Rząd szuka pieniędzy na załatanie dziury w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia. Deficyt NFZ w przyszłym roku szacowany jest na blisko 23 mld zł. Szpitale wciąż czekają na pieniądze za wykonane w tym roku zabiegi i leczenie.
– Jestem pielęgniarką. Mam 35 lat pracy zawodowej. Przez wszystkie te lata, kiedy byłam pielęgniarką, (…) nigdy nie słyszałam o takiej sytuacji, żeby gdzieś pod koniec roku się nie okazało, że pacjenci nie są przyjmowani. Bo mamy taki, a nie inny system finansowania, czyli kontraktowanie usług. Kiedy kończą się wykonania, to niestety zdarza się czasami tak, że pacjenci już są nieprzyjmowani – powiedział w programie „Gość Wydarzeń” na antenie Polsat News poseł klubu Lewicy Joanna Wicha.
Brakuje pieniędzy w NFZ. Lewica chce wprowadzić nowy podatek
– Od kilkudziesięciu lat w ochronie zdrowia jest tak, że pod koniec roku brakuje pieniędzy. I tak naprawdę nigdy nie było tak, żeby wystarczyło tych pieniędzy od początku do końca. (…) Ja bym nie mówiła, że to jest porażka rządu. Z roku na rok państwo dokłada do Narodowego Funduszu Zdrowia więcej – wskazała polityk.
– A to, że się to nie bilansuje i nie starcza na leczenie… wygląda na to, że „winni” są sami pracownicy. Przepraszam, wiem, jak to brzmi i nie jest tak, że to prawdziwa wina. „Winni” w cudzysłowie – stwierdziła Wicha. I wyjaśniła, że w 2023 r., tuż przed oddaniem władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, skokowo podniesiono wynagrodzenia m.in. pielęgniarek. – Trudno się dziwić, że tych pieniędzy brakuje, dlatego że to jest jedna pula pieniędzy. Dyrektor szpitala ma dokładnie te same pieniądze na leczenie i na wynagrodzenia – zauważyła.
Lewica proponuje likwidację składki zdrowotnej i zastąpienie jej podatkiem zdrowotnym w wysokości 12 proc. od dochodów przy kwocie wolnej od podatku 30 tys. zł.
– Jeśli ktoś na tym straci, to płatnicy CIT i to tylko naprawdę duże korporacje, które u nas zarabiają (…), a nie płacą podatków, nie płacą na nasze zdrowie – argumentowała Joanna Wicha.
Źródło: Polsat News












Dodaj komentarz