
Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski poinformował, że kluczowe decyzje ws. rekonstrukcji rządu już zapadły. Rząd ogłosi zmiany jednak dopiero 22 lipca. Politycy i eksperci zwracają uwagę, że pewne informacje, które trafiają do mediów, są dosyć niepokojące.
- Według słów wicepremiera i ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawłowskiego rządząca koalicja miała uzgodnić, jak będzie wyglądał przyszły rząd. Decyzje te mają zostać ogłoszone 22 lipca.
- Poważne zmiany organizacyjne mają dotyczyć w nim m.in. resortów gospodarczych. Po zmianach ma być jeden resort od energii i jeden superresort gospodarczy.
- Byłego wicepremiera Janusza Steinhoffa niepokoją jednak doniesienia dotyczące zmian w nadzorze nad spółkami Skarbu Państwa. Z kolei były minister finansów prof. Paweł Wojciechowski przestrzega przed łączniem resortu gospodarczego z Ministerstwem Finansów.
Na wniosek marszałka Sejmu Szymona Hołowni (Polska 2050) oficjalne ogłoszenie zmian w rządzie Donalda Tuska nastąpi nie 15, ale 22 lipca.
Jak zapewnił jednak 9 lipca w RMF FM wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (Lewica), kluczowe decyzje w sprawie rekonstrukcji już zapadły.
Lewica walczy o nowy resort mieszkalnictwa. Do 22 lipca wszystko jeszcze może się zdarzyć
Według ustaleń tej stacji radiowej, po rekonstrukcji rządu, ma się pojawić m.in. nowe ministerstwo – mieszkalnictwa. Tyle że władzę w nim chce sprawować i Nowa Lewica, i Polska 2050.
Według RMF FM ma również nastąpić zmiana na stanowisku ministra rozwoju. Obecnego szefa tego resortu, Krzysztofa Paszyka (PSL) ma według dziennikarzy tej stacji zastąpić minister finansów Andrzej Domański.
Nawet jeśliby się tak stało, to według naszych ustaleń, nie powstanie przez to superresort gospodarczy. Domański miałby rządzić każdym z ministerstw z osobna.
Według z kolei money.pl, to jednak mało prawdopodobny scenariusz, by minister Domański objął oba te ministerstwa. Jego potężny – liczący już ponad tysiąc urzędników – resort, który kontroluje budżet, podatki, rynki kapitałowe i instytucje finansowe, ma dostać bowiem jeszcze – według portalu – nadzór nad Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK), Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) i Agencją Rozwoju Przemysłu (ARP).
A to z kolei oznacza, że Domański najprawdopodobniej nie zasiądzie w fotelu wicepremiera ds. gospodarczych.
Superresort – jeśli w ogóle powstanie – ma zajmować się głównie energią, a dokładniej transformacją energetyczną. Zasilać go mają obecne Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwo Przemysłu, które po zmianach ma już nie być samodzielnym bytem.
Nie do końca wiadomo natomiast, co stanie się z obecnym Ministerstwem Rozwoju i Technologii. Być może zostanie ono połączone z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej.
Do 22 lipca wiele jeszcze może się wydarzyć. Jedno jest pewne: premier Donald Tusk spieszy się z rekonstrukcją, gdyż uważa, że po zaprzysiężeniu na urząd prezydenta Karola Nawrockiego, wszelkie zmiany – w tym szczególnie takie, które naruszają ustawę o działach administracji rządowej – mogą już nie przejść.
Rozproszone kompetencje, brak spójnej strategii i osób decyzyjnych utrudniają dialog społeczny
A co o rekonstrukcji resortów gospodarczych i zadaniach rządu myślą politycy, którzy rządy tworzyli w przeszłości, oraz eksperci? Oto co nam powiedzieli.
Prawnik, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej oraz sekretarz Prezydium Rady Dialogu Społecznego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ) Norbert Kusiak w rozmowie z WNP przyznał, że OPZZ już od dawna postuluje w rządzie o utworzenie Ministerstwa Gospodarki.
To dla nas ważne, bowiem jesteśmy przekonani o potrzebie zapewnienia pracownikom wysokiej jakości miejsc pracy i godziwych wynagrodzeń. Bez silnej gospodarki będzie to niemożliwe – mówi Kusiak.
Dodaje, że brak jednego partnera po stronie rządu do rozmów powoduje wiele negatywnych implikacji, szczególnie jeśli chodzi o temat transformacji energetycznej.
Obecnie za kreowanie strategii transformacji odpowiada Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ale jej wdrażanie rozproszone jest pomiędzy cztery resorty: Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Przemysłu, Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz właśnie Ministerstwo Klimatu. Taki model utrudnia sprawne podejmowanie decyzji i generuje konflikty kompetencyjne – zauważa ekspert OPZZ.
Jak wyjaśnia nasz rozmówca, do efektywnych rozmów w Radzie Dialogu Społecznego potrzebni są przedstawiciele wszystkich wyżej wymienionych resortów, a to w praktyce rzadko się zdarza.
– Dlatego zdaniem OPZZ zasadne jest powołanie centralnego ośrodka koordynującego działania w zakresie gospodarki, który działałby ponadresortowo i dysponował realnymi narzędziami. Takie rozwiązanie usprawniłoby zarówno dialog społeczny, jak i samo wdrażanie strategii gospodarczej i klimatycznej – podkreśla Kusiak.
Brak takiego ośrodka – jak zauważa Kusiak – generuje też inny problem: Polska nie posiada wciąż polityki przemysłowej. I chociaż formalnie kwestie wspierania przemysłu znajdują się w różnych rządowych strategiach, to dokumenty te nie tworzą spójnych ram zapewniających zrównoważony rozwój, skupiając się przede wszystkim na filarze gospodarczym i pomijając aspekty społeczne oraz środowiskowe.
– Paradoksalnie, mimo istnienia Ministerstwa Przemysłu, jego kompetencje ograniczają się głównie do górnictwa i energetyki. A co z innymi sektorami gospodarki? – pyta retorycznie Kusiak.
Dodaje, że OPZZ od dawna domaga się jasnego wskazania resortu lub osoby odpowiedzialnej za przygotowanie kompleksowej polityki przemysłowej Polski.
– Do tej pory nie otrzymaliśmy rzeczowej odpowiedzi. Brak takiego wyjaśnienia potwierdza nasze obawy, że nikt w rządzie nie odpowiada za polityką przemysłową – uważa prawnik z OPZZ-u.
Jeden resort od energii i jeden od gospodarki, ale nie w unii z Ministerstwem Finansów
Z kolei zdaniem ekonomisty, byłego ministra finansów i wiceministra spraw zagranicznych prof. Pawła Wojciechowskiego, struktura zrekonstruowanego rządu powinna odpowiadać działom w strukturze organizacyjnej Komisji Europejskiej, tak by każde ministerstwo miało w Brukseli swego odpowiednika – konkretną, najlepiej tylko jedną dyrekcję generalną.
– Ponad 70 proc. naszych przepisów prawa ma swoje źródło w unijnych regulacjach, dlatego dostosowanie polskiej ustawy o działach i kompetencji resortów ułatwiłoby, nam z jednej strony wdrażanie prawa europejskiego, a z drugiej wzmocniło wpływ na tworzenie unijnych regulacji – przypomina profesor.
Zdaniem naszego rozmówcy łączenie Ministerstwa Finansów z resortami gospodarczymi nie byłoby dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza w sytuacji gdy planuje się połączenie funkcji imperium, czyli regulacyjnej ze sferą dominium, czyli właścicielskiej w resortach liniowych.
Ministerstwo Finansów odpowiada za politykę fiskalną, która w odniesieniu do pozostałych resortów, które zajmują się polityką regulacyjną i wydatkową, ma charakter horyzontalny. Próba dalszej konsolidacji Ministerstwa Finansów z resortami liniowymi, mogłaby osłabić rolę Ministerstwa Finansów w stosowaniu instrumentów dyscypliny budżetowej – ocenia Wojciechowski.
Według niego lepiej aby superresort gospodarczy odpowiedzialny za projekty rozwojowej był budowany wokół Ministerstwa Rozwoju i Technologii, które przecież i tak powstało na bazie dawnego Ministerstwa Gospodarki.
Utworzenia odrębnego resortu energetyki, jest zdaniem naszego rozmówcy dobrym pomysłem, głównie ze względu na skalę potrzeb, której wymaga transformacja energetyczna.
– W wyniku konsolidacji ministerstwo mogłoby przejąć rozproszone kompetencje z kilku resortów, oraz dysponować dużym zakresem instrumentów oraz środków podległych mu instytucji i spółek – uważa Wojciechowski.
Z drugiej strony, jak zaznacza prof. Wojciechowski, zgodnie z tą logiką, nie ma potrzeby tworzyć osobnego resortu dla mieszkalnictwa.
– Owszem mieszkalnictwo jest ważnym priorytetem rządu, ale w porównaniu do działu energetyka, skala instrumentów oraz środków publicznych służących realizacji polityki mieszkalnictwa jest stosunkowo skromna – zauważa były minister finansów.
„Pomieszanie funkcji ministerstw, niepokojące doniesienia o spółkach”
Z kolei były minister gospodarki i wicepremier w rządzie Jerzego Buzka Janusz Steinhoff mówi WNP wprost, że obecna struktura rządu jest nieracjonalna, funkcje ustawodawcze są pomieszane z funkcjami nadzoru właścicielskiego, co z kolei prowadzi do absurdów.
– Temu rządowi potrzebna jest optymalizacja, szczególnie w odniesieniu do energetyki – podkreśla z naciskiem były wicepremier.
Według naszego rozmówcy należałoby pomyśleć o odtworzeniu dawnego Ministerstwa Gospodarki w miejsce obecnego resortu rozwoju, jako naczelnego ośrodka regulacyjnego w gospodarce, ale nie właścicielskiego.
Nadzorem właścicielskim nad spółkami Skarbu Państwa powinien – zdaniem Steinhoffa – nadal zajmować się resort aktywów państwowych, a nie – jak donoszą media, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Z kolei MAP nie powinien mieć żadnych funkcji regulacyjnych w gospodarce.
Pomysł przenoszenia nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa do kancelarii premiera przy jednoczesnej likwidacji resortu aktywów, może świadczyć o tym, że rząd nie ma żadnej strategii wobec tych spółek i nie zamierza też przeprowadzać w przyszłości żadnych procesów prywatyzacyjnych – ocenia Steinhoff.
Według wicepremiera Steinhoffa, od czasów wprowadzania ustawy o działach administracji rządowej (którą uchwalono za rządów premiera Włodzimierza Cimoszewicza), kolejne rządy zmieniały ją dla swoich doraźnych potrzeb politycznych „w oparciu o podstawy personalne”. I to się do tej pory nie zmieniło: interes partyjny wygrywa z interesem państwa.
Nasz rozmówca przestrzega również przed konsolidacją resortów gospodarczych, tylko po to, by zminimalizować w nich napięcia personalne.
Takie sytuacje miały miejsce w przeszłości – przykładowo w pierwszym rządzie Donalda Tuska i dotyczyły ministerstwa gospodarki oraz środowiska – i niczego dobrego zdaniem naszego rozmówcy nie przyniosły, chociaż były też wyjątki od tej reguły.
Do jednego z takich wyjątków Steinhoff zalicza prof. Leszka Balcerowicza, który zajmował jednocześnie stanowiska wicepremiera i ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. – Codziennie chodził z KPRM-u, gdzie zajmował się gospodarką i był szefem komitetu gospodarczego, do ministerstwa, gdzie wcielał się w rolę ministra finansów i to działało – uważa były wicepremier.
Według Steinhoffa, w przyszłym rządzie liczba wicepremierów powinna odpowiadać liczbie komitetów przy KPRM-ie.
Rolą takich komitetów – na czele których stoją wicepremierzy – jest rozładowywanie napięć politycznych, koordynowanie prac resortów, wypracowywanie kompromisów i najlepszych rozwiązań.
– Konflikty interesów w rządach koalicyjnych zawsze występują i tam powinny być właśnie rozwiązywane – zaznacza nasz rozmówca.
Z kolei główny ekonomista i prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju Marcin Zieliński uważa, że planowana rekonstrukcja rządu to dobry moment, by postawić pytanie nie tylko o strukturę resortów gospodarczych, ale przede wszystkim o rzeczywisty kierunek polityki ekonomicznej.
– Nie widać sygnałów głębokiej zmiany – raczej kontynuację logiki poprzedniego rządu: centralizacji, upolitycznienia i dominacji państwa w gospodarce. Zamiast faktycznego odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa słyszymy o „repolonizacji” i wzmacnianiu „narodowego kapitału”, co w praktyce oznacza dalszą kontrolę polityków nad przedsiębiorstwami – podsumowuje Zieliński.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz