Huta Stalowa Wola wpada w tarapaty finansowe. Pracownicy od roku nie mają podwyżek i premii, ludziom grożą zwolnienia. Związkowcy zapowiadają referendum czy pracownicy utożsamiają się z ich krytyczną oceną tego, jak traktowana jest huta. Zapachniało strajkiem.
– Żeby zapewnić wypłaty zakład przejada już zapasy – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej szef międzyzakładowej „Solidarności” Henryk Szostak, wtórował mu szef branżowego związku Jacek Muskała. Winnym jest brak zamówień od wojska na sprzęt artyleryjski, który już przeszedł pomyślnie badania – armatohaubicę krab i samobieżną haubicę rak. Huta może stracić program budowy bojowego wozu piechoty, który zapewniłby pracę na wiele lat. Jest kilka powodów napłynięcia czarnych chmur nad hutę. Pierwsze to „śląskie lobby”, a konkretnie Bumar Łabędy, z którym huta boksuje się o wadliwe podwozia do kraba. Kiedy się okazało, że Łabędy wypuszczają buble, huta kupiła podwozia koreańskie, zamontowała na nich armatę i próbny egzemplarz właśnie przeszedł pozytywne próby. Łabędy przekonują rząd, że ich podwozia są najlepsze, a kupno koreańskich podwozi z licencją za 320 milionów dolarów to „wyprowadzanie pieniędzy podatnika za granicę”. Łabędy kłamią – napisali związkowcy z huty do premier Beaty Szydło. I przekonują, że kontrakt z Koreańczykami to najlepsza umowa z zagranicznym podmiotem w polskim przemyśle zbrojeniowym. Jednak sytuacja jest niewesoła, bo związkowcy z Łabęd zostali przyjęci przez wiceministra obrony Bartosza Kownackiego, a związkowcy z huty nie dostali u ministra audiencji.
Kolejny problem to blokowanie kupna samobieżnej haubicy rak. Powodem jest „dziwne zachowanie Inspektoratu Uzbrojenia” – jak to określili związkowcy. Chodzi o coraz to nowe żądania do sposobu prowadzenia badań kwalifikacyjnych, roczna dyskusja nad konstrukcją zagłówka dowódcy, która uniemożliwiła rozpoczęcie badań kwalifikacyjnych. „Z niewiadomych przyczyn Szef Inspektoratu Uzbrojenia generał Adam Duda i pułkownik Zbigniew Mężyński uniemożliwiają od ponad roku podpisanie umowy” – poskarżyli się związkowcy w liście premier Szydło. Związkowcy przypomnieli, że huta jest kluczowym inwestorem ratującym upadły Autosan. „Jednak nie może być tak, że ratując Autosan, sama zostanie pogrążona przez nieodpowiedzialne decyzje niektórych przedstawicieli rządu” – stwierdzili. „Będziemy niezłomnie walczyć, z użyciem wszystkich możliwych środków, by polski przemysł obronny rozwijał się. Mamy raka, mamy kraba na podwoziu gąsienicowym, armato-haubicę kryl na podwoziu kołowym, mamy wieżę bezzałogową do kołowego transportera rosomak i bojowych wozów piechoty, w końcu u nas powstaje supernowoczesny pływający bojowy wóz piechoty borsuk- stwierdzili związkowcy w wydanym oświadczeniu. Dalej czytamy: „Wszystkie te wyroby są sabotowane przez różne instytucje. Działają w Polsce siły, które bardzo chętnie nowoczesne wyroby Huty Stalowa Wola ustawiłyby w muzeum, a polskiemu wojsku wepchnęły stare, często zdezelowane wyroby skandynawskie i niemieckie, działając rzekomo w majestacie prawa i rzekomo dla dobra polskiego żołnierza. Na pewno się na to nie zgodzimy”.
ZDZISŁAW SUROWANIEC