztowania ludzi obecnej władzy nie wpisują się w tę narrację opozycji.

Cena szkolenia: 1800 zł za godzinę

Tymczasem CBA prowadzi liczne postępowania w sprawach, które mają bezpośredni związek z PiS. „Sieci” ujawniają zawiadomienie do prokuratury, które dotyczy szkoleń z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu i koncertu „Głos Wolności” w czerwcu 2016 roku.

Najpierw PGZ zamówiło szkolenia u Stowarzyszenia dla Dobra Rzeczpospolitej – Propter Bonum Republicae. Choć organizacja nie miała żadnego doświadczenia w branży, na jej konto trafiły 491 964, 33 złote. Co ważne, faktura została wystawiona za szkolenia.

Stowarzyszenie niemal natychmiast przelało 391 tys. złotych firmie PR Ten Team. Dlaczego? Bartłomiej Misiewicz wskazał Ten Team jako organizatora koncertu „Głos Wolności” oraz wystawy z okazji 40-lecia KOR. Zaproponował również, by PGZ przejęła finansowanie obu wydarzeń.

Co ciekawe, koszty organizacji koncertu wskazane przez Misiewicza wynoszą dokładnie 491 964, 33 złote. Okazuje się więc, że Stowarzyszenie dla Dobra Rzeczpospolitej stało się pośrednikiem. Osoby decyzyjne w PGZ wiedziały, że niemal pół miliona złotych przelanych na konto stowarzyszenia nie miało zostać przeznaczone na szkolenia, za które wystawiono fakturę.

Sprawa szkoleń wróciła, gdy CBA zaczęło domagać się wyjaśnień. PGZ i Stowarzyszenie dla Dobra Rzeczpospolitej stworzyły dokumenty, z których wynika, że koszt godzinnego szkolenia jednego pracownika to niemal 1800 złotych. To absurdalne stawki, w które nikt nie wierzy.

Przeniesiony koncert i znikająca wystawa

Koncert „Głos Wolności”, upamiętniający zryw robotników z 1976 roku, odbył się 26 czerwca 2016 roku. Jednak wbrew zapisom zawartym w umowie nie koncertowano na pl. Piłsudskiego w Warszawie, ale w hotelu Victoria.

Zarząd PGZ zatwierdził właściwy wniosek o finansowanie wydarzenia dwa tygodnie po dacie koncertu (7 lipca). Z kolei Rada Nadzorcza potwierdziła wszystkie wydatki na imprezę (516 tys. złotych) dopiero 5 września. Co ciekawe, pięć dni wcześniej do składu Rady Nadzorczej PGZ dołączył Bartłomiej Misiewicz.

Umowa dotycząca organizacji koncertu zostaje podpisana 26 września. W jej ramach stowarzyszenie miało również zorganizować wystawę multimedialną w Kielcach. Protokół należytego wykonania wystawy podpisano na dziesięć dni przed zawarciem samej umowy (16 września). Jednak wystawa wcale się nie odbyła -ustaliło CBA.

Mąż właścicielki apteki, w której pracował Misiewicz

Ostatecznie na konto stowarzyszenia trafiają 737 947,74 złote. Z tej kwoty 705 tys. złotych otrzymuje Ten Team. W sprawę zamieszanych jest kilka osób, jednak kluczową rolę odgrywa wiceprezes PGZ Radosław Obolewski.

Prywatnie jest on mężem Anny Obolewskiej, właścicielki apteki w Łomiankach, w której przed wejściem do polityki pracował… Bartłomiej Misiewicz. CBA uzyskało informacje o relacjach osobistych między Obolewskim a Misiewiczem.

To tylko wierzchołek niejasnych powiązań, które wytworzyły się wokół PGZ. CBA ma wiele dowodów na istnienie swoistej sieci firm, które oplotły Polską Grupę Zbrojeniową. Więcej o sprawie przeczytasz w artykule „Pilnowanie dobrej zmiany”, autorstwa Marka Pyzy i Marcina Wikły, który ukazał się w dzisiejszym wydaniu tygodnika „Sieci”.

Misiewicz komentuje doniesienia tygodnika „Sieci”

Do artykułu odniósł się Bartłomiej Misiewicz, który stwierdził, że artykuł mija się z prawdą i zapowiedział, że podejmie kroki prawne w sprawie.

„W związku ze szkalującymi mnie treściami zawartymi w artykule »Tak CBA łapie swoich« w Tygodniku Sieci informuję, że przedstawiony opis ma się nijak do rzeczywistości, a więc autorzy tego paszkwilu muszą się liczyć z konsekwencjami prawnymi” – napisał Misiewicz na Twitterze.

CBA potwierdza informacje o prowadzeniu postępowania

Piotr Kaczorek z CBA pytany o doniesienia ws. rzekomych nieprawidłowości w PGZ poinformował, że CBA złożyło zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury pod koniec 2017 r.

– Po kontroli w Polskiej Grupie Zbrojeniowej CBA złożyło w połowie listopada 2017 r. zawiadomienie do Prokuratury Generalnej. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec ub.r. przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu i zostało w całości powierzone delegaturze CBA w Warszawie – powiedział Kaczorek.

Dodał, że CBA prowadzi obecnie czynności w tej sprawie, a śledztwo jest w fazie wstępnej. Biuro nie przekazało więcej szczegółów dotyczących prowadzonego postępowania.

ONET.PL

Więcej postów