Kukiz’15 sprzeciwia się przyjęciu przez Polskę uchodźców w ramach systemu relokacji w UE i chce zarządzić w tej sprawie referendum. Inne podejście do kryzysu migracyjnego ma doradca lidera ruchu – Paweł Kukiz-Szczuciński. W zeszłym tygodniu wrócił z Libanu, w którym pomagał leczyć uchodźców z Syrii.
Psychiatra i pediatra, o którym mogliśmy usłyszeć, gdy weryfikował kandydatów na listy wyborcze Kukiz’15, nie podziela opinii członków ruchu. Ponad tydzień pracował lecząc dzieci na północy Libanu w Bire, tuż przy granicy z owładniętą wojną domową Syrią.
Tam mieści się klinika Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, która zbiera pieniądze i przeznacza je na pomoc dla najbardziej potrzebujących Syryjczyków. Koordynatorem fundacji jest Rana Gabi, Polka, który urodziła się i do 10. roku życia mieszkała w Libanie. – Pojechałem tam pomóc klinice w jej funkcjonowaniu, a także uczyć się od tamtejszych lekarzy – mówi Kukiz-Szczuciński „Rzeczpospolitej”.
Doradca Pawła Kukiza nie jest zwolennikiem inicjatywy z referendum. – Niezależnie od niego, gdy tym ludziom nie pomożemy na miejscu, to oni i tak tu przyjadą – twierdzi Kukiz-Szczuciński. Według pozostałych członków ruchu wynik referendum mógłby doprowadzić do zmiany decyzji polskich władz, które w ramach umowy z Unią Europejską, zgodziły się na przyjęcie siedmiu tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu, w tym z Syrii. – Tylu ludzi mieszka w Libanie w dwóch wioskach! – przekonuje członek Kukiz’15.
Zarówno członkowie fundacji PCPM, jak i nasz rozmówca są zgodni, że przyjazd uchodźców z Bliskiego Wschodu do Europy nie jest rozwiązaniem, które zakończy kryzys migracyjny. Sam uważa, że są niewielkie szanse na to, że uchodźcy w Polsce się zasymilują. – Trzeba pomagać tam, na Bliskim Wschodzie – uważa.
Mówi „Rzeczpospolitej”, że w Libanie dostrzegł szereg problemów dotyczących syryjskich uchodźców. Choćby trudności ze znalezieniem pracy, co powoduje, że za syryjskie rodziny mieszkające w podnajętych garażach, czynsze sięgające 160 dolarów miesięcznie opłacają organizacje jak polska PCPM. Jednak nie ma sygnałów, aby Liban zalała fala przestępstw, o których słyszymy w Europie. Powód? Uchodźcy nie tłoczą się w ośrodkach, tylko są wtopieni w miejscową społeczność.
Duży problem stanowi dostęp do edukacji dla dzieci, ale jeszcze większy do służby zdrowia, która w Libanie jest niemal w całości sprywatyzowana. Przerażająco brzmi historia, gdy pewnego popołudnia doradca Kukiz’15 wyjechał standardowo w teren z ambulansem, który rozwozi leki. Po dotarciu do jednego z garaży, w którym mieszkała samotna matka z kilkorgiem dzieci, jedno z nich zbadał Kukiz-Szczuciński. – Zorientowałem się, że przeszło jeszcze w Syrii serię nowoczesnych operacji. Teraz chodzi boso i jedyną jego zabawką jest balonik. O kolejnych operacjach może zapomnieć – mówi ze smutkiem.
Działacze UE nie zdają sobie najwyraźniej sprawy, że relokacje nie rozwiążą problemu, a sprawiają powstawanie kolejnych. W taki sposób myśli ambasador Syrii w Polsce dr Idris Mayya, który zaproponował posłom Kukiz’15 spotkanie, do którego doszło w Sejmie w środę. Był wyraźnie zaskoczony podczas rozmów, gdy Kukiz-Szczuciński powiedział, że jeszcze dobę wcześniej widział skalę i skutki problemu, będąc przy granicy libańsko-syryjskiej. – Interesowały mnie potrzeby w zakresie pomocy medycznej. Ambasador podkreślił, że dużym problemem jest brak leków – mówi Kukiz-Szczuciński.
Doradca muzyka zdradza, że w trakcie dyskusji dr Mayya twierdził, że optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby Syryjczycy nie przyjeżdżali do Europy, tylko mieli z jej strony zapewnioną pomoc na Bliskim Wschodzie. – Postaram się namówić Pawła Kukiza, może następnym razem pojedzie tam ze mną – kończy optymistycznie doradca lidera Kukiz’15.
MARCIN DOBSKI