Burza nad Dunajem: Stan wyjątkowy wprowadzany dekretem premiera?

Fidesz chce, by to premier, a nie parlament, decydował o ogłoszeniu stanu wyjątkowego w obliczu zagrożenia terrorystycznego. Sprzeciwia się temu cała opozycja.

 Fidesz już po raz szósty chce zmienić konstytucję, którą zresztą sam napisał i uchwalił w 2011 r. Teraz zamierza dać premierowi prawo do ogłaszania stanu wyjątkowego dekretem. Zagrożenie terrorystyczne w Europie na pierwszy rzut oka uzasadnia tę propozycję – rzeczywiście, w warunkach chaosu lub nawet wojny zwołanie parlamentu może się okazać trudne albo wręcz niewykonalne.

Jednak proponowana poprawka wywołała burzę nad Dunajem. Protestuje nie tylko opozycja parlamentarna, ale także organizacje pozarządowe, które nie chcą, by rządzący mieli prawo do swobodnego ograniczania swobód obywatelskich wedle własnego uznania. Gdyby pomysł Fideszu został zrealizowany, zmianie uległyby artykuły konstytucji dotyczące uprawnień parlamentu do ogłaszania stanu wyjątkowego oraz przepisy o policji i służbach bezpieczeństwa. Najwięcej emocji budzą zapisy dające rządowi prawo do kontrolowania przepływu ludzi, towarów i usług w sytuacji zagrożenia terrorystycznego. Niepokój jest tym większy, że proponowana przez Fidesz poprawka nie precyzuje, co to jest „zagrożenie terrorystyczne” i jak się objawia.

Fidesz do zmiany konstytucji potrzebuje dwóch trzecich głosów, a takiej większości już nie ma. Partia utraciła ją w wyborach uzupełniających po śmierci dwóch parlamentarzystów i po odejściu jesienią 2014 r. posła Tibora Navracsicsa, który pojechał do Brukseli, by objąć stanowisko komisarza ds. edukacji, kultury, młodzieży i sportu. Nawet Jobbik, ściśle współpracujący dotąd z partią Viktora Orbána, sprzeciwia się wprowadzeniu poprawki w takiej formie. Jego rzecznik Ádám Mirkóczki ogłosił, że Jobbik nie zgodzi się na rządzenie państwem przy użyciu dekretów. Nieoficjalnie partia ma obawy, że Fidesz mógłby wykorzystać nowe przepisy do zniszczenia zyskującego na popularności konkurenta (Jobbik ma ok. 20 proc. poparcia). Politycy Jobbiku boją się też, że Fidesz mógłby chcieć wykorzystać przeciw nim amerykańskie zarzuty o finansowanie ich partii przez Rosję i domniemanej działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji jednego z jej deputowanych w Parlamencie Europejskim Béli Kovácsa.

Odpowiedzialny za prace nad poprawką wiceprezes Fideszu i wicemarszałek parlamentu Gergely Gulyás podkreśla, że jego partia nie przeformułuje treści poprawek, zgadza się jedynie na negocjacje dotyczące czasu trwania wprowadzanych ograniczeń w swobodach obywatelskich.

Lista ograniczeń, jakie rząd chce umieścić w konstytucji, budzi niepokój także innych partii opozycyjnych.

– Wprowadzenie tych przepisów byłoby katastrofą. Nie kwestionujemy tego, że należy się liczyć z zagrożeniem terrorystycznym i wypracować nowe metody jego zwalczania. W tej konkretnej sprawie rząd powinien jednak zorganizować konsultacje parlamentarne przy udziale organizacji społecznych. Tymczasem Fidesz wprowadza dyktat bez oglądania się na to, co mówią ludzie – mówi  były premier Węgier Ferenc Gyurcsány, lider opozycyjnej Koalicji Demokratycznej. – Jeśli Fidesz uzyska prawo do ograniczenia naszej wolności, zrobi to bez wahania.

Opozycja podkreśla, że rząd daje sobie prawo do decydowania, czym jest zagrożenie terrorystyczne, i będzie to interpretować w zależności od własnych celów politycznych.

– Dzisiejsza konstytucja daje władzy dostateczne narzędzia do walki z terrorystami. Rząd wie, co ma robić w sytuacji zagrożenia i niepotrzebna jest zmiana prawa. Fidesz chce obejść obecne zapisy i decydować z pominięciem parlamentu, czym jest zagrożenie. Chce przyznać sobie nieograniczone prawo zawieszania normalnego funkcjonowania państwa – mówi „Wyborczej” Zsuzsanna Szelényi, kiedyś należąca do Fideszu, dziś posłanka opozycyjnej partii Együtt (Razem).

Weto Jobbiku – jeśli się utrzyma – oznacza, że Fidesz nie będzie mógł zmienić konstytucji. Jednak Szelényi obawia się, że Jobbik albo socjaliści pod presją kampanii antyimigranckiej mogą poprzeć Fidesz i dać mu brakujące trzy głosy, jeśli rząd przedstawi nieco złagodzoną wersję poprawki.

Co będzie wolno rządowi

Jeśli Fidesz zdoła przeforsować projekt kolejnej nowelizacji konstytucji, rząd zyska nowe uprawnienia. Będzie mógł:

– wykorzystać nadawców publicznych (radio i TV) do ogłaszania dekretowych decyzji;

– wydać zakaz obrotu surowcami energetycznymi i towarami konsumpcyjnymi istotnymi z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa;

– uprościć procedury w niektórych sektorach administracji publicznej, przyśpieszając ścieżkę podejmowania decyzji, także w sądownictwie;

– ograniczyć prawa własności osób fizycznych lub prawnych, które zostaną uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa;

– ograniczyć ruch lotniczy w przestrzeni powietrznej i na samych lotniskach, zaostrzyć kontrolę ruchu na granicach, niezależnie od wszelkich przepisów i konwencji międzynarodowych;

– wprowadzić reglamentację towarów, przyśpieszyć sprowadzanie z zagranicy towarów o specjalnym znaczeniu, zawiesić zamówienia publiczne i wprowadzić ograniczenia wywozowe;

– wprowadzić kontrolę internetu, poczty, bagażu osobistego;

– zająć biura i pomieszczenia nadawcze radia i telewizji oraz innych instytucji komunikowania masowego;

– wprowadzić zakaz przebywania i zamieszkiwania na określonych obszarach państwa, a także zakaz przemieszczania się;

– wprowadzić godzinę policyjną na terenach objętych działaniem terrorystycznym;

– zawiesić lub ograniczyć oraz kontrolować pocztę tradycyjną i elektroniczną, wykorzystać technologię teleinformatyczną – sieć i urządzenia techniczne;

– zamknąć drogi i szlaki kolejowe, a także odciąć dostawy wody w określonych godzinach w ciągu dnia;

– ograniczyć ruch cudzoziemców na terenie Węgier;

– ograniczyć kontaktowanie się z cudzoziemcami, organizacjami międzynarodowymi i zagranicznymi instytucjami lub całkowicie go zakazać;

– zawiesić operacje bankowe, np. przelewy.

RAFAŁ JAS

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.