W sprawie uchodźców Viktor Orban wysyła Brukseli pojednawcze gesty, żeby wybić Komisji Europejskiej argumenty do wszczynania kolejnych postępowań przeciwko Węgrom. Chodzi o to, żeby nie pozostać na obrzeżach integracji – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl politolog Dominik Héjj.
Damian Cygan: W polskich mediach pojawiła się informacja, że w 2017 roku Budapeszt potajemnie przyjął 1300 uchodźców. Ujawnił to w rozmowie z „Times of Malta” wiceminister spraw zagranicznych Kristóf Altusz. Podobno sprawa wywołała na Węgrzech burzę?
Dominik Héjj: Tak, to prawda. Wzbudziła po pierwsze ogromne zainteresowanie, po drugie – zaskoczenie, ponieważ zupełnie nie wpisywała się w nurt antyimigranckiej i antyuchodźczej kampanii, jaka od 2015 roku jest na Węgrzech prowadzona. Na razie wszystko dzieje się bardziej na stopie politycznej i trudno przewidzieć, czy rozleje się dalej. Wydaje się to mało prawodpodobne.
Czy uchodźcy, którzy mieli trafić na Węgry, zostali przyjęci w ramach unijnego systemu relokacji?
Nie. To są zupełnie inne osoby, które miały dostać ochronę na podstawie konwencji genewskiej. Formalnie przyjęto 1291 osób. 90 proc. z nich, jak podaje MSZ, opuściło już Węgry. W 2015 roku w rozdzielniku unijnym znalazły się 1294 osoby, z których Węgrzy nie przyjęli nikogo. To oznacza, że postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE nadal będzie trwało.
W niedawnym wywiadzie dla niemieckiej prasy Orban zasugerował, że jego kraj może przyjąć uchodźców, ale pod warunkiem, że to rząd w Budapeszcie a nie Bruksela zdecyduje, kogo. Czy to oznacza zmianę twardego do tej pory stanowiska Węgier wobec UE?
Można byłoby to tak odbierać, acz to czyste kalkulacje. Chodzi z jednej strony o podkreślenie, że Węgry nie unikają odpowiedzialności i solidarności pod warunkiem, że nie jest im narzucana. W tym znaczeniu tych 1291 osób – przyjętych na mocy konwencji genewskiej – świetnie to potwierdza. Z drugiej strony, strategia Budapesztu ma wybić argumenty Komisji Europejskiej do wszczynania kolejnych postępowań przeciwko Węgrom, a także, by kraj nie pozostawał na obrzeżach integracji.
Te pojednawcze gesty Orbana nie wykluczają jednak forsowania tzw. Stop Soros. To pakiet ustaw wymierzony nie tylko w nielegalną imigrację, bo to nie budzi wątpliwości, ale głównie w organizacje, które są finansowane przez George’a Sorosa.
DAMIAN CYGAN