– Szefem MON powinien być człowiek, który waży słowa i nie jest królem memów. Te memy dotyczące Antoniego Macierewicza bywają bardzo zabawne, ale minister obrony nie powinien być dostarczycielem rozrywki. – powiedział Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim.
„Super Express”: – Po zamachach w Brukseli wielu polityków organizuje marsze, przypina sobie wstążki. Niektórzy piszą kredą po asfalcie. Michał Boni zapowiada ostrą dyrektywę. Wydaje mi się, że to jest niewystarczające, infantylne i naiwne.
Tomasz Siemoniak: – Wiadomo, że taka tragedia wywołuje emocje i ludzie chcą być solidarni. Szanując różne wrażliwości, uważam, że ważniejsze jest to, co można zrobić, by przeciwdziałać takim zamachom i walczyć z terroryzmem.
– Europejska opinia publiczna zaczyna być jednak poirytowana i mówi politykom: „Zróbcie coś z tym wreszcie”.
– Obecny terroryzm różni się od tego, co Europa doświadczała w ostatnich dziesięcioleciach.
– Czy boi się pan użyć słowa „islamski terroryzm”?
– Nie boję się. To terroryzm, który ma swoje korzenie w tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Przede wszystkim warto przyjrzeć się, skąd się wzięła taka organizacja jak ISIS, czemu ma miliony dolarów, czemu ma struktury parapaństwowe i kto na to pozwolił. To tam trzeba szukać rozwiązań. Przecież reakcją na zamach z 11 września 2001 roku było ściganie Al-Kaidy. Zachód musi się bardziej zaangażować, bo te problemy same się nie rozwiążą.
– Oriana Fallaci pisała, że nie ma czegoś takiego jak umiarkowany islam. Zawsze jest on radykalny. Mówiła też, że multikulti jest bzdurą, a muzułmańscy imigranci nie asymilują się i nie będą się asymilowali, bo gardzą wartościami Europy. Miała rację?
– Fallaci była wybitną dziennikarką i miała prawo do ostrych ocen. Ja jestem daleki od uogólnień. Jako szef MON jeździłem do państw muzułmańskich i nie mam jednostronnego obrazu. Tym bardziej że wiele tych państw, jak Arabia Saudyjska czy Turcja, angażuje się w walkę z terrorystami. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby powiedzieć, że cały islam jest naszym wrogiem. To po prostu nieprawda.
– Donald Trump mówi, że kiedy zostanie prezydentem, nie będzie chciał, żeby do USA przybywali muzułmanie.
– Bardzo trudno komentować takie wypowiedzi, bo one zwiększają napięcie. To ekstrawagancki polityk. Mam nadzieję, że nie zostanie prezydentem USA. Nie byłoby to dobre także z naszego punktu widzenia.
– Czemu?
– Weźmy chociaż to, co mówi o zmniejszeniu zaangażowania Stanów Zjednoczonych w NATO czy o porozumieniu się z Putinem, którego działalność mu zupełnie nie przeszkadza. Z naszego punktu widzenia byłoby to bardzo ryzykowne. Rozumiem, że Trump mówi to, co wielu Amerykanów myśli, bo tendencje izolacjonistyczne mają tam swoich zwolenników, ale zmniejszania się globalnej roli USA powinniśmy się obawiać.
– Bartłomiej Sienkiewicz uważa, że kiedy wojsko wychodzi na ulice, oznacza to, że służby nie działają. W Brukseli było.
– To są dwie różne sprawy. Wojsko jest na ulicach po to, by uspokoić obywateli i odstraszyć ewentualnych terrorystów. Natomiast to nie żołnierz stojący na ulicy z karabinem odpowiada za to, żeby wytropić terrorystów. Terroryzm XXI w. wymaga bardzo wyrafinowanych działań służb.
– Po zamachach w Brukseli premier Szydło mówi, że nie przyjmujemy uchodźców. Ma rację?
– To bardzo niefortunna wypowiedź, która pojawia się w złym momencie.
– Ale ta wypowiedź uspokoiła wielu Polaków.
– Możliwe. Natomiast oczekiwałbym od premier polskiego rządu, że nie będzie podejmować tak tanich działań. Chociaż podzielam ostrożność, jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców.
– Może po prostu czekała na pretekst.
– W momencie kiedy tyle się mówi o solidarności europejskiej, ten głos zabrzmiał jak głos kogoś, kto nie jest mężem stanu. Poza tym jest to sygnał, że na polskim rządzie takie rzeczy robią wrażenie. Po zamachach w Madrycie Hiszpanie natychmiast wycofali swoje wojska z Afganistanu. Jeśli będziemy ulegać terrorystom i zmieniać swoją politykę pod wpływem zamachów, daleko nie zajedziemy. Szanuję ostrożność premier Szydło, ale tę decyzję uważam po prostu za błąd polityczny.
– Mówi pan o solidarności europejskiej, ale może nie powinniśmy być solidarni z ludźmi, którzy popełniają ewidentne błędy?
– Przecież żaden uchodźca jeszcze nie trafił do Polski i nie zapowiada się, żeby miało się to w najbliższych miesiącach zmienić. Wszystko jest jeszcze w powijakach. Dopiero zawarto porozumienie z Turcją i mechanizmy będą wprowadzane. Co do solidarności, nie jesteśmy solidarni z ministrami czy służbami, które gdzieś zawodzą. Jesteśmy solidarni z niewinnymi ludźmi, których bliscy zginęli. To dość naturalne. I w takich momentach pokazujmy solidarność i nie róbmy polityki.
– To porozumienie UE z Turcją jest dobre czy nie?
– Dobre, ale spóźnione. Dobrze pamiętam ostatnie lata, kiedy minister obrony Turcji wielokrotnie mówił o napływie uchodźców z Syrii, nad którymi władze tureckie w sensie organizacyjnym przestają panować. Oczekiwał, że Zachód wesprze Turcję. Przez długi czas nie robiło to większego wrażenia na tych, którzy powinni podejmować takie decyzje. Tymczasem Państwo Islamskie stać na to, by terrorystów wysłać do Europy jako biznesmenów czy menedżerów. Nie muszą wcale korzystać z tego, że tysiące biednych, zwykłych ludzi przechodzi przez granice. To główny problem.
– Główny problem jest taki, że świat toleruje ISIS.
– Świat walczy. Z umiarkowaną skutecznością, bo i walkę podjął za późno. To jest jednak pytanie o gotowość Zachodu do większego zaangażowania. Szczególnie po takich interwencjach jak w Libii, gdzie Zachód zatrzymał się w pół kroku. Doprowadził co prawda do upadku obrzydliwego dyktatora, jakim był Kaddafi, ale jednocześnie sprawił, że spora część Afryki została zdestabilizowana.
– A czy pan wie, że Antoni Macierewicz pośrednio pana chwali? Mówi bowiem, że szczyt NATO w Warszawie będzie miał miejsce dlatego, że uznano, iż Polska jest bezpiecznym krajem. A to pan był wtedy ministrem.
– Wbrew powszechnemu przekonaniu Antoni Macierewicz potrafi powiedzieć coś rozsądnego. Jest oczywiście zakładnikiem opinii, że przed nim był tylko potop. Natomiast przekonując się z każdym tygodniem o tym, jak wygląda wojsko polskie, nasze bezpieczeństwo i relacje międzynarodowe, musi tę rzeczywistość uznawać.
– A jak pan odbiera go jako szefa MON i te jego wypowiedzi o broni elektromagnetycznej?
– Odbierają one powagę temu urzędowi i bardzo mnie to rozczarowuje. Szefem MON powinien być człowiek, który waży słowa i nie jest królem memów. Te memy dotyczące Antoniego Macierewicza bywają bardzo zabawne, ale minister obrony nie powinien być dostarczycielem rozrywki.
SE.PL