Agencja Reutera odnotowując pojawienie się kolejnego oddziału NATO w Polsce przypomniała też, w jakiej kondycji znajduje się nasza armia i jak wyglądają obecnie relacje Polska-NATO. A obraz, jaki zaprezentowano w materiale agencji, jest nie do końca klarowny.
W czwartek, 13 kwietnia, w Orzyszu powitano kolejną międzynarodową grupę bojową NATO. Łącznie w tej bazie (reszta żołnierzy dotrze tam w czerwcu) ma stacjonować ponad 1,1 tys. żołnierzy: 900 Amerykanów, 120 Rumunów i 150 Brytyjczyków.
Agencja Reutera wskazuje, że pojawienie się Batalionowej Grupy Bojowej NATO ma symboliczne znaczenie w obecnym układzie sił. Lidia Kelly, autorka tekstu, odnotowuje, że wzmocnienie wschodniej flanki przez NATO (a co za tym idzie rozmieszczenie wojsk w Polsce) ma miejsce w momencie, gdy prezydent USA Donald Trump zaczął chwalić działania Sojuszu (dotychczas go głównie krytykował) oraz powiedział, że „Stany Zjednoczone mają najgorsze dwustronne relacje z Rosją w historii”.
W materiale agencji pojawił się też wątek kondycji polskiej armii. Choć odnotowano, że Polska spełnia wymagania NATO i wydaje 2 proc. swojego PKB na obronność, tak autorka tekstu zastanawiała się, jak Sojusz reaguje na niektóre decyzje ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, albo na to, że w ostatnim roku w polskiej armii mundur zrzuciło prawie 30 generałów i ponad 200 pułkowników czy zerwane negocjacje ws. śmigłowców Caracal.
Kelly zwróciła się do NATO o oficjalny komentarz w tej sprawie, a w odpowiedzi usłyszała, że członkowie Sojuszu sami mogą decydować o strukturze swoich armii. – Najważniejsze dla NATO jest to, czy siły zbrojne sojuszników spełniają zobowiązania dotyczące liczebności, dzięki czemu mogą ze sobą współpracować. Oprócz tego zwracamy uwagę na wyposażenie – wyjaśniał jeden z natowskich oficjeli.
„Poczekamy, zobaczymy”
Agencja Reutera podaje też informacje od polskich źródeł, znających sprawę, że na razie NATO przyjęło wobec Polski postawę „poczekamy, zobaczymy”. – Tak naprawdę sprawiamy trochę kłopotów. Ale ponieważ spełniamy wszystkie wymagania, nie jesteśmy obecnie największym problemem. Stąd też taka, a nie inna, postawa NATO w stosunku do Polski – mówił jeden z informatorów agencji.
Natomiast Daniel Keohane, specjalista ds. bezpieczeństwa i obronności, z uniwersytetu ETH w Zurychu, ocenia, że w przyszłości relacje Polski wewnątrz sojuszu mogą ucierpieć w związku z tym, co dzieje się w polskiej armii. – W stolicach państw NATO może narastać zaniepokojenie, jeżeli rzeczywiście dymisje generałów miały podtekst polityczny – ocenił.
REUTERS