Kempa poleciała do Jordanii spotkać się z uchodźcami. Zabrała cały orszak, pławiła się w luksusach

To chyba nie tak miało wyglądać. Nowa minister ds. uchodźców Beata Kempa poleciała do Jordanii, żeby na miejscu sprawdzić, jak żyje się w obozach dla uchodźców. Jej podróż wywołała jednak kpiny. Niektórzy sądzą, że była droższa niż zdeklarowana pomoc dla uchodźców. A wszystko przez bizantyjską oprawę wyjazdu – podaje „Fakt”.

„Jak pomachać, to z rozmachem” – tak wyjazd Kempy do Jordanii kwituje tabloid. Aby zobaczyć, jak ludzie żyją w prawdziwej biedzie, zarezerwowała sobie rządowego Embraera, podobno luksusowy hotel dla siebie i ekipy, a także zaprosiła prawicowych dziennikarzy. Sama podróż trwała pięć dni.

Jak zauważa „Fakt”, do Ammanu leci się pięć godzin. Ponieważ godzina lotu Embraera to koszt 11 tys. zł, sam przelot w dwie strony kosztował ponad sto tysięcy. Ale to nie wszystko, bo pojawiają się jeszcze nieoficjalne informacje o luksusowym hotelu, w którym zatrzymała się polska delegacja.

Kempa wystawiła się na pośmiewisko

Wyjazd wywołuje kpiny. Poseł Stanisław Żmijan z PO obawia się wręcz, że koszt delegacji „przekroczył wartość zadeklarowanej pomocy”.

Z kolei poseł Radosław Lubczyk z Nowoczesnej już wystosował interpelację, dzięki której chce m.in. poznać całkowity koszt wizyty.

Na wyjeździe był obecny m.in. związany z tygodnikiem „Do Rzeczy” Piotr Semka. Dziennikarz opublikował na Twitterze wiele zdjęć z wyjazdu. Z jednej strony delegacja rzeczywiście spotykała się z uchodźcami. Ale były też elementy – nazwijmy to – wycieczkowe:

Dodajmy, że Kempa ze swojego wyjazdu tłumaczyła się jeszcze przed odlotem. Twierdziła wtedy, że leci się… rozejrzeć.

NATEMAT.PL

Więcej postów