Ginekolog UPODLIŁ 22-letnią pacjentkę. Jak tak można?

Pewna pacjentka jednej z warszawskich przychodni wybrała się do ginekologa, by ten wypisał jej skierowanie na USG piersi. Kobieta tłumaczyła lekarzowi, do którego trafiła, że jest w grupie podwyższonego ryzyka, gdyż jej mama ma raka piersi. Specjalista zachował się zaskakująco.

 Gdy wybieramy się do lekarza, oczekujemy fachowej pomocy lub porady – to jasne. Z takiego też założenia wyszła 22-letnia pacjentka pewnej warszawkiej przychodni publicznej. Umówiła się na wizytę, by otrzymać od ginekologa skierowanie na USG piersi – wyjaśniła mu podczas wizyty, że znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka ze względu na fakt, że jej mama choruje na raka piersi. W odpowiedzi usłyszała od lekarza, że „USG się robi, jak coś pani wyczuje. Dać koledze, chłopakowi, niech pomaca raz na miesiąc, hehe!”. Swoim niecodziennym doświadczeniem podzieliła się na Facebooku. Opowiedziała w nim przebieg wizyty, podczas której nie tylko nie dostała żadnego skierowania na USG piersi, ale także lekarz zbagatelizował jej informację, że ma zespół policystycznych jajników. „Teraz każda, co chodzi prywatnie do lekarza, to ma policystyczne jajniki.” – usłyszała.

22-latka, która doświadczyła takiego traktowania nie zamierza zostawić tej sprawy. Zajmie się nią Rzecznik Praw Pacjenta, który wszczął już postępowanie wyjaśniające. Dyrektor placówki, w której pracuje owy lekarz, również zostanie poinformowany o zaistniałej sytuacji. Co ciekawe, lekarz ten okazał się dobrze znany ze swojej szorstkości innym internautkom, które dzieliły się publicznie wrażeniami po wizytach u niego.

SE.PL

Więcej postów