
Historia z rachunkiem na ponad 9 tys. zł za prąd, jaki otrzymała z Tauronu emerytka z Wieliczki, wzbudziła sporo emocji. – Należy wykluczyć wszystkie inne czynniki, które mogły wpływać na wyższy pobór energii – podkreśla dr Grzegorz Kosobudzki z Politechniki Wrocławskiej. Mamy komentarz Tauronu.
Historia 81-letniej pani Marii, która dostała rachunek za prąd od Tauronu na ponad 9 tys. zł za zużycie w drugiej połowie ubiegłego roku, wzbudziła ogromne emocje. Jak podała krakowska „Gazeta Wyborcza”, doszło do reklamacji i wymiany licznika. „Emerytka złożyła reklamację, po której Tauron przysłał do jej domu elektryka. Ten sprawdził licznik i miał przyznać pani Marii, że zużycie jest absurdalnie duże. Takie, jakby przez miesiąc non stop pracowały u niej maszyny budowlane” – podał dziennik.
Pani Maria docieka, jak to możliwe, że urządzenie naliczyło jej w kilka miesięcy zużycie na poziomie 9 tys. zł. Mowa o domu ogrzewanym gazem, zamieszkałym przez emerytkę z córką i prawnukami. Podkreśla, że do tej pory jej rachunki nie przekraczały 500 zł na miesiąc, a w 2022 roku otrzymała nawet zwrot z tytułu nadpłaty.
Rachunek grozy za prąd. Tauron: sprawa niejednoznaczna
Badanie laboratoryjne licznika nie potwierdziło nieprawidłowości. „Również w przypadku pani Marii przez dwa lata podejmowaliśmy szereg działań, których celem było wyjaśnienie sytuacji i wsparcie klientki w spłacie zadłużenia. Tylko w okresie ostatnich dwóch lat nasi konsultanci kilkadziesiąt razy rozmawiali z panią, między innymi o sytuacji związanej z rozliczeniami” – odpowiada nam spółka Tauron.
Tauron potwierdza też, że rzeczywiste zużycie prądu w wielopokoleniowym domu pani Marii utrzymywało się na stałym poziomie. „Zadłużenie wynika głównie z okresu, w którym właścicielka umowy dwukrotnie podała odczyty wskazujące na zużycie prądu o wiele niższe, niż to, które miało miejsce w rzeczywistości. Licznik znajduje się wewnątrz lokalu i pracownik operatora nie ma bezpośredniego dostępu do urządzenia” – odpowiada nam spółka Tauron. I potwierdza, że „mając na uwadze dobro klientki” zgodzono się na rozłożenie należności aż na 40 nieoprocentowanych rat. „Standardowo możliwe jest rozłożenie na maksymalnie 6 rat” – słyszymy.
Dodatkowo, by ułatwić klientce bieżącą kontrolę zużycia, zaproponujemy jej bezpłatną wymianę licznika na urządzenie z możliwością zdalnego odczytu danych – przekazuje money.pl spółka Tauron.
Otrzymaliśmy też komentarz od spółki córki – Tauron Dystrybucja. Przedstawiciel spółki Tauron Dystrybucja wyjaśnił, że klientce z wielopokoleniowego domu naliczyły się ogromne zaległości, gdyż miesiącami inkasent zastawał zamknięte drzwi, podczas gdy licznik był w środku. – Klientka podawała mocno zaniżone zużycie energii – słyszymy.
– Potwierdzam, licznik przeszedł badania techniczne na nasz koszt. Pomiary były dokonywane prawidłowo. Niezależnie od tego pani otrzyma propozycję z urządzeniem nowszej generacji, z wglądem w regularne zużycie – dodaje w rozmowie z money pl przedstawiciel Tauron Dystrybucja.
Rachunków „grozy” za prąd było więcej
W grudniu 2023 roku opisaliśmy w money.pl historię pani Ireny z Wrocławia, której w kolejnych półroczach rachunki za energię wzrastały nawet o sto procent. Jeszcze w 2018 roku miała na piśmie zużycie 1400 kWh, ale już w 2023 roku aż 4800 kWh. Skokowe wzrosty miały rejestrować nowe, cyfrowe liczniki, zamontowane kilka lat temu.
– Urządzenia, jakie posiadam, nie mają takiej mocy. Nie są w stanie zużyć takiej energii – mówiła nam nieco ponad rok temu pani Irena. Przekonywała, że Tauron ma wadliwe liczniki. – W ostatnim rachunku mam informację o dopłacie ponad 2100 zł. Czuję się oszukana – mówiła pani Irena.
Wtedy Tauron też odpowiadał, że w tym przypadku montowane przez nią liczniki zdalnego odczytu (LZO) działają prawidłowo. Podkreślano, że problem nieprawidłowej pracy urządzeń podniosło w reklamacjach kilkadziesiąt klientów spośród ponad miliona. – Z tej liczby osiem reklamacji okazało się zasadnych – wyjaśniała Ewa Groń, rzeczniczka prasowa Tauron Dystrybucja.
Ekspert: trzeba wykluczyć wszystkie inne czynniki
O powracający temat „rachunków grozy” za prąd oraz o możliwe błędy nowszych liczników zapytaliśmy eksperta z Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej.
W kilku sprawach związanych z licznikami energii miałem styczność jako biegły sądowy. W większości było tak, że ktoś się nielegalnie podłączył, licznik był w płocie, a do tego uszkodzony kabel ziemny. W mieszkaniach w blokach zdarzały się błędy instalacyjne – mówi money.pl dr inż. Grzegorz Kosobudzki, z Politechniki Wrocławskiej.
Zaznacza przy tym, że nawet takie komplikacje nie powinny przekładać się na nagły wzrost opłat do poziomu 9 tys. zł za kilka miesięcy.
Podkreśla, że do pełnego oglądu sytuacji potrzebna jest wiedza na temat modelu licznika, tego czy nie podłączył się do niego nielegalnie sąsiad, czy wykonano inwentaryzację odbiorników energii w mieszkaniu. I czy po zamontowaniu innego licznika w miejsce sprawdzanego – na który padło podejrzenie – nie ma nietypowego dużego zużycia energii.
– Należy wykluczyć wszystkie inne czynniki, które mogły wpływać na wyższy pobór energii. Tym bardziej, że badanie laboratoryjne wykazało, że licznik był sprawny. Naprawdę ciężko się pomylić przy instalacji licznika energii – zwraca uwagę dr Kosobudzki.
Podkreśla przy tym, że wie, co robią z cenami dystrybutorzy energii, niemniej zwraca uwagę, że konstruktorzy liczników poświęcają ogrom energii, by działały one prawidłowo.
Teraz liczniki są elektroniczne. Sam mechanizm cewki Rogowskiego polega na tym, że wyjście jest napięciowe, a napięcie jest proporcjonalne do pochodnej prądu. To nie powinno wpływać na wynik pomiaru, z wyjątkiem silnych pól. A nie spodziewam się, by taka sytuacja miała tu miejsce – ocenia Grzegorz Kosobudzki.
Co jeśli stale mamy obawy o naliczanie zużycia prądu i chcemy zamontować dodatkowy licznik, by zweryfikować pomiar ze strony dostawcy? – Można, tylko pamiętajmy, że nie można rozplombować licznika, bo wtedy naruszy to układ pomiarowy – uczula ekspert.
Walka może mieć sens. Jak dostawca przepraszał klienta
O tym, że walka z dostawcami ma sens, przekonał się przed rokiem pan Paweł, który napisał do nas ws. nagłych wzrostów w zaliczkach za prąd. Dostawca, E.ON, poinformował, że „z uwagi na błąd systemu bilingowego od maja 2018 r. do maja 2024 roku rozliczenia za sprzedaż energii elektrycznej prowadziła z uwzględnieniem błędnego zużycia”. Za ten czas klient nadpłacił wskutek złego naliczania energii 1762 zł. Firma przeprosiła go „za powstałe niedogodności”.
Inna nasza czytelniczka, pani Tamara spod Warszawy, najpierw dostała z PGE pierwszy rachunek na 28 zł, a gdy poprosiła o korektę, to kolejna faktura była… około 100 razy wyższa. Dostawca odpowiedział, że reklamacja jest bezzasadna, ale wkrótce zlecił wymianę licznika. Pracownik Operatora Systemu Dystrybucyjnego (OSD) przyznał, że zawyża on odczyt blisko 1000 kWh. – Wyjaśnił jednocześnie, że on z tym nic nie może zrobić – mówiła w sierpniu 2024 roku pani Tamara.
URE wezwał Tauron do wyjaśnień
O sprawę pani Marii, która dostała rachunek na 9 tys. zł, zapytaliśmy też Urząd Regulacji Energetyki. „W sytuacji podejrzenia nieprawidłowego działania licznika zużycia energii elektrycznej odbiorca powinien w pierwszej kolejności złożyć reklamację do sprzedawcy lub dystrybutora energii. W ramach procedury reklamacyjnej odbiorca lub operator systemu dystrybucyjnego ma prawo żądać laboratoryjnego sprawdzenia prawidłowości działania licznika. Sprawdzenie zazwyczaj odbywa się na koszt podmiotu składającego reklamację, które to koszty są zwracane przez przedsiębiorstwo energetyczne w przypadku potwierdzenia nieprawidłowego działania urządzenia” – odpowiedział nam Marek Gugała, z Departamentu Komunikacji Społecznej URE.
Podkreślił przy tym, że „Południowo-Wschodni Oddział Terenowy URE w Krakowie otrzymał skargę w opisanej sprawie i 6 marca br. wystosował pismo do spółki Tauron Sprzedaż z prośbą o wyjaśnienia„.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz