
— To jest jednoosobowa działalność. Facet dziś handluje bronią, ale jeśli mu nie pójdzie, to jutro zajmie się mydłem, a pojutrze jabłkami – określa amerykańskiego kontrahenta Fabryki Broni „Łucznik” nasz związany z zakładem rozmówca.
— Skupują w Europie Wschodniej stare, poradzieckie karabinki AK, odnawiają je i sprzedają w Stanach. Handlują głównie przez internet. Ich warsztat to taki nieco większy blaszak – mówi kolejna związana z Fabryką Broni osoba, wskazując na odpowiednie zdjęcie.
— Z takimi firmami zawsze handlowaliśmy na jednej zasadzie: najpierw bilet, potem kino — dodaje kolejny nasz rozmówca związany z radomską fabryką.
A jednak w pewnym momencie Fabryka Broni odwróciła ten model handlu. To szybko doprowadziło do zadłużenia Amerykanów, które wzrosło do prawie 2 mln dol. Jak wynika z audytu, który znajduje się w redakcji Onetu, Fabryka Broni wpakowała się w problemy na własne życzenie – a raczej życzenie jej prezesów.
Fabryka Broni USA
— Kto chce naprawdę istnieć na rynku broni, ten musi być w USA — te słowa w różnej formie słyszymy kilkukrotnie od specjalistów z zakresu broni, z którymi rozmawiamy.
W 2014 r. Fabryka Broni „Łucznik” z Radomia była na dobrej drodze do zrealizowania tego celu. W styczniu pochwaliła się w komunikacie prasowym, że w stanie Teksas została zarejestrowana spółka pod nazwą FB Radom USA: „Jest to historyczna chwila dla FB. Jest spółka posiadająca własną osobowość prawną, a 100 proc. udziałów posiada Fabryka Broni. Powstanie FB Radom w USA jest kolejnym, odważnym i koniecznym krokiem do promowania i sprzedaży naszych wyrobów na rynku amerykańskim” – informował komunikat.
Fabryka dostała koncesję, miała wybraną działkę i parę maszyn, które na miejscu składałyby polską broń z dodatkiem amerykańskich komponentów. Ich użycie jest niezbędne dla każdego zagranicznego producenta, który chce sprzedawać swoją broń w USA. W ten sposób Amerykanie dbają o swój rynek.
Piękny plan przetrwał nieco ponad trzy lata. „Decyzja o zakończeniu działalności tego podmiotu uzasadniana była na tamten moment problemami w uzyskaniu zgód ATF [federalnej agencji Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms and Explosives] na przedstawione do oceny rodzaje broni” – wyjaśniła nam fabryka w odpowiedzi na nasze pytania. Według doniesień prasowych z ok. 10 przedstawionych przez fabrykę typów broni, ATF zaakceptowała tylko jedną. W maju 2017 r. spółka została rozwiązana.
Ludzie, którzy nie zadbali o właściwe przygotowanie broni i dokumentów dla ATF i w konsekwencji do upadku FB Radom USA, strzelili Fabryce Broni nie w jedno, a w dwa kolana
— mówi nasz rozmówca.
— Niezależna działalność na terenie obcego kraju zawsze przynosi najlepsze efekty. Przykładem są Czesi, którzy weszli na amerykański rynek, kupili Colta, a dziś ich zarobki idą w miliardy dolarów. Fabryce została sprzedaż przez pośredników, która jest zawsze mniej korzystnym rozwiązaniem — wyjaśnia.
Taką też strategię przyjęła fabryka: „Uznano w konsekwencji, że doświadczony, zewnętrzny przedstawiciel, od lat działający na rynku amerykańskiego i znający wszystkie tamtejsze realia, będzie rozwiązaniem optymalnym” – poinformowała nas w e-mailu.
„Najpierw bilet, potem kino”
— Gdzieś na początku 2018 r. nawiązał z nami kontakt pewien Amerykanin o imieniu Andrew. Był związany ze spółką Arms of America (AOA). Oni jeździli do Czech, Rumunii, Serbii, Bułgarii i skupowali tam stare radzieckie karabinki AK-47, poddawali je renowacji i sprzedawali na amerykańskim rynku – mówi osoba związana z Fabryką Broni.
Na początku radomska fabryka sprzedawała Amerykanom jedynie części do broni, bo żadna jej broń nie była certyfikowana w USA. Sprzedaż była realizowana na podstawie pojedynczych umów za każdą partię sprzedawanych części.
Od samego początku współpracy sprzedawaliśmy im towar według zasady: najpierw bilet, potem kino, czyli najpierw pieniądze, a potem towar. To bardzo ważne w tym biznesie
– podkreśla jeden z naszych rozmówców.
— Trzeba pamiętać, że zgłaszało się do nas wielu przypadkowych ludzi z USA. Wiedzieli, że Fabryka Broni jest w kiepskiej kondycji, więc może się połaszczyć na łatwy zarobek. Obiecywali, że będą sprzedawać tysiące sztuk naszej broni, ale pierwsze 200 sztuk dajcie nam na wejście na rynek. Dlatego zawsze takich goniliśmy – dodaje inny.
— To był normalny typ umowy, najbezpieczniejszy dla dostawcy — podsumowuje kolejny z naszych rozmówców. — W tym interesie dżentelmeńskie umowy nie istnieją — podkreśla.
Kontrahent na miarę naszych możliwości
Żeby rozpocząć poważną sprzedaż do USA, fabryka musiała certyfikować w tym kraju swoją broń. Na początku 2018 r. od zera rozpoczęły się żmudne prace nad certyfikacją w USA jednego typu broni: karabinka Beryl.
— Andrew współpracował z fabryką jako technik, który pomagał w przygotowaniach certyfikacji Beryla. Na pewnym etapie pojawił się Corey, który był faktycznym właścicielem AOA. To był facet, który nie znał się za bardzo na broni. Usłyszeliśmy, że jest po prostu człowiekiem od pieniędzy — mówi nasz rozmówca.
— To są biznesmeni typu: dziś karabin, jutro mydło, pojutrze jabłka. Importerzy z USA to często jeden pan, który ma laptopa i magazyn w kształcie kontenera, który jest zabezpieczony jednym alarmem i łącznością z najbliższym posterunkiem policji. Jeżeli jeden biznes nie wychodzi, przerzucają się na inny. Ale ten wychodził, przynajmniej na początku — dodaje inny.
— To była jednoosobowa działalność. Z Coreyem działali jacyś ludzie, ale raczej na zasadzie współpracy niż pracy w jego firmie — słyszymy także.
Na swoim profilu na portalu LinkedIn AOA podaje, że zatrudnia obecnie do 50 osób. Konto ma jednak tylko jedna.
Informacja o spółce AOA w portalu LinkedIn
Zapytaliśmy naszych rozmówców, dlaczego Fabryka Broni postawiła na małą firmę, a nie szukała w USA współpracy z dużymi graczami.
— Duży amerykański gracz miałby duże zapotrzebowanie produkcyjne, którego fabryka nie byłaby w stanie spełnić. AOA była najbardziej kompatybilna do naszych możliwości fabrycznych — słyszymy w odpowiedzi.
W drugiej połowie 2018 r. prace zakończyły się sukcesem: ATF przyznało Berylowi certyfikat na amerykańskim rynku. W oczekiwaniu na rozpoczęcie sprzedaży Beryla w USA fabryka ruszyła z procesem certyfikacji na amerykański rynek kolejnej produkowanej przez siebie broni: VIS.
Współpraca z AOA – przy sprzedaży części oraz kooperacji w zakresie certyfikacji broni w USA – układała się na tyle dobrze, że w Radomiu postanowiono usankcjonować ją szerszą umową niż tylko pojedyncze kontrakty na kolejne partie towarów.
Nieoczekiwana zmiana umowy
14 grudnia 2019 r. ówczesny prezes Fabryki Broni „Łucznik” Adam Suliga zawarł z amerykańską firmą AOA umowę na dystrybucję jej broni na terenie Stanów Zjednoczonych. Umowa miała charakter ramowy: regulowała szczegółowe warunki dostawy konkretnych partii towarów.
Najważniejsze było w niej to, że AOA nadal płaciła pełną kwotę zamówienia przed dostarczeniem jej towaru z Fabryki Broni.
Współpraca z Amerykanami rozwijała się korzystnie, a w lutym 2021 r. przyspieszyła, wraz z oficjalnym rozpoczęciem sprzedaży karabinków Beryl w USA.
Ten karabinek jak na nasze możliwości okazał się sukcesem. Do USA szły tysiące sztuk. Amerykanie są trochę znudzeni karabinkami na amerykańskiej platformie AR. A Beryl to rosyjska platforma AK, tylko w NATO-wskim kalibrze 5,56 mm, a w dodatku z polskim orzełkiem. To była dla nich atrakcyjna nowość. Nie zapominajmy też o zapotrzebowaniu na polskie karabinki ze strony 10-milionowej Polonii w USA
– mówi nasz rozmówca.
W 2022 r. w Fabryce Broni zmienił się zarząd. Nowym prezesem został Wojciech Arndt, a wiceprezesem Seweryn Figurski.
W marcu 2023 r. nowy zarząd podpisywał z AOA cztery zamówienia na towary radomskiej spółki na łączną kwotę ponad 3,6 mln dol. W tym czasie od ponad roku na Ukrainie trwała wojna, więc fabryka realizowała jednocześnie zamówienia na zwiększające się potrzeby Wojska Polskiego. O ile była w stanie dostarczyć Amerykanom zamówione karabinki Beryl, to nie wyrabiała się z produkcją akcesoriów do tych karabinków.
Choć amerykańskie zamówienia stanowiły ułamek przychodów fabryki, które w tamtym 2023 r. wyniosły 359 mln zł, zarządowi tak bardzo zależało na jego realizacji, że podjął zadziwiającą decyzję: „Mając na uwadze długoletnią i owocną współpracę z AOA” zrezygnował z pobierania pełnej kwoty za towar przed jego dostarczeniem, a zamiast tego zgodził się na dostarczanie tego towaru z odroczonym terminem płatności.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Dług rośnie, fabryka wysyła
Jak przyznała fabryka w korespondencji z Onetem, pierwsza dostawa z kwietnia 2023 r. została opłacona przez Amerykanów terminowo. Problemy zaczęły się wraz z dostawą sierpniową. Częściowo została ona opłacona w terminie, a częściowo w listopadzie ub.r., więc zdaniem fabryki „bez większych opóźnień”.
Jednak w kolejnych miesiącach 2023 r. z Radomia wyszły kolejne dwie dostawy. Za te Amerykanie już nie zapłacili.
W lutym 2024 r. AOA zwróciła się do Fabryki Broni z prośbą o odroczenie terminów płatności faktur za sprzedaną broń. Swoją prośbę amerykańska firma motywowała trudną sytuacją na ich rynku broni oraz brakiem dostaw z fabryki akcesoriów do Beryli, od których zdaniem Amerykanów zależała skuteczna sprzedaż polskich karabinków w USA.
Mimo komunikowanych wprost przez Amerykanów problemów z płatnościami Polacy zgodzili się na odroczenie płatności dwóch dużych faktur — na 702 tys. dol. oraz 1 mln 18 tys. dol. Mimo zadłużenia Amerykanów kontynuowali dostawy broni do USA.
A miesiąc później, 18 marca 2024 r., tandem Arndt-Figurski w końcu podpisał nową umowę z AOA. Chociaż problemy Amerykanów były oczywiste, pisemna umowa potwierdziła funkcjonującą od roku rzeczywistość: „O ile Fabryka Broni nie zdecyduje inaczej, wszystkie dostawy do Partnera będą realizowane […] z uwzględnieniem zasady odroczonej płatności”.
Fabryka reaguje
W czerwcu Wojciech Arndt został odwołany z funkcji prezesa, a pełniącym obowiązki prezesa został Seweryn Figurski, który ostatecznie został pełnoprawnym prezesem w sierpniu 2024 r.
— Wraz ze zmianą zarządu wszystko się zmieniło. Do zarządu weszło dwóch nowych członków i oni powiedzieli, że nie podpiszą się pod kolejną wysyłką, bo nie są realizowane płatności. O niezapłaconych fakturach został poinformowany właściciel fabryki i rada nadzorcza. Wokół sprawy zaczęło robić się gorąco — opowiada nasz dobrze zorientowany rozmówca.
Dopiero kiedy ci nowi członkowie zarządu zaczęli reagować, g***o wypłynęło na wierzch. Fabryka musiała podjąć kroki
— dodaje inny.
W lipcu FB wezwała AOA do spłaty faktur na łączną kwotę 790 tys. dol. W odpowiedzi Amerykanie poinformowali Polaków o swojej trudnej sytuacji finansowej i zapewnili o swoich staraniach spłaty długu.
Miesiąc później, w sierpniu, doszło do bezpośredniego spotkania przedstawicieli Fabryki Broni i AOA. Amerykanie po raz kolejny zapewnili Polaków o swoich staraniach spłaty długu, a Polacy poinformowali Amerykanów, że narastający dług wynosił w tamtym momencie 1 mln 299 tys. dol. Dopiero wtedy prezes Figurski powiadomił Amerykanów, że wstrzymuje dostawy do momentu zapłaty przez nich zaległych zobowiązań.
We wrześniu Fabryka Broni po raz kolejny wezwała AOA do zapłaty zaległych zobowiązań: wraz z odsetkami wynosiły one 1 mln 890 tys. dol.
Na tym etapie polsko-amerykańskiej historii należy zadać sobie pytanie: dlaczego, mimo braku płatności, Fabryka Broni wysyłkę broni kontynuowała do AOA?
Dziwne wyjaśnienia Fabryki Broni
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy bezpośrednio do obecnego prezesa i sygnatariusza nowej, niekorzystnej umowy Seweryna Figurskiego.
Na ogólnym poziomie stanowisko fabryki polega na tym, że kiedy w grudniu 2019 r. podpisywano pierwszą — korzystną — umowę, rynek sprzedaży broni w USA miał się tak dobrze, że producent, czyli Fabryka Broni, mógł dyktować warunki. Następnie jednak sprzedaż broni zaczęła się na tyle pogarszać, że trzeba było zawrzeć nowe — niekorzystne — ustalenia z 2023 r. i 2024 r.
Kiedy jednak zestawić szczegóły tych wyjaśnień z faktami, nic się nie zgadza.
Zacznijmy od korzystnej umowy z 2019 r. „W roku 2019 na rynku amerykańskim broni zapanowała prawdziwa hossa” – pisze do nas fabryka, powołując się na publikację „Gun Sales in the U.S.: 2024 Statistics” na stronie SafeHome.org. Opierając się na tej, a także na wielu innych publikacjach, łatwo stwierdzić, że hossa na amerykańskim rynku faktycznie zapanowała, ale w 2020 r. Sama fabryka przyznaje zresztą w dalszej części swojej korespondencji do nas, że „w 2020 r. nastąpił gwałtowny wzrost zakupów broni”.
Fabryka wymienia trzy przyczyny niepewności, która spowodowała wzrost sprzedaży broni. Są to:
- pandemia COVID-19
- powszechne protesty dotyczące sprawiedliwości rasowej
- kontrowersyjne wybory prezydenckie w 2020 r.
Wszystkie wymienione powody miały miejsce w 2020 r.:
- pierwszy covidowy pacjent w USA został zarejestrowany 13 stycznia 2020 r.
- protesty dotyczące sprawiedliwości rasowej trwały od maja 2020 r. do września 2023 r.
- wybory prezydenckie w USA odbyły się w listopadzie 2020 r.
Żaden z tych powodów nie mógł wpłynąć na świetną sprzedaż broni w grudniu 2019 r., kiedy podpisywano umowę. Ostatecznym dowodem na to są twarde liczby: w 2020 r. sprzedaż krótkiej i długiej broni na amerykański rynek cywilny wyniosła 21,8 mln sztuk. W roku podpisania umowy 2019 — zaledwie 13,3 mln sztuk.
Następnie jednak sprzedaż na amerykańskim rynku zaczęła maleć, a więc — jak tłumaczy Fabryka Broni — „umowa współpracy z marca 2024 r. (jak i wcześniejsze ustalenia z roku 2023) musiały uwzględnić zmieniające się realia rynkowe”.
Faktycznie, sprzedaż zmalała, ale w poprzedzających zmiany umów latach wynosiła 16,6 mln sztuk w 2022 r. i 15,9 mln sztuk w 2023 r. To wciąż znacznie więcej niż w 2019 r., kiedy podpisywano pierwszą, korzystną umowę.
- 2014 r. – Fabryka Broni tworzy amerykańską spółkę FB Radom USA
- 2017 r. – Likwidacja spółki FB Radom USA
- 2018 r. – Fabryka Broni nawiązuje współpracę z amerykańską firmą AOA
- grudzień 2019 r. – Fabryka Broni podpisuje korzystną dla siebie umowę z AOA
- marzec 2023 r. – Fabryka Broni zawiera nową, niekorzystną dla siebie umowę z AOA. Umowa zawarta jest ustnie i e-mailowo
- jesień 2023 r. – wskutek zawarcia nowej umowy zaczyna narastać dług AOA wobec Fabryki Broni
- luty 2024 r. – AOA zwraca się do Fabryki Broni o odroczenie płatności dwóch dużych faktur: na 702 tys. dol. oraz 1 mln 18 tys. dol. Polacy zgadzają się i kontynuują dostawy do AOA
- marzec 2024 r. – Fabryka Broni potwierdza na piśmie niekorzystną dla siebie umowę z AOA
- wrzesień 2024 r. – narastający dług AOA wobec Fabryki Broni wynosi 1 mln 890 tys. dol.
Umowa poza procedurami
Oddzielnym problemem był fakt, że przez pierwszy rok nowej umowy – od zawarcia jej w marcu 2023 r. do faktycznego podpisania w marcu 2024 r. – umowa była realizowana niezgodnie z procedurami. Chodzi o to, że aż do marca 2024 r. nie podpisano żadnej nowej umowy, a wszystko polegało na ustaleniach e-mailowych. Zapytaliśmy o to fabrykę.
Ta zaprzeczyła, aby doszło do złamania prawa: „Powyższe decyzje biznesowe potwierdzone zostały w korespondencji mailowej […], co odpowiadało formie dokumentowej, o której mowa w art. 77(2) k.c. [kodeksu cywilnego]” – tłumaczyła w odpowiedzi mailowej.
To tłumaczenie stoi w sprzeczności z naszymi konsultacjami prawnymi, a także z ustaleniami niezależnego audytu dotyczącego tej umowy, który na zamówienie samej Fabryki Broni sporządziła kancelaria prawna Dudkowiak Kopeć & Putyra. Autorzy audytu wyraźnie stwierdzili, że zmiana oryginalnej umowy wymagała formy pisemnej, więc ustalenia ustne i mailowe były nieważne.
Sposób wykonania umowy był nie tylko niekorzystny dla Spółki [Fabryki Broni], ale przede wszystkim niezgodny z [oryginalną] umową (bezprawny)
– konkludują autorzy audytu.
Na podstawie twardych danych trudno więc uwierzyć w wyjaśnienia fabryki dotyczące zmiany umowy. Jaki mógł być inny powód podpisania jej w tak niekorzystnej formie?
Ludzie dobrej roboty
Kiedy pytamy o powód zmiany umowy ludzi dobrze zorientowanych w funkcjonowaniu fabryki, ci – niezależnie od siebie – podsuwają nam możliwość inną niż oficjalne pismo fabryki. Ich zdaniem mogło chodzić o szczodry bonus wynikający z wypełnienia rocznego planu fabryki.
— W 2023 r., kiedy zmieniono umowę na niekorzystną, pensja członków zarządu wynosiła ok. 40 tys. zł miesięcznie — wylicza nasz rozmówca.
— To oznacza, że prezes i wiceprezes zarabiali rocznie po ok. 480 tys. zł, różnica w zarobkach między nimi dwoma była minimalna. Jednak wypełnienie wszystkich stawianych przed zarządem celów skutkowało nagrodą roczną w maksymalnej wysokości połowy rocznych dochodów każdego z nich. To oznaczało dodatkowe ok. 240 tys. zł na każdego na koniec roku. W sumie to ok. 1 mln 440 tys. zł — kontynuuje.
Zapytaliśmy Fabrykę Broni, ile wynosiły pensje członków zarządu oraz nagrody roczne w 2023 r. Spółka odpowiedziała, że nie jest uprawniona do podawania szczegółów wynagrodzeń poszczególnych członków zarządu, ale poinformowała nas, jaką kwotą zamknęło się ich wynagrodzenie wraz z nagrodami w tamtym roku. To 1 mln 450 tys. zł.
Wciąż jednak nie rozumieliśmy, w jaki sposób można wykonać plan w sytuacji, kiedy wysyła się do kontrahenta towar, a nie otrzymuje od niego pieniędzy.
— Jeżeli zarząd sprzedaje fakturę, to wpływa to na przychody, przynajmniej na papierze, a zatem plan jest realizowany. Oczywiście, żeby sprzedać fakturę, trzeba wypchnąć do klienta towar. Jeżeli klient sygnalizuje problemy z jego sprzedażą, można mu stworzyć korzystniejsze warunki — wyjaśnia nasz rozmówca.
Oczywiście, na tę tezę nie ma żadnych twardych dowodów.
Dobra wola Amerykanów
Audyt kancelarii Dudkowiak Kopeć & Putyra stwierdza, że w końcu września 2024 r. dług AOA wobec Fabryki Broni wynosił 1 mln 890 tys. dol. Zapytaliśmy zarówno amerykańską, jak i polską spółkę, ile wynosi on obecnie. Żadna z nich nie podała kwoty zadłużenia.
Jednak Fabryka Broni stwierdziła, że Amerykanom została do spłaty jedynie faktura z grudnia 2023 r., a ich aktualne zadłużenie wynosi obecnie „ułamek” kwoty, o którą zapytaliśmy. W takim razie jest to bardzo duży ułamek, bo faktura z tamtego miesiąca opiewa na kwotę 1 mln 18 tys. dol.
Faktyczna kwota zadłużenia może być jednak jeszcze wyższa, bo kiedy fabryka lakonicznie stwierdza, że jedna z wysokich faktur została opłacona „praktycznie w całości”, to nasze źródła w fabryce twierdzą, że do całości sporo brakuje i ogólne zadłużenie Amerykanów wynosi ok. 1 mln 200 tys. dol.
Zarówno amerykańska, jak i polska strona przyznały w e-mailach do Onetu, że współpraca jest kontynuowana, a Amerykanie, którzy uznali dług, spłacają zadłużenie, chociaż nie wiadomo, w jak dużych ratach.
— Gdyby Amerykanie nie dali jednak rady spłacać zadłużenia, to fabryka miałaby małe szanse na odzyskanie pieniędzy z powodu pewnego zapisu w nowej umowie — informuje nas nasze źródło.
Chodzi o par. 6, ust. 8 nowej umowy, zgodnie z którym własność produktów przechodzi na AOA z chwilą wystawienia faktury, a więc niezależnie od tego, czy została ona zapłacona — czytamy w audycie.
— Wszystko więc zależy od dobrej woli Amerykanów — mówi nasz rozmówca.
„Informacje przerażają”
O komentarz do tej historii poprosiliśmy radomskiego posła Platformy Obywatelskiej Konrada Frysztaka, który od lat zajmuje się sprawami Fabryki Broni „Łucznik”.
Nie ukrywam, że informacje zawarte w artykule, w tym również wspomniany audyt, przerażają
— powiedział poseł Frysztak.
— Fabryka Broni to nie jest sklep osiedlowy, gdzie można dać coś na „kreskę” albo „na zeszyt”. To, co zrobił pisowski zarząd Fabryki Broni, jest kompletnie niezrozumiałe. Takie działania mogły zachwiać stabilnością finansową fabryki. Przypomnę, że Fabryka Broni w Radomiu dostarcza broń policji i wojsku i innym służbom. To szczególnie ważne w dzisiejszych, niespokojnych czasach. Działania zarządu Fabryki Broni mogły zagrozić naszemu bezpieczeństwu — uważa polityk.
— Fabryka Broni to także jeden z większych pracodawców w mieście. Ewentualne problemy finansowe zakładu to problemy dla pracowników. Ubolewam nad tym, że zamiast rozliczyć się z tego, robi się „polowanie na czarownice” wobec osób, którym zależy na dobru Fabryki – dodał poseł, odnosząc się do pogłosek o szukaniu w fabryce osób, które rozmawiały z mediami.
Dodaj komentarz