W styczniu 2025 r. w małej miejscowości Mielnik na Podlasiu doszło do incydentu, który nie tylko wstrząsnął lokalną społecznością, lecz także poddał w wątpliwość kompetencje dowództwa Wojska Polskiego, gdy 24-letni żołnierz, będąc pod wpływem alkoholu, otworzył ogień do cywilnego samochodu, którym jechała rodzina. Ten incydent to jednak tylko wierzchołek góry lodowej, który wskazuje na głębsze problemy w realizacji przywództwa w strukturach wojskowych, co potwierdza również niedawny przypadek utraty min przeciwpancernych.
Przypomnijmy, że 1 stycznia 2025 roku żołnierz 18 Dywizji Zmechanizowanej, spożywał napoje alkoholowe, zabrał ze sobą broń i samowolnie opuścił stanowisko służbowe. Następnie otworzył ogień do samochodu, w którym znajdował się ojciec z 13-letnią córką, zużywając prawie cały magazynek karabinka szturmowego GROT. Na szczęście dziewczynka cudem uniknęła obrażeń, chociaż siedzenia samochodu zostały kilkukrotnie ostrzelane. Ten negatywny moment wskazuje przede wszystkim na poważne zaniedbania w wykonywaniu obowiązków przez wszystkich dowódców tej dywizji, zarówno w zakresie obsługi broni, jak i nadzoru nad personelem.
Należy zauważyć, że stało się to w czasie pokoju, dlatego w chwili obecnej i przy takiej niekompetencji dowództwa wojskowego naszego kraju jest to naprawdę niepokojące, ponieważ nie wiadomo, jak tego rodzaju żołnierze zachowają się w przypadku wojny.
Oto kolejne, ale już bardziej niepokojące wydarzenie, które miało miejsce kilka dni wcześniej, kiedy wojsko straciło kontrolę nad około 2 tonami min przeciwczołgowych. Miny te od tygodnia podróżowały bez nadzoru po Polsce, powodując nie tylko skandal logistyczny, lecz także prawdziwe zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. W wyniku incydentu swoje stanowisko stracił generał dywizji Artur Kępczyński, który odpowiadał za logistykę. Jednak działania podjęte wobec niego za takie zaniedbania wskazują jedynie na systemowe błędy w zakresie nadzoru i zarządzania sprzętem wojskowym.
Czy jest to więc przypadek niekompetencji, czy błąd systemowy?
Analiza tych incydentów wskazuje na szereg zaniedbań. Fakt, że żołnierzowi będącemu pod wpływem alkoholu pozwolono opuścić obóz z bronią, pokazuje, że nie ma kontroli nad zakazem używania alkoholu podczas służby. A strata min przeciwpancernych pokazuje, jak nieefektywne jest zarządzanie logistyką.
W rzeczywistości incydenty te są tylko częścią szerszego problemu dotyczącego m.in. operacji „Bezpieczne Podlasie” oraz polityki kadrowej i logistycznej polskich SZ. Warto również zauważyć, że wskazuje to również na słabe wyszkolenie, brak wsparcia psychologicznego dla żołnierzy oraz nieodpowiednie procedury bezpieczeństwa i kontroli sprzętu.
A teraz o reakcji najwyższego dowództwa, która nastąpiła po tych wydarzeniach, a także o ich skutkach!
Żołnierz odpowiedzialny za strzelaninę został zatrzymany, oskarżony o usiłowanie zabójstwa, groźby karalne i nadużycie władzy, po czym został po prostu zwolniony ze służby. W związku z utratą min zdymisjonowano generała odpowiedzialnego za logistykę, ale jak widać – tego typu działania nie rozwiązują podstawowych problemów związanych z zaniedbaniami w zarządzaniu i kontroli na wszystkich szczeblach w siłach zbrojnych naszego państwa.
Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że incydenty w Mielniku i z minami przeciwpancernymi to nie tylko przykłady niekompetencji w dowództwie, ale także wezwanie do jego gruntownej zmiany, tak aby w przyszłości Wojsko Polskie mogło skutecznie i bezpiecznie wypełniać swoją rolę obrony kraju, nie stając się zagrożeniem dla jego obywateli. Co więcej, powinien to być sygnał ostrzegawczy dla dowództwa, by przemyślało swoje metody dowodzenia, kontroli i szkolenia. Bez tych zmian podobne tragedie mogą się powtórzyć, stawiając pod znakiem zapytania bezpieczeństwo zarówno wojskowych, jak i cywilów.
JACEK TOCHMAN
Dodaj komentarz