Polski dron FlyEye zniszczony w Ukrainie. Ekspert ma wnioski dla Polski

niezależny dziennik polityczny

Polska dostarczyła dużo cennego sprzętu Ukrainie, a oprócz pocisków Piorun czy czołgów PT-91 Twardy dużo mówiło się o dronach FlyEye produkcji polskiej spółki WB Electronics. W ostatnim czasie pojawiły się dwa nagrania, na których Rosjanie, kopiując taktykę Ukraińców, zniszczyli dwa bezzałogowce polskiej produkcji. Jak zauważają eksperci, ta sytuacja zwraca uwagę na pewien poważny problem polskiej armii.

Ukraińcy jeszcze w 2024 r. zaczęli wykorzystywać jednorazowe drony FPV do niszczenia bezzałogowców obserwacyjnych, specjalistycznej amunicji krążącej, a nawet rosyjskich śmigłowców bojowych, zadając niskim kosztem poważne straty wojskom Kremla na froncie. Wygląda na to, że Rosjanie skopiowali tę metodę, o czym boleśnie przekonali się ukraińscy operatorzy dronów FlyEye polskiej produkcji.

Na prorosyjskich kanałach Telegram pojawiły się w kwietniu 2025 r. nagrania przedstawiające przechwycenie dwóch dronów FlyEye. Według opisu materiały prezentują działania z obwodu sumskiego, czyli ukraińskiego terytorium sąsiadującego z obwodem kurskim. Choć Ukraińcy wycofali się z tego obszaru i mocno ograniczyli swoje działania w Kurskiem, na północnej granicy rosyjsko-ukraińskiej cały czas trwają walki.

Ekspert analizuje zniszczenie drona FlyEye w Ukrainie. „Wychodzi tu nasza polska plaga”

Dron FlyEye to bardzo cenny sprzęt służący do obserwacji, który znajduje się na wyposażeniu polskiej armii czy innych służb mundurowych (np. straży granicznej), a jak zauważa Dawid Kamizela, dziennikarz serwisu Strefa Obrony oraz cywilny ekspert od uzbrojenia, to jeden z podstawowych środków rozpoznawczych w naszych siłach zbrojnych. W normalnych warunkach do zniszczenia takiego bezzałogowca potrzeba bardzo dobrej zagłuszarki, ponieważ namierzenie i zniszczenie FlyEye przy pomocy klasycznych środków przeciwlotniczych (wyrzutnie naramienne, baterie systemów OPL) jest bardzo trudne.

Wykorzystanie tanich dronów FPV daje Rosjanom ogromną przewagę na tym polu w kontekście potencjalnego konfliktu z krajami NATO, w tym również z Polską. Kamizela w krótkiej analizie w serwisie X (dawniej Twitter) zauważa, że:

Rozmawiając z ludźmi z naszych brygad ogólnowojskowych i jednostek OPL mam bardzo pesymistyczny/przerażający obraz. To jest w ogromnej większości tak sprzętowo, jak i mentalnie w kwestii użycia BSP jesteśmy jakąś dekadę – lekko licząc – do tyłu.

W kolejnym poście Kamizela dodaje, że od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę polscy żołnierze sami w ramach „oddolnej inicjatywy”:

Starają się obserwować realia konfliktu w Ukrainie, zbierać publicznie dostępne informacje oraz często nieoficjalnymi drogami, poprzez cywili, wyciągać podręczniki, materiały i dane pochodzące z Ukrainy.

„Wyskoczę tu z truizmem, ale wychodzi tu nasza polska plaga – absolutny brak systemowości. Mając tak duże »nasycenie« polskimi ochotnikami, pracownikami firm oraz innymi »zasobami« aż strach jak mało z tych wniosków przenika do polskiej armii” – dodaje na koniec Kamizela.

Choć polskie wojsko eksperymentuje z chałupniczymi z dronami FPV, eksperci wskazują na brak systemowych rozwiązań w kontekście przeciwdziałania bezzałogowcom kamikadze oraz wykorzystania ich do własnych celów. Więcej pisaliśmy o tym w oddzielnej analizie na łamach Komputer Świata.

FlyEye – co potrafi polski dron obserwacyjny

Polskie drony FlyEye dostosowane są przede wszystkim do prowadzenia rozpoznania i nie przenoszą żadnego uzbrojenia. Urządzenie można przygotować do startu w 10 min i nie jest potrzebny do tego specjalny pas czy lotnisko (bezzałogowiec o wadze 12 kg jest rzucany przez pilota – tzw. start z ręki). Ten bezzałogowy statek powietrzny został stworzony przez firmę WB Electronics i może operować na wysokości do 5 km oraz dystansie wynoszącym 30 km (zasięg wzrasta do 60 km w przypadku ruchomej stacji naziemnej).

Na jednym ładowaniu FlyEye jest w stanie spędzić w powietrzu od 2 do 4 godz., a prędkość przelotowa polskiego drona to 120 km na godz. Dzięki silnikowi elektrycznemu dron jest bardzo cichy, co pozwala na skuteczne prowadzenie obserwacji. Moduł z aparatami i kamerami znajduje się w dolnej części kadłuba i jest odrzucony podczas lądowania, a następnie opada na spadochronie.

Sama konstrukcja następnie schodzi na ziemię ślizgiem. FlyEye został również dopasowany do działania bez udziału człowieka i może poruszać się po wcześniej zaplanowanej trasie. Takimi urządzeniami dysponuje m.in. straż graniczna, o czym więcej przeczytać w jednym z naszych wcześniejszych tekstów.

Źródło: komputerswiat.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*