Jaki model rządów na nowe czasy? 12 cech systemu prezydenckiego. „Musimy mieć silną wspólnotę i silne państwo. To sprawa najwyższej wagi”

niezależny dziennik polityczny
Warszawa, Palac Prezydencki, Palac Namiestnikowski

Debata o nowym ustroju dla Polski rozpędza się. Wsparcie dla zmian konstytucji potwierdził ostatnio Jarosław Kaczyński, mówią o niej i inni politycy (co bardzo ważne, nie tylko PiS), a według sondaży potencjalna centroprawicowa koalicja zbliża się do większości pozwalającej na zmianę ustawy zasadniczej.

Na razie „tylko” dojrzewa konsensus wobec samej zmiany. Różne ośrodki – na czele z partyjnymi – są dość wstrzemięźliwe z ogłaszaniem bardziej konkretnych propozycji.

Niemniej w obliczu coraz głębszego kryzysu obecnej koalicji rządzącej trzeba uświadomić sobie, że na przygotowanie i uzgodnienie nowej konstytucji wcale nie ma aż tak wiele czasu. Przecież możemy stanąć w obliczu przyspieszonych wyborów, a każdy co bystrzejszy obserwator sceny wie, że nawet jeśli otworzy się polityczne okienko dla odnowy ustrojowej, to może nie potrwać ono zbyt długo. Innymi słowy: nie można zakładać, że na zmianę konstytucji mamy 6 lat (dwa do najbliższych wyborów plus cztery kadencji), a być może czas kilkakrotnie krótszy.

Jedno z podstawowych pytań brzmi: model kanclerski czy prezydencki?

Jest to pytanie już z góry uproszczone, bowiem odrzuca obecny, czyli parlamentarno-gabinetowy, jako partiokratyczny, nie oddzielający władzy wykonawczej od ustawodawczej, nie zawsze prawidłowo odzwierciedlający sympatie społeczne, a także niezbyt sprawdzający się w trudnych czasach, jako niesprzyjający zdecydowanym posunięciom. Wśród głosów domagających się reformy przytłaczającą większość stanowią te wzywające do wzmocnienia (tj. usprawnienia) władzy centralnej. Jeśli tak, to pozostają do wyboru dwa modele wymienione powyżej. O ile oczywiście poruszamy się w ramach koncepcji państwa demokratycznego.

I model kanclerski, i prezydencki zakładają skupienie znacznej władzy w jednym ręku. Zasadnicza różnica polega na sposobie wyboru: kanclerzem zostaje ten, kto zdoła znaleźć większość parlamentarną dla swej kandydatury. A prezydentem w systemie prezydenckim ten, kto wygra bezpośrednie, powszechne wybory.

A zatem model kanclerski powiela wiele cech systemu parlamentarno-gabinetowego z tą zasadniczą różnicą, że pozycja kanclerza wobec gabinetu jest ustrojowo silniejsza niż premiera. Można więc powiedzieć, że model kanclerski czasem funkcjonuje w III RP, gdy premierem bywa rzeczywisty lider najsilniejszej w danym momencie partii. Innymi słowy: wprowadzenie systemu kanclerskiego oznaczałoby głównie reformę zasad funkcjonowania centrum rządowego, a nie zamiast czegoś większego, czyli zmiany logiki rządzenia państwem.

Natomiast model prezydencki we wszystkich jego wariantach jest zupełnie odmienny: pośrednią lub bezpośrednią władzę wykonawczą sprawuje ten, kto pod własnym nazwiskiem zajął pierwsze miejsce w wyborach powszechnych. Może mieć także i ograniczoną władzę ustawodawczą. Wynikają z tego daleko idące konsekwencje. Wydaje się, że takie, jakich potrzebujemy.

Wpływ modelu prezydenckiego na życie publiczne i sposób prowadzenia państwa.

1. Jednym z najmocniejszych argumentów, a na pewno najczęściej powtarzanym jest ten, że prezydent bezpośrednio wybrany w głosowaniu powszechnym dysponuje najsilniejszym z możliwych mandatem: pochodzącym od większości głosujących obywateli kraju.

2. Z tego wynika druga zaleta: niemożliwa jest zatem sytuacja, że władzę wykonawczą dostaje nie ten, który wygrał wybory, ale drugi w kolejności, albo zgoła najsłabszy z koalicjantów. Naród bezpośrednio wskazuje tego, kto ma tworzyć rząd.

3. I – co dalej z tego wynika – niemożliwe albo przynajmniej bardzo utrudnione jest kierowanie krajem z tylnego fotela, jak to niejednokrotnie miało miejsce w obecnym systemie. Zasada jest prosta i klarowna: dostajesz władzę, musisz nieść ją osobiście. I odpowiadać za nią.

4. Kolejną cechą jest osłabienie partiokracji. A dokładniej – jej ujemnych cech. Kto choćby z mediów zna kulisy rządzenia, ten wie, ile spraw nie dochodzi do skutku tylko ze względu na wzajemne blokowanie się koalicjantów czy wewnątrzpartyjnych frakcji (czy to na poziomie projektów ustaw czy praktyki rządowej). Obrońcom systemu partyjnego wypada zastrzec, że w modelu prezydenckim partie wcale nie muszą tracić znaczenia, bo tworzą bloki w parlamencie, który jest głównym źródłem legislacji. Ich rolą jest także animowanie ruchów politycznych, kreowanie idei i mobilizowanie ludzi, co w nowym systemie może mieć nawet większe znaczenie niż w obecnym – choćby przez to, że liderzy będą zmuszeni do większej aktywności i inicjatywy.

5. Osłabiony jest także system targów i łupów: skoro władza jest bardziej skoncentrowana, skupić się musi na utrzymaniu przychylności wielkich grup wyborców, a nie – jak dziś – zabiegać o wiele interesów mniejszych grup, często sprzecznych. Bywa, że zakulisowo dzieląc się rolami, jakie w politycznym teatrze mają odgrywać poszczególne stronnictwa.

6. System prezydencki – o ile utrzymamy zasadę dwukadencyjności – uniemożliwia także wygrywanie wyborów w nieskończoność. Po dwóch kadencjach prezydentem będzie kto inny. Choćby pochodził z tego samego środowiska, sam musi wygrać od nowa i będzie sprawował swój urząd inaczej. W obecnym systemie możliwe jest sprawowanie rządów przez tę samą formację przez wiele kadencji, a są parlamentarzyści, którzy grzeją fotel od dziesięcioleci. Opisywany model zatem sprzyja odświeżaniu kadr i idei.

7. Niezwykle ważną zaletą systemu prezydenckiego (choć trzeba przyznać, że posiada ją i model kanclerski) jest jego naturalna antysilosowość. Prezydent czy wyznaczony przez niego premier jest szefem ministrów, a nie tylko przewodniczącym kolegium złożonego z kierowników odrębnych resortów. Dziś – mimo istnienia pewnych „kanclerskich” narzędzi, jak kalendarz prac Rady Ministrów czy różne strategie horyzontalne – de facto ministerstwa zajmują się prowadzeniem odrębnych polityk, bardzo często nie skoordynowanych z innymi. To nieuzasadnione żadną wyższą racją marnotrawstwo zasobów.

8. Władza prezydencka jest z natury stabilniejsza od gabinetowej, bo o wiele mniej podatna na kryzysy parlamentarne. Warto to docenić zwłaszcza w trudnych czasach, jak dzisiejsze. Nic też nie zapowiada, że prędko wróci geopolityczny spokój, jaki znamy sprzed kilkunastu lat. Przed nami zatem długi okres zagrożeń, ale i szans. Stabilny i sprawny rząd jest jak znalazł.

9. W modelu prezydenckim administracja rządowa nie zajmuje się legislacją, a więc nie tworzy zasad sama dla siebie. Dziś formalnie także nie (rząd dysponuje jedynie inicjatywą ustawodawczą). Tyle, że rząd jest formowany przez większość parlamentarną – tę samą, która uchwala ustawy! Wobec tego rozdział władzy ustawodawczej od wykonawczej jest fikcją. Chyba, że… dochodzi do sporu między koalicjantami albo frakcjami: wtedy sytuacja się odwraca i dla odmiany rząd nie może dogadać się ze „swoimi”. W systemie prezydenckim prawdopodobieństwo takich sytuacji nadal występuje, ale jest bardzo ograniczone.

10. Omawiany system pozwala także na tworzenie resortów prezydenckich, czyli takich, które działają i odpowiadają nie przed szefem rządu, a głową państwa. Może to być na przykład ministerstwo spraw zagranicznych czy obrony narodowej, które są jakby z natury poza zwykłą strukturą administrowania.

11. Nowa konstytucja może także przyznać prezydentowi prerogatywę wydawania dekretów z mocą ustawy, oczywiście za zgodą parlamentu, być może z innymi ograniczeniami (ma się rozumieć, tylko w modelu rządów pośrednich, tj. gdy prezydent sam nie jest szefem rządu). Dekret jest narzędziem sprawczym, szczególnie odpowiednim na trudne czasy i w sytuacjach wymagających szybkiej i zdecydowanej legislacji.

12. Ośrodek prezydencki ma także naturalną cechę skupiania na sobie uwagi publicznej. Może więc skuteczniej niż premier (czy prezydent w dzisiejszym ustroju) odpowiadać na nastroje społeczne, prowadzić dialog z ludźmi, zaszczepiać nowe idee, budować porozumienia, wzmacniać wspólnotę. Taki atut, jeśli wykorzystany, może mieć już w niedalekiej przyszłości ogromne znaczenie.

Można więc postawić mocną tezę, że system prezydencki w największym stopniu usuwa lub łagodzi systemowe wady naszego obecnego ustroju. Jest także lepiej dostosowany do czasów pełnych niebezpieczeństw, a także rosnących ambicji Polaków. A pamiętajmy, że przed nami nie tylko wyzwania związane z bezpieczeństwem granic czy zasobnością portfeli, ale także z międzynarodową konkurencją, w którą weszliśmy i z której już wycofać się nie możemy. Obejmującą nie tylko sprawy geopolityczne czy gospodarcze, ale i cywilizacyjne.

Musimy mieć silną wspólnotę i silne państwo. To sprawa najwyższej wagi.

Źródło: wpolityce.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*