Aż wierzyć się nie chce, że te kilkadziesiąt butelek przeróżnych alkoholi zmagazynowane było w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO w Warszawie.
– To były świąteczne prezenty – przekonuje nas płk Krzysztof Dusza, były dyrektor tej jednostki wojskowej. Ale na zdjęciach obok widać, że alkohol z wielu butelek został już nadpity! Teraz wiadomo, dlaczego w grudniu wybuchła taka histeria, kiedy do CEK weszli urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej. To skandal i
Przypomnijmy. 18 grudnia do siedziby CEK NATO w Warszawie, używając dorobionego klucza, weszli urzędnicy resortu Antoniego Macierewicza. I pewnie przecierali oczy ze zdziwienia, gdy znaleźli liczne butelki z przeróżnymi alkoholami: wódka, wino, whisky… Niektóre były już otwarte. Prawdopodobne więc jest, że wysokoprocentowe trunki wypito w centrum. – To był żenujący widok. Jedna wielka kompromitacja CEK NATO za rządów PO. To centrum powinno się wtedy nazywać centrum libacji. Być może badali poprzez alkohole świata, czym zajmują się kontrwywiady innych państw – komentuje nam poseł PiS i wiceszef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Marek Suski. Co na to były szef CEK NATO? – To być może ten alkohol dostali żołnierze w okresie przedświątecznym. To zupełnie zrozumiałe. Ja również otrzymałem. U mnie w gabinecie były trzy butelki alkoholu. Dostałem od łączników zaprzyjaźnionych służb wino, whisky i koniak. I tyle. U nas nie było urządzanych żadnych przyjęć. Nie było czasu, żeby spożywać alkohol. Była ciężka praca – przekonuje płk Krzysztof Dusza, były dyrektor CEK NATO. Czyli alkohol z butelek po prostu wyparował…
– To kompromitacja na całej linii. Urzędowa instytucja nie jest miejscem, żeby hurtowo przetrzymywać w niej alkohol!
SE.PL