Pięć priorytetów; na tyle nas stać – uważa resort obrony. Nie ma pieniędzy na ambitne założenia planu modernizacji armii. Co przykrojone zamierzenia oznaczałyby dla polskiej branży obronnej?
Obrona przeciwlotnicza (programy Wisła i Narew), cyberbezpieczeństwo, Marynarka Wojenna, wojska pancerne i obrona terytorialna – oto wybory obecnych władz MON. Czyżby ambitny plan modernizacji armii, zarysowany przez gabinet PO-PSL, miał trafić do kosza?
Antoni Macierewicz po objęciu teki ministra obrony zapowiadał aktualizację strategii. MON nadal nad tym pracuje (pierwotnie miał zaprezentować nowy dokument w połowie września br.). Tymczasem zarezerwowano mniejsze wydatki na armię w projekcie budżetu na 2017 rok, pojawiło się też kilka planów szczegółowych, jak choćby program modernizacji służb mundurowych czy projekt ustawy dotyczący obrony terytorialnej.
– Konieczna jest synergia między wzrostem armii i rozwojem polskiego przemysłu tej branży – mówił Macierewicz na początku września br.
Gigantyczna luka?
– Te wszystkie programy, które chcieliście państwo zrealizować, to, wedle szacunków NIK, ponad 230 mld zł. Wedle naszego raportu otwarcia – byliśmy trochę łagodniejsi – 203 mld zł, ale praktyka jest taka, że nawet te 230 mld zł też byłyby niewystarczające. A w polskim budżecie było na to 100 mld zł, optymistycznie rzecz ujmując – mówił podczas lipcowego posiedzenia sejmowej komisji obrony Bartosz Kownacki, wiceszef MON, zwracając się do posłów Platformy.
Realne działania związane z modernizacją obecny rząd przewidział na lata 2017-19; jak stwierdził Kownacki, kwota, którą można w tym czasie wykorzystać, to 32 mld zł, a w zasadzie tylko połowa. Powód? Umowy międzynarodowe, podpisane przez rząd PO-PS: pozostaje jedynie 16 mld zł minus ok. 2 mld zł na obronę terytorialną.
– To ma się nijak do tych interesujących zamierzeń, które miało poprzednie Ministerstwo Obrony Narodowej, całkowicie odrealnionych – podkreślił Kownacki. I wyliczył: – Narew to grubo ponad 20 mld zł. Wisła – ponad 40 mld zł. To już jest ponad 60 mld zł. W takich realiach działamy; nie ma co udawać, że jest inaczej. Trzeba dokonać takich ocen, które pozwolą stwierdzić, który z tych systemów jest bardziej potrzebny polskiej armii.
I nie tylko możliwości finansowe się tu liczą. Idzie o to, na którym z systemów w większym stopniu skorzysta polski przemysł. Nad tym pracuje zespół zadaniowy (przygotuje program na najbliższe trzy lata). Jeżeli pieniędzy w budżecie będzie więcej, ruszą kolejne programy – deklarują przedstawiciele resortu obrony.
A co ów zespół ma brać pod uwagę? Dość oczywiste względy: potrzeby sił zbrojnych, czas, w jakim ten sprzęt może być dostarczony i udział naszego przemysłu w dużo większym stopniu niż dotychczas.
– Należy wykorzystywać te instrumenty, które dają prawo, by kierować zamówienia do przemysłu krajowego. W szczególności myślę tutaj o Polskiej Grupie Zbrojeniowej jako o koncernie narodowym – przekonywał Kownacki.
Planowane wydatki 130 mld zł w perspektywie do 2020 r. to zdecydowanie za mało, wskazuje resort obrony, by zrealizować pierwotne zamierzenia poprzedniego rządu.
– Trudno się odnieść do tego, co powiedział minister Macierewicz. Co to znaczy, że Plan Modernizacji Technicznej nie jest doszacowany? To znaczy, że on ocenił, że programy będą kosztowały więcej. Ten plan modernizacji to suma wielu programów, wiec jeśli coś się nie spina, to znaczy, że zmieniono dotychczasowe szacunki określonych programów. Dopóki nie poznamy szczegółów, słowa ministra Macierewicza pozostają jedynie suchymi stwierdzeniami – ripostował Czesław Mroczek (PO), wiceminister obrony narodowej w rządzie Ewy Kopacz.
Kierunek: innowacje
Nowy zarząd PGZ też zmienił strategię. Kierunek: innowacje, ale nie tylko… Pod koniec maja br. jako istotne wskazał alianse strategiczne i akwizycje. Alianse mają polegać na zagwarantowaniu uczestnictwa w zamówieniach eksportowych oraz włączeniu PGZ w międzynarodowe łańcuchy dostaw. Chodzi o relacje partnerskie, a nie tylko o podwykonawstwo, obsługę serwisową czy montaż importowanych podzespołów.
– Nie wyobrażamy sobie innego rozwiązania niż udział polskiego przemysłu w procesie modernizacji sił zbrojnych oraz pozyskanie technologii do produkcji w Polsce z prawem dalszego eksportu – mówił Arkadiusz Siwko, prezes PGZ.
PGZ podczas tegorocznego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego podpisała kilka listów intencyjnych o współpracy z międzynarodowymi koncernami zbrojeniowymi – np. z konsorcjum MEADS International (program Wisła). PGZ ma być tam partnerem – obok MBDA i Lockheed Martin. Oznacza to, że Grupa weźmie udział w przyszłej rozbudowie i eksporcie rozszerzonego systemu obrony powietrznej średniego zasięgu MEADS (Medium Extended Air Defense System).
A z francuską firmą TDA (100 proc. własność Thalesa), PGZ i Mesko nawiążą współpracę w kwestii nowoczesnych rakiet indukcyjnych na rynek krajowy i rynki zagraniczne. Produkcją zajmie się zakład MESKO ze Skarżyska-Kamiennej we współpracy z Thalesem.
Stan prac: w toku
Inspektorat Uzbrojenia realizuje 322 umowy (w tym kontynuowane z lat ubiegłych). Ważniejsze z nich to: umowa na samolot AJT – wartość finansowa w 2016 r.(445 mln zł); na dostawy pocisków JASM (wartość w 2016 r. – 305 mln zł), radarów Odra (217 mln zł), czołgów Leopard 2A4 wraz ze sprzętem towarzyszącym (164 mln zł), KTO „Rosomak” (145 mln zł). I wreszcie prace nad „Kormoranem II” (94 mln zł w tym roku).
W I półroczu w toku realizacji pozostawało 55 nowych umów, co daje w tym roku kwotę 820 mln zł. Idzie np. o dostawy: ośmiu modułów ogniowych „Rak” (280 mln zł – w tym roku), radiostacji (105 mln zł), systemu szkolno-treningowego „Śnieżnik” (93 mln zł), sprzętu noktowizyjnego i celowników termalnych z PCO (87 mln zł), karabinków 5,56 mm „Beryl” i „mini-Beryl” (38 mln zł), zestawów załadowczych do przewozu kontenerów w 2016 r. (24 mln zł) i środków bojowych do samolotów F-16 (21 mln zł).
Inspektorat Uzbrojenia prowadzi też 127 postępowań o udzielenie zamówienia (71 z nich wszczęto w 2016 r. – o wartości 602 mln zł). Najważniejsze z tegorocznych to m.in. dostawy mobilnych modułów stanowiska dowodzenia, aparatowni łączności troposferycznej, zbiornikowca kryptonim „Supply”, amunicji do armatohaubicy „Krab”, symulatora lotu PZL „Orlik”, wirtualnego systemu taktycznego pola walki.
A niezałatwione postępowania przetargowe z przeszłości? To śmigłowce wielozadaniowe, system rakietowy „Homar”, dostawa pojazdów dalekiego rozpoznania „Żmija” oraz okręty „Czapla” i „Miecznik”.
Problem ze śmigłem
Zakup 50 Caracali od Airbusa przewidywała umowa z września 2015 r. (rząd PO-PSL). Długo trwały negocjacje offsetowe w Ministerstwie Rozwoju. Z punktu widzenia Polski korzystne byłoby bowiem ulokowanie w podmiotach pod kontrolą Skarbu Państwa serwisowania śmigłowców i napraw ich wyposażenia pokładowego. Jak swego czasu wyjaśniał szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. Adam Duda, wykonawca, czyli konsorcjum „Caracal-Polska”, kolejny raz potwierdził gotowość przedłużenia „związania ofertą” , tym razem do 30 września 2016 r.
– Konsorcjum poinformowało również w trybie roboczym, że – ze względu na upływ czasu od rozpoczęcia tych negocjacji – nie jest możliwa realizacja tej umowy na warunkach uzgodnionych w 2015 r. (…) w związku z tym konieczne jest urealnienie tych zapisów, co będzie miało wpływ na harmonogram dostaw i wzrost wartości umowy – wyjaśnił gen. Duda.
– Do zakończenia negocjacji offsetowych musimy się wstrzymać ze wszystkimi decyzjami. Oczywiście, negocjacje nie mogą trwać bez końca. Trzeba mieć świadomość, że dzisiaj gros rozstrzygnięć zależy od strony francuskiej – od tego, na ile ona będzie elastyczna – stwierdził wiceminister Kownacki. I dodał, że z Caracalem jest tak: „rząd nie podpisał grzecznie umowy, głaszcząc oferentów po głowie za to, że zechcieli coś przynieść, tylko zaczął negocjować”.
– Airbus chce zrobić dobry interes w Polsce, proponując produkowane we Francji śmigłowce na eksport. A przecież chodzi o to, by śmigłowce produkować w Polsce nie tylko dla naszego wojska, ale i na potrzeby innych światowych armii – mówił Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo-Finmeccanica Helicopter Division.
W czasie negocjacji offsetowych Airbus nie chciał komentować całej sprawy.
– Nie spekulujemy co do przyszłości kontraktu – mówił Sebastian Magadzio, prezes Airbus Group Polska. I zapewnił, że Airbus w Polsce to nie tylko program Caracal, a firma jest obecna ma naszym rynku od 15 lat (5 lat serwisowania samolotów Casa).
Ostateczny efekt? 4 października resort obrony poinformował o zakończeniu z negatywnym skutkiem negocjacji z Airbus Helicopters, gdyż „kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes i bezpieczeństwo państwa polskiego”.
Przypomnijmy, że śmigłowce to także program „Kruk”, czyli helikoptery bojowe. Docelowo mamy mieć 32 sztuki.
Amerykański dyktat
To najważniejsze rozmowy, które prowadzi dziś MON – w programie dalekiego zasięgu „Wisła” zaplanowano zakup 8 baterii. Przeciwlotnicze zestawy rakietowe krótkiego zasięgu „Narew” to 10 baterii. Niewykluczone, że do końca tego roku rozpocznie się tu postępowanie.
Odnosząc się do programu Wisła, Antoni Macierewicz zaznaczył, że zamówienia na kwotę 50 proc. wartości całego kontraktu będą lokowane w polskich przedsiębiorstwach. Raytheon i PGZ podpisały w lipcu list intencyjny zakładający taki właśnie udział polskiego przemysłu, ale też włączenie PGZ w strukturę globalnego łańcucha dostaw dla Raytheona.
– Amerykański koncern zawsze był bliski idei przekazywania partnerom pewnego udziału w części działań przemysłowych. Jednakże wraz z nastaniem obecnego rządu polskiego uświadomiliśmy sobie istnienie nowych przesłanek, różniących się od wymagań poprzedniego rządu. Uwzględniając te nowe wymagania, przeznaczyliśmy 50 proc. udziału dla polskiego przemysłu obronnego – stwierdził wówczas William O. Schmeider, prezes Raytheon Europe.
Zdaniem Antoniego Macierewicza, niedopuszczalna jest jednak sytuacja, w której negocjujemy tylko z jednym partnerem – nawet tak renomowanym, jak Raytheon, producent systemu „Patriot”. Minister dodał, że Polska poszuka innych możliwości optymalnego rozwiązania dla antyrakietowego bezpieczeństwa. Takim rozmówcą stała się firma MEADS, oferująca nowoczesny system, bardzo interesujący w kwestii parametrów technologicznych.
– Ale ma on tę słabość, że jeszcze nigdzie nie został zweryfikowany – w odróżnieniu od systemu produkowanego przez Raytheon, czyli systemu „Patriot”, który jest już na wyposażeniu w 13 krajach świata – zaznaczył Macierewicz.
Trwają rozmowy na szczeblu przemysłowym w sprawie transferu technologii z firmą Raytheon i konsorcjum MEADS. Równolegle, na szczeblu MON analizuje się możliwości pozyskania innych systemów – m.in. SAMP/T.
– Jest szansa, by duża część systemu była produkowana w Polsce, w polskich zakładach – przyznał Kownacki.
A co na to polski biznes?
– Zawsze powinniśmy wybrać przede wszystkim to, co jest produkowane w kraju, co ma udokumentowaną jakość oraz takie produkty, które mają szansę eksportową. Takie powinny być priorytety wyboru – uważa od wielu lat Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics, dodając przy tym, że forma własności firm – prywatna czy państwowa – nie powinna mieć tu znaczenia.
KATARZYNA WALTERSKA
Pewnie na my?li maj? ateizacj? s?dz?c po zdj?ciu jakie umie?ci?. No có? nie b?d? k?ama?a ?e mi przykro.