Lisicki: Polskie MSZ jest oderwane od rzeczywistości [+VIDEO]

„Nieważne, czy jesteśmy przedmiotem w rękach Brukseli, czy w rękach Waszyngtonu. Gra idzie o suwerenność” – mówi w programie „Bez Filtra” portalu Kresy.pl redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, Paweł Lisicki. „Gdyby na Węgrzech doszło do takich napięć w stosunkach z UE czy USA jak w Polsce, to zakładam, że Orban wybrałby się do Moskwy, zrobił wspólną konferencję z Putinem i ogłosił zamiar przedsięwzięcia jakiejś wielkiej inwestycji”.

 Paweł Lisicki zauważa, że polski rząd znajduje się obecnie w bardzo niekorzystnej sytuacji. Zmiany przeprowadzane przez niego spotykają się z silnym oporem UE, a w szczególności Niemiec, gdzie to, czego głośno nie mówią politycy – wyraża głównie prasa. Ponadto, wywołuje to silny opór w USA, gdzie prasa, a także ważni politycy – w tym m.in. wpływowy amerykański senator John McCain – z podobnych pozycji krytykują Polskę. Z kolei Rosja, w dużym stopniu przez kwestię katastrofy Smoleńskiej, postrzegana jest przez rząd jako największe zagrożenie, zaś Polsce grozi rosyjska ekspansja.

„Rząd znajduje się w tej chwili w opozycji do trzech głównych ośrodków władzy na świecie: Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Rosji. Nie wiem, jak dalsze utrzymywanie takiej sytuacji miałoby wyglądać” – mówi dziennikarz.

Lisicki zwraca uwagę na politykę prowadzoną w takim kontekście przez Węgry:

„Gdyby tam doszło do takich napięć w stosunkach z UE czy USA, to zakładam, że Orban wybrałby się do Moskwy, zrobił wspólną konferencję z Putinem i ogłosił zamiar przedsięwzięcia jakiejś wielkiej inwestycji”.

„Pozycja danego państwa zależy nie tylko od tego, że posłusznie wykonuje ono to, co robią inni albo wchodzi z nimi w spór, ale że ma ileś możliwości rozgrywania tej polityki” – podkreśla naczelny „Do Rzeczy”. Zauważa również, że w przypadku polskiej dyplomacji mamy do czynienia z pewnym „zaklinaniem rzeczywistości”:

„Nie trzeba być specjalnie bystrym obserwatorem, żeby zauważyć, że naciski ze strony amerykańskiej następują”.

Argumentuje, że informacje o tym, że ambasador Stanów Zjednoczonych spotykał się z Jarosławem Kaczyńskim i wywierał na niego naciski ws. Trybunału Konstytucyjnego są bardzo prawdopodobne. Przypomina również sprawę niekorzystnych dla Polski artykułów prasowych:

„W odpowiedzi na to wszystko słyszę tylko, że to nieprawda: że tych głosów albo nie ma, albo są źle rozumiane, albo że wynikają z niewiedzy. (…) W takiej sytuacji, gdy po jednej stronie, amerykańskiej, widzę kolejne ruchy, a po drugiej stronie minister Waszczykowski i inni politycy mówią, że nic się nie dzieje, to mam wrażenie jakiejś kompletnej dziwności”. Dodaje, że to wszystko jego zdaniem „świadczy niedobrze o polskiej dyplomacji”.

„Podstawą prowadzenia jakiejkolwiek polityki musi być rozumienie rzeczywistości, a nie jej dostosowywanie do własnych potrzeb. (…) Polityk musi reagować na to co jest, a nie na to, co mu się wydaje, że byłoby lepiej, gdyby było” – podkreśla Paweł Lisicki.

Zaznacza również, że po stronie prawicowej długo panowało niezrozumienie, ze Ameryka się zmieniła. „Ameryka prezydenta Obamy to nie jest Ameryka prezydenta Reagana” – powiedział. Nie jest przekonany, czy ścisły związek z takimi Stanami Zjednoczonymi jest czymś, czego Polska naprawdę pragnie. Jego zdaniem, nie ma nad tym w zasadzie żadnego namysłu. „Z naszego punktu widzenia to, czy postępową ideologię narzuca nam Bruksela czy Waszyngton nie ma większego znaczenia. Ważne, jaka to jest ideologia” – stwierdza dziennikarz. „Gra idzie o suwerenność” – podkreśla. „Czy jesteśmy przedmiotem w ręku Unii czy Ameryki nie ma znaczenia. Ważne, żeby być podmiotem” – dodaje.

Lisicki podkreśla również znaczenie kwestii smoleńskiej, tego jak rzutuje ona na politykę zagraniczną. Jego zdaniem głoszenie przez część polityków tezy, że w Smoleńsku doszło do zamachu przeprowadzonego przez Putina, utrudnia nawiązanie normalnych relacji z Rosją. „Jeśli tak się uważa, to możliwość prowadzenia jakiejkolwiek innej polityki niż obrona przed jej ekspansjonizmem jest niemożliwa. To prowadzi też do kompletnie nierealistycznego patrzenia na sytuację na naszej wschodniej flance” – zaznacza. Dodaje, że działania Rosji na wschodzie Ukrainy nie mają cech ekspansji, lecz względnie obrony swoich wpływów. Jego zdaniem mówienie w tym kontekście o rosyjskiej ekspansji na Europę Środkową i Wschodnią jest kompletnie nielogiczne. „To psychologiczne przekonanie, że w Smoleńsku doszło do zamachu, (…) oznacza, że de facto mamy całkowicie sparaliżowaną możliwość i oceny rzeczywistości po naszej wschodniej stronie, i prowadzenia polityki, która byłaby czymś innym, niż tylko reakcją obronną”.

Lisicki krytycznie patrzy również na tezy, według których to Putin wywołał kryzys migracyjny, by rozbić jedność Europy. „Gdyby Putin miał tak wielkie możliwości, to dlaczego nie zajął wcześniej Ukrainy?” – pyta dodając, że może to świadczyć o tym, że Rosja wcale nie jest tak wszechmocna, jak może się wydawać. „Te wszystkie opowieści, że za tym wszystkim stoją pomagierzy Putina są jakimś fantazmatem. Tylko, że politycy nie powinni takim fantazmatom ulegać” – stwierdził Lisicki.

Więcej w nagraniu poniżej:

{source}
<iframe width=”560″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/jXuhm4Pz29g” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
{/source}

KRESY.PL

Więcej postów