
Niemcy poszukują setek miliardów na obronę i ożywienie gospodarki. To konsekwencja zmiany globalnej sytuacji po dojściu do władzy Trumpa.
Partnerzy tworzącego się nowego rządu w Berlinie CDU/ CSU oraz SPD nie mają już żadnych złudzeń, że zarówno rosyjska agresja na Ukrainę, jak i działania prezydenta USA Donalda Trumpa zmieniły dramatycznie sytuację bezpieczeństwa w Europie. Zwłaszcza przy niejednoznacznym podejściu Władimira Putina do planu zawieszenia broni na ukraińskim froncie.
Stąd propozycja, omawiana w czwartek przez Bundestag w pierwszym czytaniu, zmiany ustawy zasadniczej. Chodzi o modyfikację tzw. hamulca budżetowego tak, aby możliwe było zaciągnięcie nowych kredytów na sfinansowanie ambitnych zamiarów uzdrowienia kulejącej od lat niemieckiej gospodarki oraz przeznaczenia dodatkowych miliardów euro na obronność.
Miliardy dla Bundeswehry
Na tle nowych propozycji w sferze bezpieczeństwa epokowa zmiana (Zeitenwende) ogłoszona przez rząd Olafa Scholza tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2022 r. wygląda jak marginalne przesunięcie wydatków państwowych. Przewidziano wtedy dodatkowo 100 mld euro na Bundeswehrę w okresie pięciu lat. Obecnie mowa jest o uwolnieniu od zasady hamulca budżetowego wydatków na obronność przekraczających 1 proc. PKB. Oznacza to, że aby utrzymać te wydatki nawet na obecnym poziomie 2,1 proc. PKB, konieczne będzie przeznaczanie na ten cel 40–50 mld euro rocznie.
W dodatku 500 mld euro w okresie dekady trafić ma na rozbudowę infrastruktury. Z tej sumy 100 mld ma być do dyspozycji landów. – Niemcy muszą być zdolne do obrony i powrotu na scenę międzynarodową. Niemiecka gospodarka musi być konkurencyjna – przekonywał w Bundestagu Friedrich Merz (CDU), przyszły kanclerz. To samo mówił Lars Klinbeil, szef frakcji parlamentarnej SPD.
Przyszli koalicjanci w rządzie Merza dali w czwartkowej debacie w Bundestagu wyraz przekonaniu, że Europa nie będzie mogła powrócić do normalności w polityce bezpieczeństwa z poprzednich lat, nawet po spodziewanej fazie przejściowego uspokojenia. Cała strategia przewartościowania niemieckiej polityki bezpieczeństwa oparta jest na zmianie amerykańskiego podejścia do Ukrainy i ekonomicznego kursu administracji Trumpa.
„Niemcy i Europa mogą zatem stanąć przed większymi obciążeniami finansowymi. W nadchodzących latach rząd federalny musi zmierzyć się ze znaczącym wzmocnieniem krajowych i sojuszniczych zdolności obronnych oraz wypełnieniem wspólnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo w Europie” – napisano w uzasadnieniu projektu ustawy o zmianie konstytucji.
W celu zapewnienia głosów Zielonych przyszła koalicja obiecała im 50 mld euro na projekty klimatyczne.
Oznacza to, że Niemcy jako najpotężniejszy kraj w UE czynią starania, aby zerwać definitywnie z polityką chowania głowy w piasek i są gotowe do wzięcia znacznie większej niż dotychczas odpowiedzialności za losy kontynentu.
Zdecydują Zieloni
Wiele kontrowersji budzi przedstawienie przez partnerów przeszłej koalicji propozycji zmiany konstytucji w obecnym, „starym” Bundestagu, którego kadencja kończy się 24 marca. Głosowanie ma się odbyć 18 marca. Później sprawa trafi do Bundesratu. Do tego czasu sprawą legalności decyzji o zmianie konstytucji przez ustępujący parlament zajmie się też zapewne Trybunał Konstytucyjny. Jeżeli zmiana ustawy zasadniczej zostanie ostatecznie uchwalona w czasie funkcjonowania obecnego parlamentu, rozwiąże to ręce przyszłemu rządowi w podejmowaniu decyzji zarówno w sferze bezpieczeństwa, jak i sprawach gospodarczych.
Rzecz w tym, że w obecnym Bundestagu CDU/CSU i SPD wraz z Zielonymi mogą liczyć na konieczną większość dwu trzecich. Inaczej niż w nowo wybranym parlamencie. W celu zapewnienia głosów Zielonych przyszła koalicja obiecała im 50 mld euro na projekty klimatyczne. Odrzucenie przez Bundestag propozycji partnerów przyszłej koalicji oznaczałoby powrót Niemiec do punktu wyjścia.
Źródło: rp.pl
Dodaj komentarz