Nietrzeźwi żołnierze Wojska Polskiego, którzy poturbowali policjantów interweniujących w hotelu w Giżycku, powinni byli w tym czasie ćwiczyć na poligonie – dowiedziała się nieoficjalnie reporterka TVN24 Anna Borkowska-Minko. Wojskowi chcą ugody i warunkowego umorzenia postępowania.
W połowie września trzej oficerowie 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej wywołali awanturę w miejscowym hotelu. Gdy jeden z żołnierzy zaatakował barmana, obsługa wezwała policję. Podczas wyprowadzania awanturujących się mężczyzn na korytarzu zaatakowali oni policjantów. W efekcie funkcjonariusze użyli gazu i zakuli awanturujących się w kajdanki. W czasie interwencji policjanci doznali urazów kończyn i żeber, trafili na zwolnienia lekarskie.
Wszyscy żołnierze byli pijani, mieli od 1,2 do 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Giżycku. Oficerom postawiła zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej policjantów. Jednemu z nich dodatkowo – podobny zarzut dotyczący osoby prywatnej. Wobec podejrzanych zastosowała kaucje – od 7 do 15 tys. zł. Na początku października śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Reporterka TVN24: żołnierze powinni być na poligonie Z zabezpieczonej przez prokuraturę dokumentacji wynika – jak ustaliła nieoficjalnie reporterka TVN24 Anna Borkowska-Minko – że wojskowi zamiast bawić się w hotelu powinni być w tym czasie na poligonie. Wojsko nie komentuje tej sprawy, odsyła do prokuratury. Reporterka TVN24 dowiedziała się także, że do serii zarzutów doszedł jeszcze jeden dotyczący pokrzywdzonego strażnika miejskiego.
Do prokuratury – jak ustaliła – wpłynęły również wnioski żołnierzy o ugodę. Chcą oni także warunkowego umorzenia postępowania. Wszystko zależy teraz od stanowiska pokrzywdzonych. – Jeżeli jest zgoda podejrzanych i pokrzywdzonych, to prokuratura nie ma wyjścia, powinna postanowić o mediacji. Ona będzie przebiegała ok. 30 dni i niewątpliwie będzie brana pod uwagę ewentualnie w sądzie przy wymiarze kary, jeżeli będzie złoży akt oskarżenia do sądu – powiedział w rozmowie z TVN24 prokurator Marek Czeszkiewicz. Mieli być wydaleni z wojska Borkowska-Minko przypomniała, że zaraz po incydencie dowódca Rodzajów Sił Zbrojnych powiedział, że rozpoczyna się procedura usunięcia wspomnianych trzech żołnierzy z wojska. Dowiedziała się jednak, że mężczyźni nadal są w wojsku, zostali przeniesieni do rezerwy kadrowej. – To oznacza, że zostali oddelegowani do trzech różnych jednostek na terenie kraju i ewentualnie są wykorzystywani przez dowódców do różnych prac czy też pomocy – powiedziała Borkowska-Minko. – Jak wiemy również, mają dostawać uposażenie wojskowe – dodała.
TVN24.PL