Niemcy w kropce. Już tak bardzo nie chcą u siebie Ukraińców

niezależny dziennik polityczny

Niemcy mają już dość ukraińskich uchodźców i szukają wyjścia, co zrobić, aby odesłać ich do kraju, lub zachęcić do podjęcia pracy. Nasi zachodni sąsiedzi są zaskoczeni, że tak wielu z Ukraińców nie garnie się u nich do pracy, a woli pobierać sute zasiłki, zaś w rozwiązaniu tego problemu nie pomagają nawet coraz to kolejne programy aktywizacyjne.

Ledwie kanclerz Niemiec, Olaf Scholz powrócił z wizyty w Kijowie, gdzie deklarował dalsze wsparcie dla walczącej Ukrainy, a już na światło dzienne wychodzą problemy z ukraińskimi uchodźcami. Politycy alarmują, że na ich utrzymanie kraj musi wydawać miesięcznie setki milionów euro.

Niemcy odeślą Ukraińców do domu?

Temat ukraińskich uchodźców powrócił w tym tygodniu w Bundestagu, gdzie głos w tej sprawie zabrał niemiecki kanclerz. I jak się okazało, między innymi po to po raz pierwszy od dwóch lat pofatygował się do Kijowa, by nie tylko porozmawiać o dostawach broni, ale też o ukraińskich uchodźcach. Jak wyznał Olaf Scholz, rozmawiał na ten temat z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który obiecać miał mu podjęcie konkretnych działań.

– Powiedział mi, że chce utworzyć ukraińską instytucję w Niemczech i Polsce, aby wspierać Ukraińców w powrocie lub znalezieniu pracy w Niemczech, abyśmy mogli wspólnie pracować nad tą inicjatywą(…). Zbyt wielu z nich przebywa tu już tak długo, że nadszedł czas, aby zaczęli pracować – cytuje kanclerza niemiecki Bild.

Tak nagłe zwrócenie uwagi na ukraińskich uchodźców może dziwić, szczególnie że Niemcy nie zdążyli jeszcze uporać się z problemem nielegalnych migrantów z krajów afrykańskich. A patrząc na przykład Polski, mnóstwo mieszkających u nas Ukraińców legalnie pracuje, stanowiąc ważny element polskiego rynku pracy. W Niemczech jest jednak inaczej.

Większość uchodźców nie chce pracować

Jak wynika z danych Federalnego Urzędu Kontroli, na terenie Niemiec przebywa obecnie ponad 700 tys. obywateli Ukrainy w wieku produkcyjnym, a zaledwie 266 tys. z nich zdecydowało się podjąć pracę. Lwia część nadal przebywa na zasiłkach i korzysta z niemałej niemieckiej pomocy socjalnej, której finansowanie kosztuje miesięcznie Niemców 539 mln euro. Ostrożne szacunki wskazują, że zasiłki pobierać ma nawet 500 tys. osób, spokojnie mogących podjąć pracę i to w czasie, gdy niemiecka gospodarka boryka się z brakiem rąk do pracy.

Problem ten miał rozwiązać, głośno reklamowany, program „turbo pracy”, ułatwiający Ukraińcom zasymilowanie się z niemieckim społeczeństwem. Kursy językowe i integracyjne miały być receptą na sukces i wywołać „falę zatrudnienia”. A tymczasem, jak donosi Bild, wyszła kolejna klapa.

„Ukraińcy często muszą czekać kilka miesięcy na kurs integracyjny. Powód? Według Federalnego Urzędu Kontroli: urzędy pracy szukają kursów tylko w najbliższej okolicy, oferty z dalszych obszarów nie są brane pod uwagę. Innym problemem jest to, że zbyt wielu uchodźców przedwcześnie rezygnuje z kursów integracyjnych i zgłasza „problemy zdrowotne”.” – pisze gazeta.

Brakować ma też propozycji podjęcia staży dla Ukraińców, którzy ukończyli kursy integracyjne, a urzędy pracy miały zachowywać bierność, gdy „beneficjenci stwierdzili, że podjęcie pracy jest nieuzasadnione”. Te wszystkie zarzuty i fiasko kolejnej polityki migracyjne spowodowały, że wśród niemieckich polityków coraz bardziej powszechna staje się opinia, by ograniczyć pomoc socjalną dla ukraińskich uchodźców. Chcą też, aby sam Kijów pomógł w ich zatrudnianiu na terenie Niemiec.

Źródło: forsal.pl

Więcej postów

3 Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*