Jego chory umysł przeraża coraz bardziej! Okazuje się, że Kajetan P. długo przygotowywał się do zamordowania i zjedzenia swojej ofiary. Hannibal z Żoliborza miesiącami ćwiczył przecinanie szkieletu na kościach różnych zwierząt, które śledczy znaleźli w jego mieszkaniu. Szukał też w internecie informacji, jak szybko i skutecznie odebrać życie. Katarzynę J. zabił jednym ciosem.
Choć prokuratura milczy na temat kanibalistycznych skłonności Kajetana P., nam udało się dotrzeć do kolejnych przerażajacych szczegółów jego zeznań. Hannibal z Żoliborza dokładnie opowiedział śledczym o planie, który miał z niego zrobić nadczłowieka, pozbawionego wszelkich sentymentów i skrupułów.
Bibliotekarz morderca uważał, że każdy mięsożerca powinien choć raz w życiu upolować swoją ofiarę, którą wcale nie musi być zwierzę. – Chciałem sobie udowodnić, że życie ludzkie nie jest warte więcej niż świni czy komara – powiedział prokuratorowi. Do „polowania” skrupulatnie się przygotowywał. Wyszukiwał informacje, jak szybko pozbawić drugą osobę życia. Chciał uniknąć szarpaniny i zamieszania. Przestudiował strukturę ludzkiej szyi, by bez pomyłki trafić w tętnicę. Tak właśnie zamordował lektorkę języka włoskiego Katarzynę J. Dźgnął ją kilkunastocentymetrowym ostrzem kuchennego noża i kobieta wykrwawiła się na śmierć. – Chwilę się szarpała, ale szybko umarła – miał powiedzieć podczas przesłuchania.
Kajetan P. odciął jej głowę, by korpus zmieścił się do torby, i zabrał ciało ofiary do własnego mieszkania, by tam je zjeść. Do tego też był przygotowany. W domu kolekcjonował kości dużych zwierząt, krów czy jeleni, na których testował swoje rzeźnicze zabawki, czyli ostre jak brzytwa noże i ręczną piłę. Sprawdzał, który przyrząd najlepiej będzie się nadawał do poćwiartowania człowieka. Nie chciał, by podczas planowanej od dawna wieczerzy coś go zaskoczyło.
Hannibal z Żoliborza chciał najprawdopodobniej wyciąć i zjeść serce lub wątrobę Katarzyny J. Wspominał o tym w swoich artykułach dla „Polityki”. „Nie ma żadnej moralnej różnicy między zjedzeniem kurczaka a człowieka” – twierdził. „Według prawa wendety wojownik mógł pożreć serce lub wątrobę zabitego przeciwnika” – dodawał.
Hannibal wierzył, że jego przerażający mord się nie wyda. Szyki pokrzyżował mu kierowca taksówki, który woził po Warszawie mordercę pasażera wraz ze zwłokami Katarzyny J. – Torba zaczęła przeciekać, on zaczął pytać. Wtedy mój plan się posypał – mówił śledczym. Zauważyła go też sąsiadka, która widziała, jak wciąga do klatki schodowej zakrwawiony worek. Wiedział, że w każdej chwili może przyjechać policja, dlatego uciekał w stronę Afryki. Do tego też był przygotowany. Od lat się głodził, dużo ćwiczył na odludziu, by móc zamieszkać na pustyni.
SE.PL