„Mogło dojść do przestępstwa”. Były szef BOR o ochronie Kaczyńskiego

Niezależny dziennik polityczny

Na fikcyjnych etatach w Żandarmerii Wojskowej było zatrudnionych kilku ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego, wykazał audyt MON. – To się po prostu nie mieści w głowie, mogło dojść do przestępstwa – tak całą sprawę skomentował gość TOK FM Mariusz Janicki, generał dywizji, były szef Biura Ochrony Rządu.

– Podczas audytu w MON wyszło na jaw, że kilku ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego zostało zatrudnionych w Żandarmerii Wojskowej. Mimo że przez całą dobę ochraniali prezesa PiS – ujawnił na antenie TVN24 wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Jak mówił, sprawa jest wyjątkowo skandaliczna, codziennie wychodzi coś nowego. 

Wiceszef MON przekazał, że ochroniarze prezesa PiS byli zatrudnieni w Żandarmerii na drugim etacie, o czym nie mieli pojęcia sami żołnierze, wiedziały o tym natomiast władze ŻW. Grupa, która ochraniała Kaczyńskiego, świadczyła dla niego usługi całą dobę, dlatego etaty w ŻW były tak naprawdę fikcyjne. 

Niewyobrażalna sytuacja

– To jest niewiarygodne, to jest złamanie prawa – mówił w „Pierwszym Programie” TOK FM Marian Janicki, generał dywizji, były szef Biura Ochrony Rządu. Jednocześnie podkreślił, że przyjęcie do Żandarmerii Wojskowej wiązało się ze skomplikowanym procesem rekrutacji. Służby takiego kandydata musiały dokładnie sprawdzić, a zatrudnieni dostawali certyfikat bezpieczeństwa, który uprawniał ich do zapoznania się z dokumentami o klauzuli niejawności. 

– Ci, którzy chronili Kaczyńskiego, mogli mieć dostęp do takich dokumentów, a przypomnijmy, prezes PiS był również wicepremierem. Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam – podkreślił gość Wojciecha Muzala. 

Generał nie gryzł się w język i zaznaczył, że mogło dojść do złamania prawa, bo są odpowiednie ustawy, które regulują, kto i kogo ma w Polsce chronić. A sposób ochrony Kaczyńskiego wybiegał – w jego opinii – poza prawne regulacje. Janicki nie miał wątpliwości, że Kaczyński, kiedy był wicepremierem, powinien był być chroniony przez Służbę Ochrony Państwa, czyli dawny BOR. – To jest postawienie bezpieczeństwa na głowie. W taki sposób chroniony był nie tylko Kaczyński, ale także Mariusz Kamiński. To jest elementarny brak zaufania do własnych służb, to jest jakaś fobia. Tak nie powinno być – nie krył oburzenia gość TOK FM. 

Ochroniarze prezesa PiS są zatrudnieni przez Grom Group (GG), która ma zatrudniać byłych komandosów, oficerów służb specjalnych i funkcjonariuszy BOR. Jak pisała w 2017 r. „Gazeta Wyborcza”, wówczas ochrona Kaczyńskiego kosztowała miesięcznie 135 tys., zł. 

– Kaczyński sam sobie szkodził. Obserwuję tych chłopaków, którzy za nim chodzą i nie widzę tam byłych funkcjonariuszy BOR – dodał Janicki. Zdaniem byłego szefa Biura Ochrony Rządu, za czasów PiS ochrona najważniejszych osób w państwie działała na zasadzie „rent a car”. – Kiedyś tego nie było, kiedyś traktowano to poważnie. Mam nadzieję, że teraz to się zmieniło – skwitował Janicki.

Żródło: tokfm.pl

Więcej postów