
Bełchatów bez węglowego kombinatu nie istnieje. Ale za kilka lat rozpocznie się wygaszanie bloków elektrowni. Dalszej eksploatacji węgla nie będzie. Co czeka miasto i jego mieszkańców?
- Elektrownia w Bełchatowie produkuje dziś prawie 20 procent krajowej energii, a cały kombinat zatrudnia prawie 20 procent pracowników regionu;
- „Zamknięcie elektrowni i kopalni będzie miało podobny efekt, jakby ktoś spuścił bombę w centrum Polski. Konflikty społeczne, protesty, olbrzymie pieniądze na walkę z biedą. To wszystko widać na horyzoncie” – mówi Andrzej Andrysiak w podcaście „Rzeczpospolita lokalna”.
Czy jest scenariusz ratunku dla Bełchatowa?
– Bardzo dużo osób nastawia się na to, że coś tu jednak dalej będzie, jakieś życie przemysłowe zostanie. Czy wierzą w atom? Bardziej się przyglądają – mówi jeden z mieszkańców Bełchatowa.
W pierwszej połowie marca rząd przedstawił plany budowy drugiej elektrowni jądrowej. Zapowiedział, że powstanie albo w Koninie, albo właśnie w Bełchatowie. To jednak nie pierwszy raz, kiedy miasto słyszy takie obietnice. Wcześniej atom obiecywał PiS, podawał nawet konkretne daty. Ale nic z tego nie wyszło. – Projekt jądrowy jest jedynym projektem transformacyjnym regionu bełchatowskiego, który po prostu daje nadzieję na przyszłość, inne rzeczy są działaniami pozornymi – mówi Patryk Marjan, prezydent Bełchatowa.
Marjan ma 33 lata. Rządzi miastem od maja 2024 roku. W poprzednich wyborach w 2018 roku przegrał z kandydatką PiS. Potem próbował się dostać do Sejmu, zrobił dobry wyniki, choć na mandat nie wystarczyło. Jest inżynierem górnictwa i jedynym prezydentem średniego miasta w Polsce związanym z Konfederacją.
Wygrał między innymi na bazie sprzeciwu wobec Zielonego Ładu. To unijne zasady, które narzucają odchodzenie od węgla, by zahamować zmiany klimatyczne.
W Bełchatowie Zielony Ład nie jest popularny. Nie dziwne. Elektrownia jest największym trucicielem w Europie, emituje rekordowe ilości CO2, który przyspiesza ocieplanie się atmosfery. Opalana jest węglem brunatnym. Jego nie da się zastąpić innym paliwem. Dlatego elektrownia jest położona obok kopalni odkrywkowej. Problem w tym, że złoża węgla brunatnego się kończą.
Jest nowe złoże – w Złoczewie – ale względu na politykę klimatyczną nie ma zgody na jego uruchomienie.
Węglowe „monomiasto”
Historia Bełchatowa sięga XVIII wieku, kiedy to zyskał prawa miejskie, ale dopiero w latach 70. zaczął się jego rozkwit. Kilkanaście lat wcześniej odkryto tam złoża węgla brunatnego. W 1973 roku rząd zdecydował o rozpoczęciu budowy zagłębia paliwowo-energetycznego. Dziesięciotysięczne miasteczko w ciągu dekady rozrosło się do prawie 50 tysięcy mieszkańców. To dopiero był skok cywilizacyjny.
Do Bełchatowa zjechały tysiące ludzi, za pracą i mieszkaniami. Były dobre zarobki, były bonusy, była pewna praca. Nawet upadek komuny i perturbacje związane z przemianami i budową gospodarki wolnorynkowej nie zmieniły sytuacji.
Ale na horyzoncie widać katastrofę. – Jeżeli nic nie amortyzuje wygaszania kompleksu, nic nowego nie powstaje, to myślę, że efekt będzie bardzo prosty. Region bełchatowski zostanie po prostu wygumkowany z map Polski – mówi Marjan i wylicza: Emigracja, wyludnienie się drastyczne regionu i upadek wielu wielu firm. Mieszkańcy utracą też dużą część swojego majątku poprzez spadek wartości nieruchomości związany z sytuacją gospodarczą.
Na takie miejscowości jak Bełchatów mówi się „monomiasta”. Ich los jest na życie i śmierć spleciony z jednym zakładem pracy bądź jedną branżą. W latach 90. byliśmy świadkami jak wraz z upadkiem zakładów miasta popadają w kłopoty. To los Stalowej Woli, Świdnika czy Wałbrzycha. Zakłady padały, było olbrzymie bezrobocie i brak perspektyw. Długie lata zajęło tym miejscowościom wydobycie się z dramatu.
Ameryka również ma swoje przykłady. Najgłośniejszym jest Detroit, czyli miejsce narodzin amerykańskiego przemysłu samochodowego. Kiedyś bogate, prężne miasto, ściągając dziesiątki tysięcy pracowników. Dziś, gdy przemysłu motoryzacyjnego zostały tam resztki, miasto upadło. Nie ma pieniędzy, nie pracy. W 2013 miasto zbankrutowało.
Czy taki los czeka Bełchatów?
– Największa dziura w ziemi w centralnej Europie będzie straszyć, jeśli ktoś nie przedstawi konkretów. Samorząd może w tym pomóc, ale decyzje nie zależą od niego. Powinniśmy uczyć się na błędach, bo już to przerabialiśmy po 1990 roku. Czy przyswoimy tę lekcję? – pyta Andrysiak w najnowszym odcinku swojego podcastu.
Źródło: tokfm.pl
fg7dou
vi8vb5