Pan Frank-Walter Steinmeier Minister Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec, w jednym z wywiadów dał do zrozumienia, że skończył się stary świat. Wybór pana Donalda Trumpa na Prezydenta USA, w świetle słów pana Ministra, to ostateczny koniec XX stulecia.
Można byłoby to przemilczeć, gdyby to powiedział nawet Minister Spraw Zagranicznych Francji, albo w zasadzie dowolnego innego kraju. Jeżeli jednak takie słowa powiedział pan Frank-Walter Steinmeier, to trzeba do tego podejść w sposób, dosłownie taki, jaki to tworzy kontekst.
Niestety tworzy. Wiele razy o tym pisaliśmy, że wielkie i potężne Niemcy, do tej pory realizowały politykę ekspansji gospodarczej, realizując tak naprawdę dokładnie takie same cele, jakie mieli zawsze jako państwo. Wcześniej używali czołgów, dzisiaj mają tak wielkie znaczenie, że mogą swoje czołgi rozdawać innym. Początek XXI wieku to okres prosperity i wielkiego wzrostu siły Niemiec. Niemcy dzięki Unii Europejskiej i Strefie Euro osiągnęły lewarowanie potencjału swojej gospodarki na poziom globalnej dominacji. Jest to kraj o olbrzymim potencjale i możliwościach. Wcześniej nazywany gospodarcza potęgą i politycznym karłem. Było to dziedzictwo okresu powojennego, nie jest tajemnicą, że NRF później RFN (w naszej nomenklaturze), było państwem koncesjonowanym. Zjednoczenie zwiększyło niemiecki potencjał w dużej mierze, wydane góry pieniędzy na byłe DDR opłaci się po tysiąckroć. Chociaż nie wszyscy Niemcy tak uważają, to zjednoczenie Niemiec, było wielkim sukcesem geopolitycznym tego kraju.
W praktyce słowa pana Steinmeiera, to ostateczne odrzucenie amerykańskiej (alianckiej) dominacji. Wielka Brytania nic dzisiaj nie może zrobić Niemcom, Francja jest potężna i bogata, ale ma olbrzymie korzyści ze współpracy w ramach Unii. Amerykanie formalnie jeszcze trzymają w Niemczech bazy i teoretycznie jest to kraj, który do niedawna okupowali. Wiele się mówiło i pisało w mediach drugiego obiegu o wpływie USA na akceptację kandydatów na niemieckich Kanclerzy.
20 stycznia 2017 roku, to wszystko się skończyło. Skończył się stary świat, w którym Niemcy były spętane zobowiązaniami, wynikającymi ze skutków swojej polityki w XX wieku. To wszystko właśnie przestało się liczyć. Amerykański przywódca mówi wprost o rozpadzie Unii Europejskiej, będącej wzmocnieniem dla niemieckiej gospodarki. Pan Trump doskonale rozumie skalę konkurencji jaką stanowi Euro i silna Europa. Nie musi robić wiele, żeby doprowadzić do dekompozycji na kontynencie, wystarczy tylko, że się wstrzyma z akcentowaniem swojej potęgi. Po pewnym czasie Europejczycy się podzielą i znowu będą klientami USA.
Jednak Niemcy mogą wybrać inną drogę. Mogą urzeczywistnić sen o Europie, de facto odnowić Cesarstwo w nowej formule. Nie oszukujmy się, ale formuła współpracy jest ciągle taka sama jak za Karola Wielkiego. Naprawdę nic w sensie geopolitycznym się nie zmieniło. Europa, to wynik współpracy najpotężniejszych i najbardziej produktywnych państw, jak również tych o znaczeniu strategicznym. Niemcy spełniają wszystkie te warunki. Powoduje to, że mogą wybrać inną drogę, znaną z polityki Bismarcka i Hitlera. Mogą chcieć po prostu zbudować swoją strefę wpływów, a to zawsze ze względów geopolitycznych będzie oznaczało konieczność porozumienia się z największą potęgą na świecie i absolutną dominantą w naszym regionie jaką była, jest i będzie Rosja.
W tym kontekście Niemcy mają pełną świadomość historii i doskonale rozumieją powtarzalność jej ram w każdej epoce historycznej. Wojny Napoleona i Hitlera w istocie, nie różniły się bardzo od siebie jeżeli chodzi o cele i sposób ich osiągania. Obaj złamali kręgosłupy na Wszechrosji. Dlatego obecnie Niemcy jeżeli będą chciały wejść w taką politykę, muszą poszukać polisy bezpieczeństwa. W przypadku każdego szanującego się państwa, jest tylko jedno rozwiązanie na obecnym poziomie rozwoju technologicznego. Tak się doskonale bowiem składa, że stare niemieckie elektrownie jądrowe, doskonale nadają się do produkcji materiałów potrzebnych do stworzenia broni jądrowej. Jest tylko kwestią decyzji politycznej, żeby Niemcy się na ten krok zdecydowały. Stworzenie efektorów-nosicieli, przy ich potencjale, to jest kwestia rozpisania konkursu i sypnięcia pieniędzmi z budżetu federalnego, który jak wiadomo znowu odnotowuje nadwyżkę! Realnie Niemcy w ciągu 3 a na pewno 5 lat od wydania politycznej decyzji są w stanie posiadać w linii – wdrożoną broń jądrową i to nawet bez konieczności robienia testów. Tego niemieckie społeczeństwo by nie przeżyło łatwo, jednak przy ich możliwościach – na pewno sobie poradzą. Bez problemu można wskazać kraje, które w zamian za kilkanaście głowić udostępnią swoje górzyste terytorium zamieszkiwane przez wrogą mniejszość etniczną do testów.
Mają pieniądze, technologię, możliwości. Z ich perspektywy budowa potencjału jądrowego i tak naprawdę termojądrowego, to nie jest jakieś nadzwyczajne wyzwanie. To kwestia decyzji politycznej i jej realizacji, stopniowo, metodycznie i bez większego wysiłku.
Niemcy posiadające broń jądrową, byłyby zupełnie nową jakością w Europie, której nie dałoby się nie uznawać za samodzielny byt polityczny, zdolny do kreowania własnej polityki, z punktu widzenia realizacji interesów własnych. Niemcy z bronią jądrową, mogłyby sobie pozwolić na stosowanie dotychczasowej polityki wobec prawdziwego Zachodu i partnerów ze starej Unii i równolegle prowadzić politykę Mitteleuropy na Wschodzie. Co to oznacza np. dla nas, chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć? Od sześciu lat apelujemy o stworzenie polskiej broni jądrowej, mogłaby się bardzo przydać… Pięć lat temu nikt się nie spodziewał, że Ameryka zmieni swoją orientację geopolityczną. Dzisiaj, pomimo jawnych deklaracji jej przywódcy, wierzący w stary porządek świata w to nie chcą uwierzyć. Tymczasem sytuacja się zmienia, zmienia się już na samym poziomie relacji i odniesienia, a sfera faktyczna się dostosuje.
Warto zwrócić uwagę, że o ile Amerykę Niemcy mogą lekceważyć, o co nie jest trudno od czasu afery podsłuchowej, gdzie miała być inwigilowana sama pani Kanclerz. To w przypadku Rosji muszą poszukać jakiejś formuły porozumienia. Geostrategiczny układ sił robi swoje. Ameryka jest daleko i będzie zajęta Pacyfikiem i swoimi sprawami wewnętrznymi. Natomiast jak wiadomo, granice Rosji nigdzie się nie kończą. Te wspaniałe słowa pana Władimira Putina Prezydenta Federacji Rosyjskiej, to bez wątpienia jeden z najbardziej wysublimowanych komunikatów politycznych, jakie światu może wysłać termonuklearne supermocarstwo. Były dobrze słyszane w Berlinie.
Niemcy nie będą biernie czekać na to, co się stanie. Ich potencjał i możliwości pozwalają im samodzielnie kreować swoją rzeczywistość. To kwestia przewartościowań politycznych, a o to nie trudno obecnie w ich polityce wewnętrznej. Błędy pani Merkel są dyskwalifikujące, Niemcy boją się wychodzić z domów, jak również spać we własnych domach, jeżeli w miejscowości w której mieszkają jest więcej obcych, niż autochtonów. Inni-kulturowo przybysze napastują kobiety, biją zwykłych ludzi w metrze, do tego terroryści pokazują, że mają gdzieś niemiecką gościnność. Pani Merkel popełniła wielką polityczną głupotę, konsekwencje jej błędu może odczuć cały świat, bo jak się zaczną zmiany polityczne, to będą trwały.
Nasza sytuacja będzie się coraz bardziej komplikować. Wszystko wskazuje na to, że oto znowu będziemy sami, pomiędzy potęgami mającymi inne interesy geopolityczne, niż wyrażają je nasze nieudolne elity. Czas najwyższy, żebyśmy sobie uświadomili, że Polska jako klin w tej części świata, nie ma szans na przetrwanie. Nie ma już nawet papierowych gwarancji Sojuszu, chociaż bardzo chcielibyśmy się mylić.
Skończył się stary świat XX wieku, Niemcy sięgną po broń jądrową, ponieważ jest to w ich interesie. Oni doskonale rozumieją własne interesy i umieją o nie dbać. Witajcie w Mitteleuropie!
Ps. Niedawno podobna dyskusja przetoczyła się przez kilka największych niemieckich tytułów medialnych. Był to tzw. balon próbny. Komentarze pod tymi tekstami były bardziej niż wymowne.
OBSERWATORPOLITYCZNY.PL
jaka bomba atomowa co za gadki dzikie jak uzyja w przyszlosci tej broni to kto bedzie po takiej ziemi chodzil ,wyrok dla samego siebie ,zaglada bedzie ale zwyciezcy wcale chocby w europie co komu po spalonej i napeomieniowanej polsce albo ukrainie czy bialorusi albo niemczech nic zero korzysci ,uwazam artykul za nie poprawny