– Jako historyk ma wrażenie, że mamy lustrzany obraz świata sprzed lat 120 mniej więcej, gdzie kilka europejskich imperiów walczyło o panowania światem. Przy czym w tej chwili mamy imperia cywilizacji ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją i np. Indiami – mówił w TOK FM historyk i dyplomata Jerzy Marek Nowakowski.
Kandydat Republikanów na prezydenta Donald Trump w ostatnich dniach krytykował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego za to, że nie zawarł z Putinem układu, który zapobiegłby lub zakończył wojnę. Drwił, że jest „najlepszym sprzedawcą w historii” ze względu na otrzymywaną z USA pomoc. Eksperci tymczasem oceniają, że Europie grozić może eskalacja wojny w Ukrainie na terytorium NATO.
– Trzecia wojna światowa wisi w powietrzu, a zagrożenie jest widoczne nawet dla dzieci. Co więcej, to zagrożenie materializuje się w bardzo konkretnych konfliktach, które toczą się w wielu punktach świata i które robią się konfliktami coraz bardziej gorącymi – zwrócił z kolei uwagę w TOK FM Jerzy Marek Nowakowski.
W tym kontekście historyk, dyplomata i prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego wskazał m.in. także na atak Iranu na Izrael. Jak przekonywał, to w gruncie rzeczy coraz bardziej wojna o charakterze cywilizacyjnym. – Iran jest krajem, który tak naprawdę jest ściśle związany nie z żadną Rosją, tylko ze słoniem w pokoju, który we wszystkich konfliktach jest, ale wszyscy udają, że go nie widzą. Czyli z Chińską Republiką Ludową – dodał w rozmowie z Karoliną Lewicką.
Wskazał, że Chińczycy długi czas utrzymywali Iran – kupowali irańską ropę, kiedy obowiązywało embargo, dostarczali technologie, które m.in. pozwoliły na wyprodukowanie rakiet, które spadły na Izrael czy dronów, które Iran sprzedaje do Rosji. – Oczywiście Chiny starają się nie uczestniczyć w konfliktach, natomiast chińscy przyjaciele Chińskiej Republiki Ludowej coraz bardziej rozgrzewają te konflikty. Pytanie, czy po to, żeby Chiny mogły zagarnąć Tajwan? – pytał przy tym retorycznie w „Wywiadzie politycznym”.
„Nowa oś zła” i „Obama na sterydach”
W ocenie gościa TOK FM coraz wyraźniej kształtuje się też coś, co nazwał „nową osią zła” pomiędzy Moskwą, Pekinem, Pjongjangiem, Teheranem i w jakiejś mierze Budapesztem, a być może też Belgradem”. – Tę linię można rozciągać dosyć szeroko. Widać wyraźnie, że kraje te, a szczególnie już Rosja, w tej chwili zaczynają wchodzić w logikę państwa wojennego, nie tylko gospodarki wojennej, gdzie w liderów rozlicza się z sukcesów w konfliktach – przekonywał też Jerzy Marek Nowakowski.
A gdzie w tej układance są USA i jaka jest ich rola? Zdaniem historyka Stany Zjednoczone – niezależnie od tego, kto wygra nadchodzące wybory prezydenckie – chciałyby ograniczyć swoją obecność w globalnych konfliktach. Stąd, jak wskazał, idą w kierunku rywalizacji gospodarczej, trzymają się na swoim kontynencie.
– Wydaje się jednak, że przeciwnicy Amerykanom na ten izolacjonizm nie pozwolą. Przy czym pewnie bliżej tego izolacjonizmu będzie Trump. W wypadku jego zwycięstwa, Amerykanie swoje przywództwo światowe chcieliby realizować poprzez walenie pięścią w stół. W wypadku sukcesu Kamali Harris zapewne będzie to pewna kontynuacja Joe Bidena. Tym bardziej, że prezydentura Harris to byłby taki Obama na sterydach – podkreślił Jerzy Marek Nowakowski.
„Dziesiątki tysięcy brzuchatych pułkowników”
– A gdzie w tym wszystkim syta i zadowolona z siebie starzejąca się Europa? – dociekała Karolina Lewicka.
– Chodzi sobie z miotełką, w kąciku, zamiata i przygotowuje się do roli muzeum – żartował gość TOK FM.
Jak od razu jednak zastrzegł, szczególnie Komisja Europejska pod prezydencją Ursuli von der Leyen próbuje, nie zmieniając traktatów, rozpychać się łokciami i realizować projekt Europa imperium. – Jako historyk ma wrażenie, że mamy lustrzany obraz świata sprzed lat 120 mniej więcej, gdzie kilka europejskich imperiów walczyło o panowania światem. Przy czym w tej chwili mamy imperia cywilizacji ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Indiami i być może w dającej się przywidzieć przyszłości Brazylią czy też np. Nigerią – wskazał.
A to oznacza, jak mówił też, że dawne kolonie wracają jako liderzy, a Europa – ale tylko jako całość – „ma papiery na to, by domagać się roli jednego z tych imperiów”. – W przeciwnym wypadku stanie się boiskiem, na którym będą grały dawne imperia. To byłaby zemsta historii, jakby Wielka Brytania była reprezentantem interesów indyjskich, Francja amerykańskich, a Niemcy rosyjskich itd. – ocenił.
Dlatego tak ważne jest teraz, jak zapewnił, by „Europa potrafiła się ogarnąć i wystąpić jako jednolite mocarstwo”. Tymczasem, jak ubolewał, wydaje ona górę pieniędzy na uzbrojenie tylko w teorii, w praktyce „przede wszystkim na hodowanie dziesiątków tysięcy brzuchatych pułkowników we wszystkich europejskich sztabach”. – No dość tego! Wydajemy te pieniądze rozsądnie, tak żeby była to projekcja siły całej Europy – zaapelował na koniec dyplomata.
Źródło: tokfm.pl
Nazywanie go historykiem jest tym samym, co nazywanie mnie prorokiem. Najwyraźniej ma w głowie mgłę kaca, ponieważ nie chce lub nie może poprawnie ocenić sytuacji.
Inna os zla: USA, UK, EU?