
– Liczyliśmy na to, że po zmianie władzy do tak strategicznej spółki, jaką jest Jastrzębska Spółka Węglowa, będą skierowani menedżerowie najwyższej klasy – podkreśla w rozmowie z portalem WNP PL Paweł Kołodziej, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW).
- Paweł Kołodziej wskazuje, że poprzednie lata były stracone dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
- Zdaniem związkowca w sytuacji hossy na rynku zdecydowanie zbyt mało inwestowano w przygotowanie frontów wydobywczych, które obecnie powinny pomóc JSW przezwyciężać kryzys panujący na rynku stali i węgla koksowego.
- Jako największy w Unii Europejskiej producent tego surowca powinniśmy w jak największym stopniu zaspokajać potrzeby rynku na ten surowiec, w hutach znajdujących się na terenie Unii Europejskiej. Niestety tego nie robimy, bo nam brakuje przygotowanych frontów wydobywczych – przyznaje Paweł Kołodziej.
Nie brak opinii, że kiedy Jastrzębskiej Spółce Węglowej skończą się już środki z funduszu stabilizacyjnego, to może to oznaczać początek jej końca. Co pan o tym sądzi?
– To akurat jest prawda. Myślę, że właściciel, czyli Ministerstwo Aktywów Państwowych, o tym doskonale wie. Zachodzi tylko pytanie, czy spółka, która wydobywa surowiec krytyczny z perspektywy Unii Europejskiej, ma upaść, czy też nie.
Z informacji, jakie posiadamy jako organizacja związkowa, Ministerstwo Aktywów Państwowych nie dopuszcza takiej ewentualności. Jednak trzeba wspomnieć, że jesteśmy spółką giełdową, która jest usytuowana w realiach rynkowych.
I należy to też jasno powiedzieć, że generalnie ministerstwo, które jest właścicielem tej firmy, ma ograniczone możliwości. Dlatego że naszymi współwłaścicielami są prywatne instytucje oraz fundusze kapitałowe działające na rynku globalnym. I w tym przypadku pomoc budżetowa państwa jest bardzo mocno ograniczona.
Liczyliśmy na to, że po zmianie władzy do tak strategicznej spółki, jaką jest Jastrzębska Spółka Węglowa, będą skierowani menedżerowie najwyższej klasy.
I co?
– Po roku działania obecnego zarządu mamy co do tego poważne wątpliwości. Liczymy na to, że po sygnałach obecnego zarządu, które komunikuje na rynek, właściciel wyciągnie wnioski. Chodzi o wnioski dotyczące tego, czy osoby, które zarządzają Jastrzębską Spółką Węglową spełniają wymogi wybitnych menedżerów.
Należy podkreślić, że Jastrzębska Spółka Węglowa to jest największy koncern, który funkcjonuje na obszarze części południowo-zachodniej województwa śląskiego, który obejmuje aż sześć powiatów. Daje zatrudnienie wraz z grupą kapitałową ponad 30 tysiącom osób.
W prostej linii licząc przekłada się to na pół miliona mieszkańców, którzy żyją z funkcjonowania tej firmy. Nie można o tym zapominać, bowiem jest to jedna piąta populacji całego Górnego Śląska. Dlatego też mając na uwadze wszelkie uwarunkowania rynkowe – dotyczące problemów związanych z funkcjonowaniem Jastrzębskiej Spółki Węglowej – nie można zapominać o tych kwestiach społecznych.
W sytuacji hossy na rynku zdecydowanie zbyt mało inwestowaliśmy w przygotowanie frontów wydobywczych
Czy pańskim zdaniem powinno dojść do zmiany zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej?
– To nie jest pytanie do mnie. To pytanie do właściciela. Z analiz, które prowadzimy wewnątrz firmy jako organizacja związkowa, wynika jedno: poprzednie lata były stracone dla tej spółki.
Bowiem w sytuacji hossy na rynku zdecydowanie zbyt mało inwestowaliśmy w przygotowanie frontów wydobywczych, które na przykład dzisiaj powinny nam pomóc przezwyciężać kryzys, który obecnie panuje na rynku stali i węgla koksowego.
Jako największy w Unii Europejskiej producent tego surowca powinniśmy w jak największym stopniu zaspokajać potrzeby rynku na ten surowiec, w hutach znajdujących się na terenie Unii Europejskiej. Niestety tego nie robimy, bo nam brakuje przygotowanych frontów wydobywczych.
A może kiedy na rynku była koniunktura, to nie trzeba było od razu tak mocno windować wynagrodzeń w JSW?
– Nie zgadzam się z takim poglądem. Jak zanalizujemy informacje przedstawiane przez GUS, to mówią one jasno i wyraźnie, że wynagrodzenia w sześciu podstawowych działach gospodarki narodowej są na poziomie prawie 8,5 tys. zł brutto.
A dzisiaj zarobki w górnictwie – bez sobót i niedziel, czyli nadgodzin i dodatkowych pensji, jak Barbórka i czternastka – są prawie na tym samym poziomie. Dodatkowa wysokość wynagrodzenia wynika z tego, że górnicy pracują w przysłowiowy „świątek, piątek i niedzielę”. Tego nie ma w innych branżach.
Nie można również zapominać o tym, że na dzień dzisiejszy jesteśmy zależni w zakresie bezpieczeństwa energetycznego od tego, że elektrownie produkujące prąd są opalane węglem. To nie dotyczy wprost Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wydobywającej głównie węgiel koksowy potrzebny do produkcji stali, ale wspominam o tym dlatego, że tak właśnie jest. A niektórzy jakby nie chcieli o tym pamiętać.
„Obawiam się takiego scenariusza, w którym spółka nadal będzie dryfować”
Czego najbardziej potrzebuje dziś Jastrzębska Spółka Węglowa?
– Obecnie Jastrzębskiej Spółce Węglowej – jako producentowi krytycznego dla UE surowca w postaci węgla koksowego potrzebnego do produkcji stali będącej kluczowym składnikiem transformacji energetycznej – potrzeba inwestowania w otwarcie nowych pól wydobywczych i zagospodarowania nowych pokładów.
Na tym właśnie powinno się skupić Ministerstwo Aktywów Państwowych, a także Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwo Przemysłu.
Jakiego scenariusza dla JSW najbardziej się pan teraz obawia?
– Obawiam się takiego scenariusza, w którym spółka nadal będzie dryfować. I będzie czekać na to, co się dobrego wydarzy na rynku, a nie dojdzie do żadnych działań ze strony większościowego właściciela, czyli państwa.
Przyglądamy się rynkowi i cenom węgla koksowego. Jesteśmy przerażeni tym, że zamiast stabilizującej się sytuacji na rynkach surowcowych, cena tego węgla leci w dół. Dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej – biorąc pod uwagę umacnianie się złotego w relacji do dolara – jest to katastrofa.
Źródło: wnp.pl
Za chwilę Niemce wykupią nasze kopalnie po 1 000 euro za sztukę, i moim zdaniem, o to tu właśnie chodzi.