Ogromne pieniądze na sprzęt dla wojska. Kto będzie szybszy – polska zbrojeniówka czy nowa wojna?

niezależny dziennik polityczny

Unia Europejska się zbroi. Ogłosiła plan inwestycji w obronność w wysokości 800 mld euro. Głównie poprzez zaciągnięcie wspólnego długu, choć my wolelibyśmy dotacje. Na stole jest obecnie pożyczka w wysokości 150 mld euro. Ile z tych pieniędzy „wyszarpie” polska zbrojeniówka? Bez gruntownych zmian mogą ją czekać spore kłopoty.

  • Do polskich spółek zbrojeniowych – państwowych i prywatnych – mogą wkrótce popłynąć potężne pieniądze.
  • Wybuch wojny w Ukrainie zmienił znacząco sytuację wielu krajowych firm zbrojeniowych, ale część z nich wciąż boryka się z problemami.
  • Rząd chciałby, aby przemysł obronny stał się kołem napędowym całego krajowego przemysłu. Czy to się uda?
  • „Przemysł obronny w Europie” – to jedna z licznych debat Europejskiego Kongresu Gospodarczego (23-25 kwietnia, Katowice), które będę poświęcone obronności. Trwa rejestracja na wydarzenie.

Z pakietu 800 mld euro, które Unia Europejska chce przeznaczyć na obronność, aż 650 mld euro ma pochodzić z długu poszczególnych krajów UE, a nie z zadłużenia wspólnego. Tylko 150 mld euro, przeznaczone na preferencyjne kredyty dla państw członkowskich, ma być zabezpieczone pomocą kredytową z budżetu unijnego. Ale i w tym przypadku jest istotny warunek.

Minimum 55 proc. produkcji uzyskanej dzięki temu finansowaniu musi pozostać w Europie. Dla Polski to nie jedyne pieniądze unijne, z których może skorzystać. Obok środków z UE rząd wydzielił 30 mld zł w ramach środków europejskich na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności.

Te ogromne pieniądze krajowe i europejskie mają m.in. zdynamizować nasz przemysł obronny. Łatwo jednak nie będzie. Dotychczasowe doświadczenia i uwarunkowania, które rządzą wciąż krajową zbrojeniówką, rodzą obawy, że i tej szansy możemy nie wykorzystać.

Polski przemysł zbrojeniowy od lat jest w zapaści. W wielu firmach produkcja odbywała się na pół gwizdka, bo brakowało zamówień i pieniędzy na inwestycje. Nawet ważne dla wojska projekty były niedofinansowane. Bałagan powiększały zmieniające się warunki stawiane przez wojsko oraz administracyjny i prawny galimatias. Podczas Forum Polskiego Przemysłu Zbrojeniowego mówił o tym wiceszef MON Cezary Tomczyk.

– Przez skomplikowane i rozbudowane czasem do absurdu procedury zakupowe wymiana drzwi w jednej kancelarii tajnej trwa już 4 lata. Podobnych przypadków jest w wojsku więcej – mówił wiceminister Tomczyk.

Co zrobić, by ogromne pieniądze przeznaczone na obronność nie zostały zmarnowane?

Wybuch wojny w Ukrainie zmienił znacząco sytuację finansową wielu spółek, ale część z nich wciąż boryka się z problemami.

Wykorzystanie ogromnych pieniędzy przeznaczonych na obronność ma poprawić kondycję polskiej zbrojeniówki. Będzie to bardzo trudne zadanie. Krajowy przemysł obronny dręczą wieloletnie zaniedbania.

Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapytany, ile środków z puli 800 mld euro na odnowienie zdolności obronnych UE trafi do Polski, przyznał, że to zależy od potencjału polskiego przemysłu. A to, jak ocenił, wciąż jest „wąskim gardłem” polskiej zbrojeniówki.

– Jeśli chodzi o inwestycje w przemysł zbrojeniowy i transformację sił zbrojnych, to zależy to od gotowości firm do realizacji tych inwestycji oraz zwiększenia produkcji. Tutaj mamy największą pracę do wykonania – stwierdził wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

– Jak będziemy mieć przemysł, który jest w stanie zaabsorbować te pieniądze, to możemy bardzo dużą część z tego wykorzystać. Ale przemysł musi wykonać ogromną pracę. Musi zainwestować i zwiększyć zdolności produkcyjne. Amunicja, drony, sztuczna inteligencja – podkreślił szef MON.

Co zatem zrobić, by te ogromne pieniądze przeznaczone na obronność nie zostały zmarnowane i dobrze służyły krajowemu przemysłowi pracującemu dla wojska. Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw wskazać przyczyny obecnych niedostatków i na podstawie tej diagnozy szukać lekarstwa.

Najważniejsze problemy do rozwiązania przedstawiono podczas niedawnego Forum Polskiego Przemysłu Zbrojeniowego na stadionie narodowym. Wskazywano na konieczność dostosowania produkcji dla wojska do szybko zmieniających się potrzeb sił zbrojnych oraz dynamicznych warunków geopolitycznych.

Problemem jest również pozyskiwanie wykwalifikowanej kadry inżynieryjnej oraz specjalistów zdolnych do pracy nad nowoczesnymi technologiami.

Potrzebne są też większe niż dotychczas nakłady finansowe. Musimy zbudować nowe fabryki, a przede wszystkim zakupić linie produkcyjne by budować jak najwięcej Krabów, Borsuków i innego sprzętu, nie po kilkadziesiąt sztuk rocznie, ale przynajmniej po kilkaset. Stworzyć możliwości produkcji dronów na potrzebę wszystkich rodzajów wojsk.

Potrzebne polskie produkty oparte o polskie zdolności produkcyjne

W trakcie warszawskiego spotkania podkreślano konieczność budowania partnerstwa sektora państwowego i prywatnego. Spółki prywatne są bardziej otwarte na innowacje niż firmy państwowe.

– Polska musi wykorzystać swój potencjał, aby stać się liderem w dziedzinie innowacji zbrojeniowych na skalę europejską. Silny przemysł zbrojeniowy to gwarancja bezpieczeństwa państwa, ale też może być jednym z kół zamachowych gospodarki – mówił Krzysztof Trofiniak, szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

– W obecnej sytuacji najważniejsza jest mobilizacja polskiego przemysłu zbrojeniowego na taką skalę, by mógł wyprodukować jak najwięcej amunicji, uzbrojenia i sprzętu dla wojska. I to jak najszybciej w dużych ilościach – ocenił prezes PGZ.

Dotąd, mimo wielu podobnych zapewnień, nie udało się tego zrobić. Czy teraz te optymistyczne deklaracje zamienią się w realne działania? Czy mamy potencjał, warunki i możliwości, by zwiększyć produkcję uzbrojenia, które dotąd, m.in. ze względu na brak zamówień, produkowano w miniseriach? Rządzący nie mają wątpliwości, że tak właśnie się stanie.

– Efekty tych działań są już widoczne. PGZ w wielu zakładach już teraz produkuje pełną parą. Mówimy tu o Piorunach, Krabach czy o okrętach dla marynarki wojennej. Podpisywane są nowe kontrakty, więc zamówień będzie jeszcze więcej. I to nie tylko dla spółek PGZ – mówił prezes Trofiniak. Wskazał też najważniejsze jego zdaniem wyzwania stojące przed spółkami PGZ.

– Powinniśmy przede wszystkim dopracować się polskich produktów opartych o polskie zdolności produkcyjne. Te środki, którymi dysponuje państwo polskie, to spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak również firmy cywilne, które w krótkim czasie zaczną pracę, szczególnie w specjalistycznych technologiach, wpłyną na rozwój potencjału sektora obronnego. Najważniejsze, abyśmy te środki inwestowali rozsądnie w takie produkty i oferty, które są oczekiwane zarówno w perspektywie krótkiej, szybkich dostaw, jak i w perspektywie dłuższej – wyjaśnia Krzysztof Trofiniak.

Produkcja amunicji jest strategiczna. Duże inwestycje potrzebne od zaraz

Prezes PGZ uważa, że mamy już wiele produktów oczekiwanych przez wojsko. Nasze firmy już produkują wiele nowoczesnych systemów uzbrojenia. Rozwijają produkcję dronów do rozpoznania i wsparcia działań bojowych, co dla wojska staje się priorytetem. Technologie te obejmują zarówno drony lądowe, jak i powietrzne, ale również systemy antydronowe, w których specjalizują się polskie spółki.

W polskim przemyśle zbrojeniowym trwają prace m.in. nad:

  • produkcją nowoczesnych pocisków rakietowych, takich jak CGR-080, które charakteryzują się dużą precyzją i zasięgiem do 80 km;
  • wykorzystaniem lekkich i wytrzymałych materiałów w budowie pojazdów wojskowych oraz sprzętu bojowego;
  • wdrażaniem w systemach zarządzania polem walki oraz w systemach obrony przeciwrakietowej technologie sztucznej inteligencji (AI).

– Amunicja to jest obszar, w który bezwzględnie jak najszybciej powinniśmy zainwestować jak największe środki, które doprowadzą nasze zdolności produkcyjne do odpowiednich poziomów oczekiwanych zarówno przez wojsko polskie, jak i inne armie Unii Europejskiej – podkreślił Krzysztof Trofiniak.

Szczególnie marzec, jak zapewniał, ma być pod tym względem owocnym miesiącem, ponieważ w pierwszym kwartale tego roku spółki powinny złożyć wnioski na dofinansowanie z 3 mld zł, które Ministerstwo Aktywów Państwowych przeznaczyło na zwiększenie zdolności produkcji amunicji.

– To powiększy nasze zdolności produkcyjne w części najbardziej obecnie oczekiwanej, części amunicyjnej, nie tylko amunicji 155 mm. Ona jest głównym nośnikiem, ale jeżeli będziemy posiadać zdolności do produkcji amunicji 155 mm, to będziemy mieli także zdolność do produkcji amunicji 120 mm, zarówno moździerzowej, jak i czołgowej oraz innych rodzajów poszukiwanych amunicji, w tym także materiałów, które służą do produkcji rakiet – wyjaśniał Krzysztof Trofiniak.

Kontrakty z kilku-, a najlepiej kilkunastoletnią perspektywą

Wyjaśnił, że Polska Grupa Zbrojeniowa nie bazuje wyłącznie na środkach pozyskiwanych z Ministerstwa Aktywów Państwowych. To są główne środki, które są nośnikiem zwiększenia naszej zdolności produkcyjnej, ale niejedyne.

– Przykładem mogą być zakłady Mesko: oddział Kraśnik, Pionki, które finansują już teraz z funduszy własnych zakup gruntów, na których będą ze środków m.in. państwowych budowane nowe linie produkcyjne do pocisków, a w Pionkach prochy – opowiadał prezes PGZ.

Tak też jest z innymi firmami. Chociażby Huta Stalowa Wola, która inwestowała własne środki w rozwój w bojowego wozu piechoty Borsuk – tak wyczekiwanego przez nasze wojsko wozu, który docelowo ma być dostępny w dwóch wersjach: pływającej i cięższej niepływającej niepływającej.

Również Maskpol powiększa swoje zdolności produkcyjne poprzez rozbudowę zakładu, budowę nowych hal produkcyjnych, które w niedługim czasie powinny dawać efekty w postaci produktów oczekiwanych przez naszą armię.

Prezes PGZ uważa, że pieniądze to jednak nie wszystko. – Nie ma nic lepszego dla rozwoju firmy niż stabilne, długoterminowe kontrakty. Kontrakty na produkty, które są oczekiwane zarówno w armii, jak i w innych resortach siłowych, które w każdym państwie funkcjonują. Każdy kontrakt długoterminowy ustabilizuje nie tylko firmę, w której jest ulokowany, ale także jej kooperantów – podkreślił prezes PGZ.

Według Trofiniaka każda firma marzy o tym, żeby mieć kilka takich kontraktów, które mają perspektywę kilku-, a najlepiej kilkunastu lat. To pozwala na rozsądne inwestowanie w środki do produkcji, ale także w środki do rozwoju, który kształtuje się z reguły na wiele lat. Chodzi przede wszystkim o zasoby ludzkie, które nie rodzą się na kamieniu, które muszą być w firmie, a jeśli nie są wykorzystane – wykruszają się.

Polskie prywatne spółki zbrojeniowe przestaną być niedoceniane

Prezes Trofiniak przypomniał również, że w dzisiejszych czasach nie ma państwa, które całkowicie autonomicznie produkuje wszelkiego rodzaju uzbrojenie. Wiele kluczowych komponentów do uzbrojenia jest produkowanych poza Polską, część poza Europą, poza Unią Europejską.

– Jeśli już mamy kupić cokolwiek z zewnątrz, to niech ten transfer technologii zagości na stałe w umowach, byśmy posiadali przynajmniej w jakimś fragmencie dodatkowy potencjał, by unowocześniać polskie zakłady pracy, polskie przedsiębiorstwa i polską gospodarkę. To musi być sprzężenie, które da nam siłę do działania – przekonywał Trofiniak.

Zaznaczył, że polskie spółki potrzebują transferu nowych technologii, nie zakupów z półki. Jego zdaniem przeznaczenie części funduszy pochodzących z unijnych programów zbrojeniowych, które powinny być skierowane na rozwój polskiego przemysłu, nie oznacza, że spółki zbrojeniowe, które nie mają odpowiednich kompetencji do produkcji nowoczesnej broni, nie powinny współpracować z zagranicznymi koncernami. Może na tym skorzystać wiele innych firm.

– Patrzyłem, jak wygląda kwestia kooperacji w ramach produkcji naszych zakładów i okazuje się, że przykładowo Huta Stalowa Wola ma 500 firm podwykonawców, kooperantów. Także w pewnym sensie już wykonaliśmy zadanie współpracy z przemysłem, ale chcemy jeszcze więcej, chcemy, by ta współpraca była jeszcze szersza i lepsza – podkreślił prezes Trofiniak.

Rząd polski przekazuje jasny sygnał, że polskie prywatne spółki zbrojeniowe przestaną być niedoceniane.

– Bardzo liczymy na współpracę z innowacyjnymi firmami prywatnymi, bo czasami, dzięki otwartym głowom, potrafią zrobić wiele rzeczy lepiej, a jednocześnie szybciej. Mogę obiecać, że absolutnie priorytetowo będziemy traktować polskich podwykonawców, polskich kooperantów dla PGZ, to jest kluczowe ze względu bezpieczeństwa, ale także ze względów gospodarczych – zapewnił Jakub Jaworowski, minister aktywów państwowych.

Według ministra Jaworowskiego środki budżetowe już są inwestowane w rozwój przemysłu zbrojeniowego. Nie bez przeszkód. Wskazał na pilne uproszczenie procedur konkursowych, aby sektor prywatny mógł łatwiej współpracować z przemysłem zbrojeniowym.

Nie zmienia to faktu, że polski przemysł zbrojeniowy stoi obecnie przed wyzwaniami, których nie miał nigdy wcześniej. Czy uda się im sprostać? To zależy od rządu i jego ministerstw, od determinacji i odważnych decyzji. Inaczej nie wykorzystamy tej okazji. A czas goni. W obecnej trudnej sytuacji międzynarodowej pytanie: kto będzie szybszy w wyścigu zbrojeń – polska zbrojeniówka czy agresja Putina? – nie jest retoryczne.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*