W ciągu ostatniego roku fiskalnego z USA deportowano ponad 270 tys. imigrantów do prawie 200 krajów. To największa liczba od dziesięciu lat. Donald Trump chce pobić ten rekord wielokrotnie.
Rok fiskalny skończył się 30 września. Większość osób deportowanych w tym czasie przez amerykański Urząd Imigracyjny i Celny (ICE) nielegalnie przekroczyła południową granicę. Tamtędy uciekają m.in. od totalitarnych reżimów w krajach pochodzenia, od biedy i popandemicznych zawirowań gospodarczych. Złapani na granicy zostali cofnięci do krajów pochodzenia.
Około 33 proc. deportowanych miało historię kryminalną, w tym np. oskarżenia dotyczące łamania przepisów ruchu drogowego, narkotyków, złamania prawa imigracyjnego czy ogólnie pojętej napaści.
Za pierwszej kadencji Donalda Trumpa najwięcej deportacji – 267 tys. – dokonano w roku fiskalnym 2019. Nie udało mu się przekroczyć poprzedniego rekordu z czasów administracji Baracka Obamy, która w jednym roku deportowała ponad 400 tys. imigrantów.
Joe Biden miał inne plany w sprawie nielegalnych imigrantów. Ale zderzył się z rzeczywistością
Joe Biden i jego zwolennicy argumentują, że nieudokumentowani imigranci zasilają kluczowe sektory rynku pracy, m.in. stanowią duży procent siły roboczej w rolnictwie, wykonują prace, których Amerykanie niechętnie się podejmują, i nie są znaczącym źródłem przestępczości.
Dlatego gdy obejmował urząd w 2021 r., obiecał zawiesić deportacje i wysłał do Kongresu projekt ustawy, która otwierałaby 11 mln nieudokumentowanych imigrantów, którzy już mieszkali w USA, drogę do obywatelstwa. Jego plany pomieszała jednak fala migrantów przedostających się przez południową granicę oraz niechęć do imigrantów, jaką w całym kraju wzniecali jego przeciwnicy.
W rezultacie jego administracja, która przez trzy lata zmagała się z buzującym kryzysem na południowej granicy, zmuszona została do wzmożenia zatrzymań migrantów i deportacji. Gdy w połowie tego roku wprowadziła nowe zasady, które ostro ograniczyły możliwość ubiegania się o azyl, spadła liczba nielegalnych przejść przez granicę, a więcej migrantów było deportowanych niż wpuszczanych do kraju w oczekiwaniu na postępowanie azylowe. ICE podało, że w listopadzie zatrzymano nieco ponad 46 tys. migrantów wzdłuż granicy z Meksykiem, najmniej od początku kadencji Bidena.
Kluczowa obietnica wyborcza Donalda Trumpa: masowe deportacje
Prezydent elekt Donald Trump zapowiada największą w historii masową deportację, chce wydalić miliony nieudokumentowanych imigrantów, których uważa za kryminalistów.
Nie przedstawił szczegółów tej operacji, a eksperci zastanawiają się, skąd weźmie siłę roboczą oraz fundusze na zrealizowanie tej największej obietnicy wyborczej. Jednym z powodów tego, że Stany Zjednoczone nie deportowały więcej osób, które nielegalnie przeszły przez granicę, jest to, że od lat z braku funduszy ICE cierpi na brak pracowników. „Washington Post” informuje, że ICE zatrudnia około 6 tys. funkcjonariuszy, tyle samo co dziesięć lat temu, chociaż w ciągu tego czasu liczba migrantów na ich liście zwiększyła się czterokrotnie – do 8 mln.
– Nasza agencja jest chronicznie niedofinansowana, ale nasza kadra wykazuje się elastycznością w tropieniu przestępstw i egzekwowaniu prawa ustanowionego przez Kongres – informuje w oświadczeniu przedstawiciel ICE.
Tom Homan, były dyrektor ICE, który w administracji Trumpa ma zająć się realizacją jego planu deportacyjnego, zapowiedział, że skupi się w pierwszej kolejności na wydalaniu z kraju migrantów stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego i narodowego. Przy czym, jak zapowiada, każdy nieudokumentowany imigrant przebywający w USA będzie potencjalnie kwalifikował się do aresztowania i deportacji, a na pierwszy ogień pójdzie około 1,5 mln osób, które już mają nakaz deportacji – chociaż jak wynika z danych ICE, prawie połowa tych osób utknęła na terenie USA, bo np. ich kraje pochodzenia nie chcą ich przyjąć z różnych powodów.
Jak opiniują eksperci, by skutecznie zwiększyć liczbę deportacji, administracja Trumpa będzie potrzebowała pomocy lokalnych ośrodków penitencjarnych. Stany takie jak Teksas, gdzie przebywają duże liczby nieudokumentowanych imigrantów, chętnie kooperują z ICE. Ale inne, takie jak Kalifornia czy Illinois, mają przepisy ograniczające tego rodzaju współpracę.
Populacja USA rośnie dzięki imigrantom
Podczas gdy w kraju rośnie niechęć do imigrantów, jak wynika z najnowszych danych Biura Statystycznego, imigranci stanowią główny czynnik wzrostu populacji w USA. Przybysze z zagranicy odpowiadają za 84 proc. przyrostu populacji między 2023 i 2024 r.
W tym czasie w kraju liczba ludności zwiększyła się o 1 proc. – najwięcej od dwóch dekad – i przekroczyła 340 mln. Imigranci, których liczbę Biuro Statystyczne szacuje na 47 mln, mają znaczący wpływ nie tylko na dane ogólnokrajowe. Dzięki nim zwiększyła się populacja 16 stanów, które bez nich odnotowałyby spadek demograficzny ze względu na migracje mieszkańców poza stan oraz wysoką liczbę zgonów.
– Część tego wzrostu można przypisać zwiększonym liczbom migrantów przekraczających granicę i ubiegających się o azyl. Te liczby pokazują, jak imigracja może być ważnym czynnikiem w statystykach demograficznych i zapobiega spadkom liczby ludności – mówi cytowany przez Associated Press William Frey z Brookings Institution. Jak podkreśla „Wall Street Journal”, planowana przez Donalda Trumpa masowa deportacja „może oznaczać utratę siły roboczej oraz wpłynąć na podniesienie płac i cen, podczas gdy Federal Reserve stara się utrzymać inflację w ryzach”.
Źródło: rp.pl
Prosze, pan’stwa! Federal Reserve spowodowal/a inflacje, tak jak inne kraje. Drukowanie pienie,dzy bez limitu ma konsekwencje.
183b9k