W 2015 roku w Popielawach wydarzyła się tragedia. Zapłakana uczennica 3 klasy gimnazjum wybiegła ze szkoły po rozmowie z pedagogiem i wpadła pod rozpędzonego tira. Uderzyła głową w bok ciężarówki i zginęła na miejscu.
Weronika Rychwalska już wcześniej miała nieprzyjemne przeżycia z Tomaszem D., jej wychowawcą. Rodzice dziewczyny winią jego za śmierć córki. Teraz Tomasz D. usłyszał zarzut prokuratorski o nielegalnym uzyskaniu informacji i upublicznieniu ich. Za taki czyn grozi kara do dwóch lat więzienia.
Weronika Rychwalska, uczennica trzeciej klasy gimnazjum w Popielawach, weszła w konflikt z nielubianym przez całą klasę wychowawcą, Tomaszem D. Dziewczyna założyła grupę na portalu społecznościowym, gdzie ona i inni uczniowie wymieniali się nieprzychylnymi opiniami na jego temat. Wychowawca, będący również nauczycielem informatyki, wykorzystał fakt, że jeden z uczniów nie wylogował się z serwisu po lekcji i przegrzebał mu jego zawartość. Odkrył grupę, przeczytał wszystko i upublicznił to. Na dodatek poinformował dyrekcję szkoły.
W efekcie, po jednej z rozmów ze szkolnym pedagogiem, zapłakana dziewczyna wybiegła ze szkoły. Mimo zabezpieczeń dookoła, wpadła pod pędzącego tira. Uderzyła głową w jego bok i zginęła na miejscu. Rodzice i uczniowie szkoły obwiniają Tomasza D. o psychiczne znęcanie się nad uczennicą, a dyrekcję i pedagoga o brak reakcji. Na razie Tomaszowi D. został postawiony zarzut prokuratorski o nielegalnym uzyskaniu informacji i upublicznieniu ich. Za taki czyn grozi kara do dwóch lat więzienia. O tym, co dalej z nauczycielem oraz czy reakcje kadry szkolnej były poprawne zadecydują Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Mazowieckim oraz Kuratorium Oświaty w Łodzi.
SE.PL