Władze w Kijowie mają poważny problem z zachowaniem jedności kraju. Nie pomogły prośby ani groźby – lokalny parlament Obwodu Zakarpackiego uchwalił większością głosów powołanie specjalnej grupy roboczej do opracowania ustawy o przekształceniu tego regionu w autonomiczną strefę ekonomiczną.
Do grupy, która ma przygotować podstawy gospodarczej niezależności Zakarpacia od reszty Ukrainy weszło 12 lokalnych deputowanych i 2 z Rady Najwyższej w Kijowie. Prace ma nadzorować szef obwodowego parlamentu Michaił Riwis.
Deputowany Stepan Derkacz podkreśla, że niegdyś istniejąca na Zakarpaciu Specjalna Strefa Ekonomiczna była jedyną, która ustrzegła się przed korupcją i zdołała przyciągnąć zagraniczne inwestycje. Jednak w 2005 r. Strefa ta została faktycznie zlikwidowana przez centralne władze.
Dodajmy, że zakarpaccy autonomiści skarżą się na ciągłe zastraszanie i śledzenie ich przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy, a także ataki nacjonalistycznych bojówkarzy Prawego Sektora na uczestników zebrań poświęconych autonomii ekonomicznej.
Jeszcze dalej idzie jednak w swoich żądaniach Narodowa Rada Rusinów Zakarpacia, zrzeszająca 35 lokalnych organizacji społecznych. Jej szef Jewgienij Żupan oficjalnie zażądał wprowadzenia autonomii tego regionu – podają „Novosti Użgoroda”.
„Zgodnie z referendum przeprowadzonym jeszcze w 1991 r. Zakarpacie powinno stać się autonomią – głosowało wtedy za tym 78,5 proc. mieszkańców. Referendum to było zgodne z prawem ukraińskim, jednak władze w Kijowie go nie uznały, łamiąc tym samym własne ustawodawstwo” – podkreśla Żupan.
„Chcemy swoich szkół, swoich uczelni. Domagamy się tego od 25 lat. Katedry języka rusińskiego są na Słowacji, Węgrzech, w Chorwacji i Serbii. U nas nie” – oburza się działacz. Przypomnijmy, że już 23 kraje uznały, iż Rusini są narodem. Nie uznają tego jednak władze samej Ukrainy, choć zgadzają się istnieje „język rusiński”. Jak może istnieć język bez narodu? Trudno powiedzieć.
Tymczasem na dyskryminację swoich praw na Ukrainie skarżą się coraz głośniej także zamieszkujący Zakarpacie Węgrzy. Oni także chcą autonomii. Ich zdaniem, ogłoszenie przez prezydenta Petro Poroszenkę autonomii Tatarów Krymskich jest dyskryminacją innych mniejszości.
„Od chwili ogłoszenia niepodległości przez Ukrainę domagamy się aby wszystkim mniejszościom narodowym przyznać prawo do autonomii narodowo – kulturalnej” – oświadczył szef Demokratycznego Związku Węgrów Ukrainy Michaił Towt w rozmowie z Golos.ua.
Jego zdaniem, prawa mniejszości narodowych są na Ukrainie nieustannie łamane, a w ostatnich latach sytuacja w tym zakresie znacznie się pogorszyła. Węgierski działacz ostrzega też przed wzrostem ukraińskiego nacjonalizmu i ksenofobii na Zakarpaciu. „Właśnie dlatego chcemy autonomii” – wyjaśnił.
Na tym jednak problem władz w Kijowie z zachowaniem jedności kraju się nie kończy. Z żądaniami autonomii ekonomicznej wystąpili bowiem także deputowani lokalnych parlamentów Obwodu Odeskiego, Dniepropietrowskiego, Charkowskiego i Zaporoskiego.
Jeśli uda im się ją uchwalić może się okazać, że Krym i Donbas były tylko przygrywką do coraz silniejszych tendencji odśrodkowych na Ukrainie, skwapliwie wspieranych oczywiście przez Rosję.
REPORTERS.PL