Prokuratorka umorzyła śledztwo w sprawie szefowej ONR. Potem awansowała. Teraz grozi jej za to 10 lat więzienia

niezależny dziennik polityczny

Nawet do 10 lat więzienia grozić może byłej szefowej Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prokurator Justynie Pilarczyk, która kilka lat temu najpierw napisała, a następnie, po naciskach przełożonych, wycofała z sądu akt oskarżenia wobec ówczesnej szefowej dolnośląskiej brygady Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) Justynie Helcyk. „W wyniku dokonanej analizy uznano, że zachodzi konieczność rozpatrzenia zachowania prokuratora pod kątem odpowiedzialności karnej” — napisali w swoim raporcie śledczy badający motywowane politycznie śledztwa z lat 2015-2023.

  • Po wycofaniu aktu oskarżenia kariera prokurator Justyna Pilarczyk nabrała tempa: z prokuratury rejonowej awansowała do prokuratury okręgowej, została jej rzeczniczką, a następnie szefową
  • Specjalny zespół prokuratorów powołany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara do zbadania śledztw z lat 2015-2023 umieścił przypadek Pilarczyk na pierwszym miejscu śledztw motywowanych politycznie
  • Prokuratura bada teraz, czy Pilarczyk nie przekroczyła swoich uprawnień. Jeśli sprawa trafi do sądu, może jej grozić nawet do 10 lat więzienia

Justyna Pilarczyk to jedna z beneficjentek rządów PiS i podejmowanych prób wprowadzania „dobrej zmiany” w polskim wymiarze sprawiedliwości.

Wygrane przez partię Jarosława Kaczyńskiego wybory, po których ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym zostaje Zbigniew Ziobro, zastają ją w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Stare Miasto.

„Rządzą nami żydowscy imperialiści, a przybysze wyrżną nas wszystkich w pień”

Choć to najniższy ze szczebli prokuratorskiej drabiny, to jednostka jest szczególna, wyznaczona została bowiem do rozpatrywania bardzo często występujących we Wrocławiu śledztw dotyczących tzw. mowy nienawiści, aktów szowinizmu, ksenofobii i rasizmu.

Z tego powodu, jeszcze przed wyborami — we wrześniu 2015 r. — przydzielone zostaje jej do prowadzenia śledztwo w sprawie wydarzeń, jakie kilka dni wcześniej miały miejsce na wrocławskim Rynku.

Podczas odbywającej się wówczas antyimigranckiej manifestacji Obozu Narodowo-Radykalnego pod nazwą „W obronie chrześcijańskiej Europy”, szefowa jego dolnośląskiej brygady Justyna Helcyk krzyczy do mikrofonu: „Oni uważają, że białe kobiety niemuzułmańskie trzeba gwałcić! Biała Europa zmierza ku upadkowi, rządzą nami żydowscy imperialiści, a przybysze wyrżną nas wszystkich w pień! Przyjadą po dzieci, staruszki i wszyscy będziemy bez głów! Nie pozwolimy, by islamskie ścierwo zniszczyło naród polski!”.

Tłum — zaopatrzony w transparenty z hasłami w stylu „Islamiści pedofile”, ale i takie, jak ten, skierowany bezpośrednio do urzędującej wówczas premier Ewy Kopacz „Za zdradę narodu czeka cię kara, zawiśniesz na sznurze, ty k… stara” — wiwatuje, skandując: „Cała Polska śpiewa z nami, wypier… z uchodźcami”.

To na tym marszu, po raz pierwszy publicznie pokazuje się i przemawia w sutannie wówczas jeszcze katolicki ksiądz Jacek Międlar.

Działaczka ONR prosi Zbigniewa Ziobrę o interwencję

Do prokuratury wpływa kilka doniesień na wydarzenia z Rynku, a przydzielona do sprawy prok. Pilarczyk po roku konstruuje i wysyła do sądu akt oskarżenia przeciwko swojej imienniczce.

W jego uzasadnieniu tłumaczy: „zgromadzony materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że oskarżona swoim zachowaniem zrealizowała znamiona zarzucanego jej czynu; podczas wygłaszanej przemowy szerzyła wrogość do muzułmanów z uwagi na ich przynależność wyznaniową oraz osób czarnoskórych z uwagi na ich przynależność rasową, przy czym oskarżona odwoływała się do stereotypów dotyczących muzułmanów oraz odwoływała się do uczuć osób biorących udział w manifestacji poprzez wywoływanie lęków. Przemówienie oskarżonej sprowadzało się do tego typu wypowiedzi, które wzbudzały uczucie silnej niechęci, złości, braku akceptacji, wręcz wrogości do grupy wyznaniowej; ponadto z uwagi na swoją formę podtrzymywały i nasilały takie negatywne nastawienia; tym samym podkreślały uprzywilejowanie, wyższość narodu”

Ale gdy sprawa wkracza na wokandę, a sąd ustala datę pierwszej rozprawy, Helcyk publikuje film w internecie.

Zwraca się w nim wprost do Zbigniewa Ziobry: „Jakie działania zamierza podjąć minister sprawiedliwości, prokurator generalny, aby wreszcie skończyć z praktyką szykanowania uczestników patriotycznych manifestacji w Polsce przez policję i prokuraturę?”.

Na efekty nie musiała długo czekać. Najpierw za oskarżoną wstawia się były wszechpolak, sekretarz stanu w KPRM Mateusza Morawieckiego Adam Andruszkiewicz.

Prokuratura reaguje: to nie zalecenie, a polecenie służbowe

13 lipca 2016 r. Andruszkiewicz wysyła oficjalne pismo do Ministerstwa Sprawiedliwości, powtarzając pytania Justyny Helcyk, od siebie dodając kolejne: „czy wszczęcie postępowania karnego w sprawie, w której obiektywne okoliczności wyraźnie wskazują na patriotyczną motywację Justyny H., nie podważa zaufania obywateli do organów wymiaru sprawiedliwości oraz nie stanowi marnotrawienia środków publicznych?”.

2 sierpnia akta sprawy Justyny Helcyk zostają ściągnięte z Wrocławia do Prokuratury Krajowej. Tego samego dnia wrocławskim śledczym zostaje wydane polecenie „przeprowadzenia analizy sprawy Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Starego Miasta o sygn. akt 2 Ds 366/15 pod kątem zasadności sporządzonego aktu oskarżenia”.

Prok. Pilarczyk próbuje bronić swojej decyzji o oskarżeniu Helcyk, do swojego stanowiska dołączając stenogram jej przemówienia z Rynku.

Popiera ją Prokuratura Okręgowa, która w swoim piśmie do „krajówki” również zajmuje stanowisko o zasadności wniesienia aktu oskarżenia przeciwko działaczce ONR, powołując się na treść jej przemówienia z manifestacji.

Do sprawy włącza się jednak Prokuratura Regionalna, a jej wiceszef prok. Jerzy Duplaga uznaje oskarżenie Justyny Helcyk za „przedwczesne i oparte na niepełnym materiale dowodowym” i nakazuje wycofanie go z sądu.

Do prokuratury rejonowej zostaje zaś skierowane pismo, że „stanowisko [Prokuratury Regionalnej], nie ma charakteru zaleceń co do ewentualnego rozważenia wprowadzenia go w życie, lecz jest »poleceniem służbowym«”

Sekwencja powyższych zdarzeń zastaje Justynę Pilarczyk na delegacji w Prokuraturze Okręgowej.

22 września wycofuje ona jednak akt oskarżenia swojego autorstwa z sądu, tłumacząc ten fakt „celem uzupełnienia śledztwa”. A 27 kwietnia 2017 r., kwestionując swoje wcześniejsze ustalenia, podejmuje decyzję o umorzeniu postępowania „wobec braku ustawowych znamion czynu zabronionego”.

„Całkowita dyspozycyjność i nierozumienie istoty niezależności”

Już po umorzeniu śledztwa wobec działaczki ONR kariera Justyny Pilarczyk nabiera tempa.

1 kwietnia 2019 r. — choć formalnie jest prokuratorem prokuratury rejonowej, delegowaną jedynie do czasowej pracy w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu, zostaje rzecznikiem prasowym tej instytucji.

1 września 2020 r. awansuje na stanowisko prokuratora prokuratury okręgowe, by już 1,5 miesiąca później objąć funkcję zastępcy Prokuratora Okręgowego we Wrocławiu.

28 kwietnia 2022 r. Justyna Pilarczyk awansuje na stanowisko szefowej całej wrocławskiej prokuratury.

Opisany przypadek szczególnej drogi i kariery szeregowej przed rządami PiS prokuratorki prokuratury rejonowej, bez większych sukcesów i doświadczenia to elementarzowy przykład kariery w czasach porządków wprowadzanych w wymiarze sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobrę i jego pretorian takich, jak Łukasz Piebiak.

Pewnie dlatego sprawa Justyny Pilarczyk znalazła się na pierwszym miejscu upublicznionego we wtorek raportu Prokuratury Krajowej z kontroli 200 śledztw z lat 2015-2023, uznanych przez obecne jej władze za mogące świadczyć o ręcznym sterowaniu tą instytucją.

„Zachowanie prokuratora referenta, polegające na skierowaniu aktu oskarżenia, a następnie umorzeniu tego postępowania na tych samych dowodach, wskazuje na jego całkowitą dyspozycyjność i nierozumienie istoty niezależności, która nie jest przywilejem prokuratorów, lecz gwarancją dla każdego obywatela, że jego sprawa zostanie rozpoznana w sposób obiektywny i bezstronny” — czytamy w raporcie. „W tej sprawie społeczeństwo nie doczekało się oceny zebranego materiału dowodowego przez niezawisły sąd, lecz politycznie zdecydowano o cofnięciu aktu oskarżenia i umorzeniu postępowania”.

„Kariera zawodowa prokuratora referenta nabrała tempa”

Fragment raportu poświęcony Justynom Pilarczyk i Helcyk kończy się stwierdzeniem o „konieczności rozpatrzenia zachowania prokuratorów pod kątem odpowiedzialności karnej”.

Jak słyszę w prokuraturze, akta sprawy trafiły już do Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który oceni teraz zarówno postawę Justyny Pilarczyk, jak i prowadzone przez nią postępowanie.

— Do wydziału trafił wniosek o rozpatrzenie wszczęcia przeciwko pani prokurator śledztwa w kierunku popełnienia przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego — potwierdza w rozmowie z Onetem rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.

Mówiący o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego przepis mówi, że w przypadku uznania winy przez sąd funkcjonariuszowi takiemu — w tym wypadku prokurator Justynie Pilaczyk — grozić może kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Jej wymiar może jednak wzrosnąć nawet do lat dziesięciu, jeśli „sprawca dopuszcza się czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej”.

A tak właśnie działania prokuratorki oceniają w raporcie jej obecni przełożeni. „Nie sposób bowiem nie zauważyć, że po wydaniu przedmiotowej decyzji kariera zawodowa prokuratora referenta nabrała tempa” — napisali w raporcie, wyliczając kolejne awanse Justyny Pilarczyk.

Prok. Kwiatkowska: prokuratorkę cechował konformizm i koniunkturalizm

Sprawą wrocławskiej śledczej — analizą prowadzonego przez nią postępowania, podejmowanych decyzji i wynikających z tego, jak uznano w raporcie, awansów zajmowała się przewodnicząca specjalnego zespołu prokuratorów powołanych przez ministra — Prokuratora Generalnego Adama Bodnara do oceny śledztw z lat 2015-2023 prok. Katarzyna Kwiatkowska.

— Nie mam wątpliwości, że pani prokurator potraktowała rotę ślubowania prokuratorskiego, jako zestaw pustych frazesów, które gotowa była porzucić dla osiągnięcia własnych korzyści. Prócz awansów dostawała bowiem także liczne nagrody finansowe — mówi Onetowi prok. Kwiatkowska. — Jej postawę cechował daleko posunięty konformizm i koniunkturalizm. Dla własnych celów poświęciła dobro wymiaru sprawiedliwości i z tego powodu powinna ponieść konsekwencje. Być może na etapie śledztwa okaże się, że zarzutami objęte powinny być inne zamieszane w tę sprawę osoby, np. zastępca Prokuratora Regionalnego pan Duplaga, który przecież wydawał prok. Pilarczyk polecenia.

Z prokurator Justyną Pilarczyk — wykonującą obecnie obowiązki w II Wydziale ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu — nie udało nam się skontaktować.

Gdy do niej dzwoniliśmy przed weekendem, jej telefon był wyłączony. Prośbę o rozmowę przekazaliśmy jej zatem za pośrednictwem obecnej rzeczniki Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Pozostała bez odpowiedzi.

Źródło: onet.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*