
Sektor drzewny w Polsce odnotowuje duże spadki zamówień i skarży się na ograniczony dostęp do surowca. Z kraju znikają tartaki oraz zakłady meblarskie. Ministerstwo Klimatu uważa jednak, że surowiec jest i to najtańszy od dekady. Jak jest naprawdę?
- Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego oszacowała, że pracę w całym sektorze drzewnym może stracić około 200 tys. pracowników.
- Przedstawiciele branży drzewnej nie są pewni jutra. Branża wstrzymuje inwestycje.
- Wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała pisze natomiast na swoim koncie na portalu X, że ceny drewna są najniższe od 10 lat a surowca nie brakuje.
- Najważniejszym dla polskiej i europejskiej gospodarki kwestiom będzie poświęcony Europejski Kongres Gospodarczy (23-25 kwietnia, Katowice. Trwa rejestracja na wydarzenie.
Sektor, który był europejskim liderem, dziś mówi o zapaści w Polsce. Tartaki, wytwórcy płyt wiórowych, mebli oraz papieru skarżą się, że spadła liczba zamówień, wzrosły koszty prowadzenia firm, a podstawowy surowiec jest coraz trudniej dostępny.
Media donoszą o zamykaniu kolejnych zakładów w kraju. Na początku stycznia wiodący producent mebli Black Red White zapowiedział zamknięcie swojej fabryki w Przeworsku.
Jak podaje w swoim raporcie za 2024 r. Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli i agencja badawcza B+R Studio, polska branża meblarska zakończyła 2024 rok z produkcją sprzedaną na poziomie 64 mld zł, co oznacza spadek rok do roku o 4 proc.
W 2024 roku aż o 6 proc. spadła wartość eksportu, który tradycyjnie był motorem napędowym branży.
W ubiegłym roku sprowadzono natomiast do naszego kraju ponad 10 proc. więcej mebli z zagranicy niż poprzednim. Rentowność sprzedaży w 2024 roku spadła do 5,2 proc, a przeciętne zatrudnienie w sektorze zmniejszyło się aż o ponad 13 proc.
Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowej BIK zaległe zobowiązania producentów mebli wzrosły w ostatnim roku o 23 proc., do blisko 336 mln złotych.
Potężny sektor gospodarki złapał zadyszkę. Zagrożone są setki tysięcy miejsc pracy
W rozmowie z WNP PL członek Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce oraz dyrektor ds. zakupów w Silvia Hubert Durczak mówi, że zakłady produkcyjne pracują na ok. 70 proc. mocy, spadła liczba zamówień, za to znacząco wzrosły koszty prowadzenia firm (chodzi głównie o ceny energii oraz podwyżki płacy minimalnej).
Do tego, jak podkreśla nasz rozmówca, wyłączenie oraz częściowe ograniczenie wyrębów w Lasach Państwowych zmniejszyło podaż popularnych gatunków drewna (np. sosna, świerk czy buk), o 2 mln m sześć., co przekłada się na bardzo wysokie ceny w porównaniu z naszymi sąsiadami.
– Surowca na rynku jest mniej. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie zatwierdza też planów urządzania lasów – wylicza Hubert Durczak i dodaje, że producenci nie są pewni swojej przyszłości i w związku z tym większość zakładów w kraju wstrzymało inwestycje.
Przyznaje przy tym, że popyt na niektóre gatunki drewna w Polsce spadł, ale dotyczy to tylko takiego surowca jak np. bardzo droga dębina, której połowa – w nieprzetworzonej formie – jest eksportowana, gdyż polskim zakładom nie opłaca się przecieranie tego surowca, a nie chcą płacić kar za niewywiązywanie się z umów.
Warto tu przypomnieć, że w listopadzie 2024 roku upadłość ogłosił niemiecki Ziegler Holding, właściciel największego tartaku w Europie. Mówi się też o kolejnych bankructwach w tym kraju.
W niemieckiej budowlance panuje kryzys, zamiast 400 tys. nowych mieszkań – jak zakładał rząd w Berlinie – w ubiegłym roku oddano jedynie 160 tysięcy.
Z kolei Jerzy Majewski, przedstawiciel zakładów celulozowo-papierniczych MM Kwidzyn i członek Koalicji na Rzecz Polskiego Drewna, w rozmowie z WNP.PL mówi o głębokiej zapaści w całej branży drzewnej oraz o trudnym dialogu z resortem klimatu.
– Od 8 lat nie było dialogu rządu z przemysłem. Mieliśmy nadzieję, że wybory w 2023 r. to zmienią, że nastąpią istotne zmiany w Lasach Państwowych. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że w wyniku decyzji resortu klimatu, ograniczającego podaż surowca, nastąpiło tąpnięcie w branży, która radziła sobie dobrze, wytwarzała 6 proc. PKB i miała 15-proc. udział w polskim eksporcie – wylicza Majewski.
Według naszego rozmówcy w wyniku decyzji ograniczającej wycinkę drzew w Lasach Państwowych (na początku ubiegłego roku decyzję taką podjął resort klimatu) z 40 mln m sześc. zrobiło się dostępne tylko 38 mln m sześc. surowca, a Lasy Państwowe zapowiadają dalsze ograniczenia o 3 mln m sześc.
W takiej sytuacji branża drzewna oraz ciepłownictwo zaczęły ostro konkurować o drewno. – Słyszymy też, że na najbliższej aukcji w Lasach Państwowych ceny drewna mają jeszcze wzrosnąć, szykuje się więc dla całej branży bardzo ciężkie drugie półrocze 2025 roku – ocenia nasz rozmówca.
Dodaje, że ceny wywoławcze surowca są obecnie „brane z kapelusza” i że resort klimatu miał stworzyć specjalny algorytm do ich ustalania, by odpowiadały trendom w Europie, ale do tej pory go nie ma, a najbliższa aukcja w Lasach Państwowych ma się odbyć w maju.
Wiceminister pisze o cenach drewna, a branża mówi „sprawdzam”
Zdaniem wiceministra klimatu Mikołaja Dorożały, który 4 lutego opublikował wpis na swoim koncie w portalu X, za zapaść – szczególnie w branży meblarskiej – odpowiadają:
- embargo nałożone przez Unię Europejską na surowce z Rosji i Białorusi,
- kryzys w Niemczech,
- wysokie ceny energii w kraju.
„Wzmocnienie projektów ochrony przyrody w polskich lasach nie ma żadnego negatywnego wpływu na gospodarkę drzewną. To FAKE kolportowany przez lobbystów i politycznych troglodytów” – oznajmił jednocześnie wiceszef resortu klimatu.
Podkreślił, że surowiec drzewny, biorąc pod uwagę inflację, jest obecnie najtańszy od 10 lat.
Jednak zdaniem prezesa Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego Piotra Poziomskiego, „kalkulując” ceny, wiceminister Dorożała posłużył się niefortunnie średnimi cenami z GUS, które następnie „oczyścił” o wskaźnik skumulowanej inflacji.
– Równie dobrze można powiedzieć, że średnia cena benzyny Pb95, biorąc pod uwagę wskaźnik inflacji, jest najniższą od 10 lat. W 2014 r. średnia cena wyniosła 5,40 zł/l, a w 2024 (po uwzględnieniu inflacji) wyniosła 4,01 zł/l. Była więc najniższa od 10 lat! – argumentuje nasz rozmówca.
Poziomski dodaje, że do wykazania sytuacji na rynku wiceminister wykorzystał ceny średnie z obwieszczeń GUS. Są to średnie ceny drewna w Lasach Państwowych (LP), ale już po zsumowaniu sprzedaży wszystkiego: gałęzi, okleiny, korzeni, tartacznego, wszystkich gatunków itd.
– Ten wskaźnik służy do wyznaczania stawki podatku leśnego dla właścicieli lasów – podkreśla prezes Poziomski.
Dodaje, że rzeczywiste ceny drewna, jakie firmy muszą zapłacić w pierwszym półroczu 2025, to średnie ważone z przetargów LP w cyklu, z których wynika, że średnia cena drewna wzrosła np. o 16 zł na m sześc. w przypadku podstawowego w Polsce surowca, jakim jest sosna tartaczna wzrosła, w porównaniu do sprzedaży za ostatni okres 2024 roku.
Kiepskie perspektywy dla całej branży w Europie. A jak będzie w Polsce?
Podwyżki cen drewna zanotowały w tym roku także inne rynki europejskie.
Jak donosi Global Wood Markets Info, w Finlandii ceny te wzrosły w tym roku aż o 18 proc.
Analitycy przewidują też kilkunastoprocentowy wzrost cen tarcicy i celulozy w Szwecji.
Natomiast w Niemczech pod koniec 2024 r. ceny świerka wynosiły około 100 euro za m sześc., jodły – 130 euro/m sześc., a sosny – ok. 70 euro/m sześc. Dla porównania: w Polsce ceny sosny tartacznej w tym samym okresie wynosiły średnio 310 zł/m sześc. (czyli ok. 73,5 euro za m sześc.).
„Warunki dla ewentualnego ożywienia w budownictwie, a tym samym wzrostu popytu na produkty drewniane w Europie Środkowej, nie są dobre: liczba pozwoleń na budowę nadal spada, deweloperzy są ostrożni, a Trump robi swoje” – czytamy w analizie Global Wood Markets Info.
Jak podkreślają analitycy branżowego portalu, nie bez znaczenia jest też to, że Rada Europejska odrzuciła propozycje Parlamentu Europejskiego, dotyczącą złagodzenia nowego rozporządzenia Unii Europejskiej w sprawie wylesiania (EUDR).
Rada nalega na ścisłe przestrzeganie zawartych w tym rozporządzeniu zasad, co ograniczy wycinkę lasów w Unii.
Zapytaliśmy resort klimatu oraz Lasy Państwowe o dostępność surowca na rynku oraz o jego ceny.
W odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo odpowiedziało, że nie potrafi podać wartości podaży drewna, ale:
„W ocenie Ministerstwa spekulacje na temat drastycznego spadku podaży drewna nie mają merytorycznego uzasadnienia. PGL Lasy Państwowe jest obecnie na końcowym etapie tworzenia planu finansowo-gospodarczego na 2025 r. Wobec powyższego niebawem będzie znana dokładna wartość w zakresie ilości drewna przewidzianego do sprzedaży/pozyskania w 2025 r.” – czytamy w stanowisku resortu klimatu i środowiska.
Natomiast co do podwyżki cen surowca ministerstwo podkreśla, że na bieżąco monitoruje ceny. „Wg ostatnich danych na przestrzeni 2024 roku średnia cena drewna spadła o 13 proc.” – czytamy w komunikacie prasowym.
Z kolei Lasy Państwowe napisały nam, że wzrost średnich cen bazowych od 2020 roku nawet nie pokrywa skumulowanej inflacji.
„Średnia cena bazowej w 2020 roku wynosiła 192 zł/m3, natomiast średnia cena bazowa w 2025 roku wynosi 258 zł/m3” – czytamy w komunikacie prasowym LP.
Jak dodano, rok 2020 jest rokiem do którego przedsiębiorcy chętnie odnoszą się, jako do prawidłowego pod względem wyznaczania cen, który nie uwzględnia jednak zniekształceń związanych z pandemią i wojną na Ukrainie.
„Wzrost średniej ceny bazowej z 192 zł/m3 w 2020 roku do 258 zł/m3 w 2025 roku oznacza nominalny wzrost o 34,4 proc. w ciągu ostatnich lat” – oceniają Lasy.
Jak podkreślają Lasy, kumulowana inflacja za lata 2020-2024 wynosi natomiast około 47-50 proc., co oznacza, że realna wartość ceny bazowej drewna spadła.
„Cena bazowa w 2025 roku powinna wynieść zatem ok. 283-290 zł/m3, zamiast obecnych 258 zł/m3” – napisano w komunikacie.
Zdaniem Lasów Państwowych, wzrost średnich cen bazowych nie pokrywa skumulowanej inflacji, co wskazuje, że LP nie podnoszą cen bazowych w sposób agresywny.
„W rzeczywistości nasza polityka cenowa jest bardziej zachowawcza i nie rekompensuje inflacji oraz uwzględnia postulaty przedsiębiorców oraz politykę państwa. Realny przychód w czasie spadał” – informuje biuro prasowe Lasów.
W odniesieniu natomiast do cen bazowych (minimalnych) na 2025 r., pozostawiono je na poziomie cen bazowych z 2024 r., a te z kolei były niższe od stosowanych w 2023 r. o 3,33 proc. – przypominają Lasy.
Co zaś tyczy się drewna W_STANDARD SO, to jego ceny faktycznie wzrosły między III okresem 2024 r. a I okresem 2025 r. o 16 zł/m3 – tak jak wyliczyła to przywołana wyżej w tekście Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego.
Jednak, jak konkludują Lasy Państwowe, porównując cenę uzyskaną na I okres 2025 r. z ceną uzyskaną w 2023 r., to cena ta spadła z 355 zł/m3 do 326 zł/m3, czyli o 29 zł/m3, co daje spadek o 8,1 proc.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz