To może spotkać każdego! O swoich rzekomo niespłaconych zobowiązaniach Waldemar Tokarski (48 l.) z Łodzi dowiedział się, gdy komornik zabrał mu z konta pieniądze.
Jako że nie miał długów, zaczął sprawdzać dlaczego. Wtedy odkrył przerażającą prawdę – ktoś ukradł jego tożsamość, założył fałszywe konto w banku i w internetowych firmach pożyczkowych wziął kilka krótkoterminowych kredytów.
Na początku grudnia ubiegłego roku pan Waldemar ze swojego banku dostał wiadomość o tym, że komornik z Warszawy zabrał mu z konta 1317 złotych. – Wcześniej nie miałem żadnych informacji, że przeciwko mnie prowadzona jest jakaś egzekucja – opowiada. U komornika mężczyzna dowiedział się, że na jego dane została wzięta pożyczka w firmie internetowej. Zgadzało się imię, nazwisko i numer pesel. Tylko adres był inny. Pan Waldemar od urodzenia mieszka w Łodzi, a kredyt udzielony został osobie z miejscowości Wysoka koło Piły. To tam komornik kierował wszystkie pisma dotyczące egzekucji, która została wszczęta po wyroku wydanym przez tzw. e-sąd w Lublinie.
Waldemar Tokarski natychmiast złożył sprzeciw na wyrok sądu i zawiadomił policję o oszustwie.
To był dopiero początek jego kłopotów. Szybko zaczęły do niego napływać informacje o kolejnych pożyczkach wziętych na jego dane. – W sumie jest ich na razie sześć. Łączne koszty to ponad 4 tys. zł – mówi.
Mężczyzna ustalił, że osoba, która wyłudziła pożyczki, założyła na jego dane konto w banku przez internet. Funkcjonowało kilka dni. To wystarczyło, by wpłacić do firm pożyczkowych drobną kwotę (najczęściej 1 złotówkę), niezbędną do udzielenia kredytu, a potem z tego kredytu skorzystać. Konto zostało zablokowane, bo bank nie otrzymał od fikcyjnego Waldemara Tokarskiego kompletu oryginału dokumentów.
SE.PL