To cud prawdziwy, a jeśli nie, to piramidalny przekręt! Bohater afery madryckiej poseł Mariusz Antoni Kamiński (36 l.) – obecnie już niezależny, a jeszcze niedawno w PiS – posiadł zdolność przebywania w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach!
W czerwcu tego roku był jednego dnia w delegacji krajowej i zagranicznej. Obu opłacanych oczywiście z pieniędzy podatników!
Poseł Mariusz Antoni Kamiński wraz z kolegami Adamem Hofmanem i Adamem Rogackim (wtedy jeszcze wszyscy w PiS) 21 czerwca 2014 r. wyruszył na obrady Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy do Strasburga. Zgodnie z deklaracją złożoną przez samego Kamińskiego, w delegację pojechał samochodem. Za zagraniczną misję posła podatnicy zapłacili ponad 8 tys. zł, z czego 2,9 tys. zł to koszty transportu, blisko 1,6 tys. zł – dieta, a ok. 3,5 tys. zł to koszty noclegów w hotelu. Tyle sejmowy wykaz podróży zagranicznych.
Problem polega jednak na tym, że 22 czerwca 2014 r. posłowi Kamińskiemu sprzedano nocleg w luksusowej Villi Ambasada w Bolesławcu. Wykaz wydatków na hotele krajowe potwierdza, że pobyt w hotelu kosztował 299 zł. Faktura została wystawiona na Kancelarię Sejmu.
Próbowaliśmy się dodzwonić do posła Kamińskiego i zapytać o jego cudowne zdolności, ale niestety nie odbierał. Nie odpowiedział też na pytania wysłane drogą mailową. Kto wie, gdzie znajduje się teraz poseł Kamiński. Możliwe, że znów się rozdwoił, a za jego pobyt płacą podatnicy.
Bartłomiej Łęczek