Nie chcę się nabijać, ani z Prezydenta Dudy, ani z Polski, chcę tylko zwrócić uwagę na to, że niestałe członkostwo RB ONZ to żaden cud, który nie zdarzył się wcześniej.
Energia rozpiera Prezydenta Dudę, od kiedy wysupłał dla siebie trochę władzy. Nadyma się, jakby stał się Panem Świata. Ofensywę rozpoczął z wysokiego szczebla. W Nowym Jorku, nie każdy może sobie pogadać, nie każdemu jest dane snuć tam fantasmagorie. On tego zaszczytu dostąpił, od kiedy prawo rozdzielnika przydzieliło Polsce miejsce w RB ONZ. W tym rozdaniu poszczęściło się także takim potęgom militarnym jak Gwinea Równikowa i Wybrzeże Kości Słoniowej. Oba te państwa, zapewne także jak Polska, „przeprowadziły ofensywę dyplomatyczną”, której wynikiem stało się ich niestałe członkostwo.
Nie chcę się nabijać, ani z Prezydenta Dudy, ani z Polski, chcę tylko zwrócić uwagę na to, że niestałe członkostwo RB ONZ to żaden cud, który nie zdarzył się wcześniej. Jest to kolejne, szóste członkostwo i wszystkie wcześniejsze bynajmniej nie zdarzyły się w III RP, bo cztery razy miało to miejsce w czasach PRL.
Euforia, której dał się ponieść Prezydent Duda, pozwala podejrzewać, że chce nam wszystkim wmówić, że stało się to pierwszy raz, a swoimi wypowiedziami chce stworzyć wrażenie, że od 1 stycznia 2018 roku Polska, z nim jako prezydentem, stała się kreatorem polityki światowej.
Niestety tak nie jest i niestety tak nie będzie, a może dobrze, że tak nie będzie, bo znając bojowość naszych polityków, cały świat byłby w ogniu.
Podczas pierwszego przemówienia wyłożył swoje credo. Powiedział, że „nie tylko agresja, lecz także wszelkie próby budowania agresywnych zdolności powinny być traktowane jako naruszenie międzynarodowych norm, ponieważ w końcu prowadzą do erozji szlachetnej idei pokojowej koegzystencji państw”.
Nie wymienił z nazwy państw, które „budują agresywne zdolności”, bo musiałby skrytykować przede wszystkim Stany Zjednoczone, które posiadają najpotężniejszą armię świata i ciągle rozwijają jej zdolności bojowe, przeznaczając na ten cel więcej niż wszystkie inne państwa świata razem wzięte. Budżet roczny to ponad 600 miliardów dolarów. Można oczywiście mówić, że jest to tylko dla celów obronnych, bo USA bronią siebie w każdym zakątku świata.
O ile Prezydent Putin żartobliwie mówi, że granice Rosji nigdzie się nie kończą, o tyle Stany Zjednoczone w aspekcie ustalania swoich stref wpływów, nie żartują.
Duda zauważył, że kraje posiadające broń jądrową nie powinny na zasadzie dobrowolności przystępować do Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, lecz być do tego zobowiązane przez społeczność międzynarodową.
Czyżby Prezydent Duda zamierzał zmusić Izrael do podpisania tego układu?
O wiele łatwiej było zaatakować Koreę Północną, która podpisała układ, a później z niego wystąpiła. „Na pochyłe drzewo to i koza wskoczy” – mówi przysłowie.
„Prowokacyjne działania reżimu północnokoreańskiego stwarzają niebezpieczny precedens, że prowadzenie polityki opartej na prawie siły, a nie na mocy prawa, może być skuteczne i pozostać bezkarne” – perorował Duda.
Mówiąc o dominacji prawa siły, powinien dodać kiedy, gdzie i przeciw komu, zostało użyte prawo siły przez Koreę Północną. Podpowiem Panu Prezydentowi Dudzie, że prawo siły zastosowano w Libii, Iraku, Syrii, Serbii /przykłady z ostatnich lat/ i bynajmniej nie uczyniła tego Korea Północna.
„Prowokacyjne działania reżimu północnokoreańskiego nie tylko destabilizują cały region, ale również osłabiają cały wysiłek na rzecz nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia (…) Wzmożone wysiłki podejmowane wspólnie przez społeczność międzynarodową przyniosą polityczne rozwiązanie i spowodują stabilizację sytuacji w regionie” – dodał Duda.
Co nazywa wzmożonymi wysiłkami, nie powiedział. Zaznaczył tylko, że jest to szczególnie ważne w przededniu rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Korei Południowej”. Nie odniósł się do inicjatywy — dwóch państw koreańskich — dotyczącej wystąpienia pod wspólną flagą na Igrzyskach Olimpijskich, może dlatego, że nie otrzymał wytycznych. Łatwiej byłoby o komentarz, gdyby inicjatywa odbyła się pod patronatem Stanów Zjednoczonych, ale okazało się, że Koreańczycy szybciej się dogadują bez pośredników i tzw. społeczności międzynarodowej /eufemizm na określenie Stanów Zjednoczonych/.
Nie bronię systemu sprawowania władzy, jaki panuje w Korei Północnej, ale trzeba znać miarę rzeczy, o której najwyraźniej zapomina Prezydent Duda, a może tylko z braku własnego pomysłu wpisuje się w chór pod batutą USA.
Pan Prezydent nie byłby sobą gdyby nie wspomniał o sankcjach, które powinny być nakładane na państwa za nieprzestrzeganie „Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej”. W tym miejscu albo Prezydent nie wie co mówi, albo myśli, że inni nie wiedzą. Idąc jego tropem, do wspólnego kosza obłożonych sankcjami należałoby wrzucić:
Stany Zjednoczone, które pomimo podpisania układu, prowadzą program udostępniania posiadanej broni innym krajom NATO, co jest sprzeczne z postanowieniami tego układu.
Prezydent Duda, dzięki wspaniałomyślności Prezesa Kaczyńskiego, otrzymał trochę władzy, która daje mu poczucie, że uczestniczy w światowej polityce, a jednocześnie rekompensuje brak wpływu na politykę krajową. W Nowym Jorku swoimi wystąpieniami będzie wypełniał czas posiedzeń Rady Bezpieczeństwa na równi z prezydentami Gwinei Równikowej i Wybrzeża Kości Słoniowej, a jednocześnie nie będzie przeszkadzał w kraju. Po każdym powrocie będzie składał relacje — przed środkami masowego przekazu — okraszone megalomańskimi opowieściami o tym jak kreuje teraźniejszość i przyszłość polityki światowej. Kiedy Rosja zastosuje prawo weta, będzie trąbił o storpedowaniu przez Ruskich projektów, które służyły poszanowaniu prawa międzynarodowego, a w przypadku kiedy weto zastosują Amerykanie ogłosi, że działaniem tym Amerykanie utrwalili lub wręcz uratowali porządek światowy.
Przez najbliższe dwa lata samolot z prezydentem na pokładzie będzie pokonywał Atlantyk z częstotliwością samolotów rejsowych, a kiedy będzie potrzeba poważniej konsultacji, to Rex Tillerson zadzwoni do Prezesa Kaczyńskiego.
ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.